Przewrócone klepsydry
REDAKCJA • dawno temuStuknęła mi czterdziestka, niewątpliwie wiek średni. Życie też średnie. Niby wszystko ok. – mam męża, małe dziecko. Spłacamy kredyt, trochę narzekamy, nie zostaliśmy gwiazdami w swoich branżach i zawsze czegoś lub na coś jest za mało… Ale chyba się kochamy. Wraz z okrągłymi urodzinami wystartował w moim życiu nowy, smutny etap: znalazłam w gazecie już 2 nekrologi moich „byłych”. Początek czarnej serii? Czy to nie za wcześnie?
Stuknęła mi czterdziestka, niewątpliwie wiek średni. Życie też średnie. Niby wszystko ok. – mam męża, małe dziecko. Spłacamy kredyt, trochę narzekamy, nie zostaliśmy gwiazdami w swoich branżach i zawsze czegoś lub na coś jest za mało… Ale ciągniemy i chyba się kochamy. Bez napinki.
Wraz z okrągłymi urodzinami wystartował w moim życiu nowy, smutny etap: znalazłam w gazecie, w odległości 3 miesięcy, już 2 nekrologi moich „byłych”. Początek czarnej serii? Czy to nie za wcześnie?
Grzegorz miał 37 lat, Czarek 42. Obaj zmarli na zawał, nagle. Zostawili rodziny, ale też domy, samochody, świetnie prosperujące firmy… Byłam z tymi mężczyznami krótko i dawno, ale już w kapitalizmie. Nie pasowałam do nich. Brakowało mi parcia na karierę, głowy do interesów. Ubierałam się w ciucholandach, krępowały mnie drogie prezenty i wytworne restauracje, nudziły rozmowy o kolejnych planach i zdobyczach. Co ciekawe, obaj obruszali się i tłumaczyli mi, że pieniądze to środek, nie cel. Środek do czego? Tu plątali się trochę w zeznaniach.
Zastanawiam się, co ich zabiło… Kryzys czy stres z nadmiaru? Obaj byli szczupli, kochali sport, nie wiem, może po 10 latach dorobili się brzuchów i miażdżycy. Pamiętam tylko, że spali po 4 godziny na dobę góra i nie odwieszali się od swoich komórek. Skubiąc krewetki na lunch (zamiast ukochanej bułki z kiełbasą i musztardą), czułam się w ich obecności jak chochoł. Widziałam, że moja droga prowadzi poboczem. Tylko czasem trzepotało mi serce na widok ich zgrabnych garniturów i złotych zegarków cieniutkich jak karteczka…
Dziś zastanawiam się, czy tak po mojemu nie jest bezpieczniej… Chodzę codziennie z kijkami, cholesterol mam w normie. Pewnie nigdy nie wyprowadzę się z bloku ani nie kupię sobie pantofli droższych niż 200 zł. O co właściwie idzie w tym życiu, co jest ważne, krótki luksus czy długi mozół? Czas ucieka, a ja nadal nie wiem. I… boję się czytać nekrologi.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze