Nadciąga wielomiłość!
REDAKCJA • dawno temuKiedy w latach 70. w modzie były hipisowskie komuny, jako dziecko mogłam tylko snuć domysły i się oblizywać. Dziś coraz odważniej wkracza córka czy raczej wnuczka tamtej rewolucji: poli-amoria. Pomysł i przyzwolenie na kochanie duchowe i cielesne kilku osób jednocześnie, za wiedzą i zgodą wszystkich zaangażowanych w układ.
Niestety, obawiam się, że tym razem… za stara jestem, by się na ten trend jeszcze załapać:).
A szkoda. W świetnym artykule-dyskusji o „wielomiłości”, który czytałam ostatnio, pojawia się wypowiedź nieśmiertelnej gwiazdy Mae West: Jestem niezamężna, bo taka się urodziłam. Czy to nie cudowne podsumowanie subkultury ludzi stworzonych mentalnie i ideowo do poliamorii? Zawsze czułam, że jestem jednym z nich, szkoda, że nie znalazło to adekwatnego ujścia. Za ciasno zawsze było nad Wisłą na takie fanaberie.
A korzyści są nie do przecenienia. Człowiek oducza się zazdrości, a w jej miejsce pojawia się radość, że partner jest szczęśliwy jeszcze z kimś, nie tylko ze mną. Znika chęć posiadania, zawłaszczenia, uwięzienia i ograniczenia drugiego człowieka do świata 1 na 1, zaczynamy rozumieć, co to prawdziwa wolność i prywatność.
Ma się mnóstwo przyjaciół, co ważne zwłaszcza w kryzysie – jeden przewiezie szafę, drugi podrzuci coś do jedzenia, trzeci pocieszy, czwarty popilnuje dziecka. Solidarna wspólnota, gdzie wiele osób może liczyć na siebie nawzajem. To daje prawdziwe poczucie bezpieczeństwa – w przeciwieństwie do monogamicznego związku, kiedy to odejście, choroba lub śmierć partnera przewraca cały nasz świat do góry nogami i pozostawia nas osamotnionych, pozbawionych wsparcia. Wreszcie, rozwijamy się duchowo na wszystkie strony, zamiast kisić się na kanapie wciąż z jednym i tym samym, choćby i najbłyskotliwszym rozmówcą.
Podczas gdy w naszym rejonie świata nieśmiało walczymy o związki partnerskie jako alternatywę dla tradycyjnego małżeństwa, ja już niecierpliwie przebieram nóżkami: a gdyby tak zalegalizować związki wieloosobowe? Przynajmniej państwo miałoby z głowy problem przedszkoli i żłobków:). Zgrana paczka wykarmi i wyniańczy malucha o niebo lepiej niż dwójka zaharowanych rodziców.
Co powiecie? W końcu miłości nigdy za wiele!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze