Korporacje są cacy, to świat jest fuj!
REDAKCJA • dawno temuŻeby się wydostać z korporacji i zacząć życie wolnego człowieka, trzeba mieć łeb do biznesu! Porzucenie dużej, dobrze płacącej za zeszmacanie siebie i innych firmy nie jest bohaterstwem. Jest kolejnym robieniem sobie dobrze, tylko w inny sposób. To, że tylko w pewnym obszarze zatrudnienia gnoimy się nawzajem za kasę, to truizm, banał i nieprawda. Gnoimy się na państwowych posadkach za psi grosz, w instytutach naukowych, fabrykach, szpitalach, w budce na osiedlowym parkingu. I we „własnych” firmach też.
Żeby się wydostać z korporacji i zacząć życie wolnego człowieka, trzeba mieć… łeb do biznesu! Tak uważam. Wydajemy książkę o czymś, o czym wszyscy wiedzą już od 100 lat co najmniej (a na pewno wiedział to Kafka), zgarniamy kasę i inwestujemy w coś następnego – nieważne, czy równie odkrywczego. Byle do przodu i nie wpieprzać na okrągło makaronu z olejem, tylko ekologiczne pomidory, najlepiej własne. Byle mieć na chudy kotlet, inaczej zanikną nam mięśnie i koniec z wycieczkami rowerowymi oraz joggingiem w amortyzowanych butach za pięć stów.
Porzucenie dużej, dobrze płacącej za zeszmacanie siebie i innych firmy nie jest ani bohaterstwem, ani odkupieniem własnych win. Jest kolejnym robieniem sobie dobrze, tylko w inny sposób, na bazie posiadanej inteligencji i zdobytych doświadczeń. To, że tylko w pewnym obszarze zatrudnienia gnoimy się nawzajem za kasę, to truizm, banał i nieprawda. Gnoimy się na państwowych posadkach za psi grosz, w instytutach naukowych, fabrykach, szpitalach i w ciasnej budce na osiedlowym parkingu. I we „własnych” firmach też. Kręcimy, kłamiemy, kombinujemy. Byle awansować, a przynajmniej nie stracić. Bo dzieci muszą do szkoły, bo buty, lekarstwa, zepsuty samochód, wakacje, sąsiedzi. Bo takie jest życie, po prostu. Bo państwo jest złe, system, rząd, wredna urzędniczka i policjant.
Na samym dole są ci słabi. Ci, którzy nie kopią dołków pod nikim i w żadnej pracy, co najwyżej kopią sobie jamę w śniegu, żeby nie zamarznąć. Im się nie udało. Depresję leczą alkoholem, innych chorób nie leczą wcale. Fantastycznie wychodzą na czarno-białych fotografiach artystycznych, które zdobywają międzynarodowe nagrody w konkursach. Po kosztach zorganizowania takiego konkursu można by wprawić emerytce niejedno okno i zapobiec kilku dzieciobójstwom podyktowanym rozpaczą. Ale co tam – fotografowanie to pasja, a dobry sprzęt kosztuje…
Idzie zima! Artyści, ludzie wolnych zawodów, byli niewolnicy korporacji, łączcie się! Łapcie za aparaty, mikrofony i laptopy, uwieczniajcie ten podły świat bez ograniczeń, ku przestrodze i dla dobra przyszłych pokoleń.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze