Papieros smakuje niejednej
EWA ORACZ • dawno temuPalenie to towarzyska czynność. Nad głowami unosi się szara mgiełka. Zbiorowe trucie w kawiarni, powolne i jakże przyjemne. Ciężko się przyznać, że palenie jest przyjemne. Gdyby nie było, jakiż sens miałoby produkowanie tylu gatunków papierosów, smaków. Jesteśmy w sidłach fachowców od marketingu. Jakie to kobiece palić cienkie papierosy, prawda? Czujecie się przy tym seksowne? Wypielęgnowana dłoń, cienki papieros i rytuał zapalania, palenia, wciągania, wypuszczania, strzepywania i gaszenia...
Nie palę. Od kilkudziesięciu godzin. Umyłam kafelki, podłogi, wyszorowałam dwa razy wannę, dopieściłam okna i nic. Ulga pojawiła się na 10 minut. Jakże przyjemny byłby papieros po takim działaniu. Już widzę siebie na fotelu w czystym, pachnącym pastą do podłogi mieszkaniu.
Powoli wyciągam papierosa z pudełka. Trzymam go wysoko między palcem wskazującym a środkowym, mały biały przedmiot, przyczyna chwilowej przyjemności i kilku minut tylko dla mnie. Zapalam zapałkę i przykładam do papierosa. Zaciągam się, ten pierwszy wdech jest najprzyjemniejszy, przytrzymuję dym przez chwilkę i powoli wypuszczam. Macham zapałką gasząc ją, to bardzo miła czynność. Rytuał zapalania… chyba to jest w paleniu najprzyjemniejsze. Lubiłam obserwować smugę dymu, którą można pokierować w dowolną stronę lub zmienić w falujące okręgi. Wspaniała zabawa na długie jesienne popołudnia…
Gdzieś znika zapach pasty do podłogi, a w jego miejsce pojawia się znajomy smrodek dymu papierosowego. Z każdą upływającą godziną bez papierosa czuję, jak bardzo nie znoszę palaczy. Podgatunek. Słabi ludzie, bez charakteru, bez godności. Oddają swoje życie w ręce śmierdzącego, niszczącego nałogu. Mają żółte palce, żółte zęby, przesiąknięte dymem włosy i ubrania. Ich kora mózgowa też pewnie zmieniła kolor. Oczywiście gdy paliłam, to nie identyfikowałam się z tą grupą. Oczywiście nie tkwiłam w tym tak mocno jak oni. Oczywiście paliłam dla kaprysu, bo chciałam, nigdy nie miałam żółtych palców. Zresztą mogłam nie palić długo. Nigdy nie byłam uzależniona. W zasadzie to nie rzucam, bo nie ma co rzucać. Poszukam tylko czy nie schowałam gdzieś papierosa na czarną godzinę. Sprawdzę czy jeszcze mi smakuje i zaraz zgaszę. Nie ma. Może sąsiedzi mnie poczęstują?
Zadzwonił wczoraj domofon. Jakiś chłopak roznoszący ulotki chciał, żebym go wpuściła. Czyż to nie irytujące? Dzwonić do mnie, gdy rzucam palenie i zawracać mi głowę ulotkami? Pytam się go więc, dlaczego akurat do mnie dzwoni, a on milczy. Z ponad siedemdziesięciu numerów musiał nacisnąć właśnie mój, więc chciałabym po prostu wiedzieć dlaczego ten? Fatum? Wszyscy się na mnie uwzięli.
Bieganie pomaga, poranny jogging czy też wieczorny truchcik uspokaja nerwy domagające się nikotyny. Widziałam kilka osób biegających one też…? Mycie podłogi na kolanach pomaga, pranie ręczne, czyszczenie fug również nie jest najgorsze, szczególnie, że wymaga precyzji.
Trochę mi żal kawiarni, długich godzin przy kawie z Anetą. Leniwych rozmów i towarzyszących im papierosów. Palenie to towarzyska czynność. Palacze jeden po drugim sięgają do paczki, wygląda to czasem jak efekt domina. Dłonie z papierosami wędrują w górę, by po kilku minutach znaleźć się znowu na szklance z piwem lub filiżance z kawą. Po chwili zbiorowy teatrzyk, kończy przerwę i ponownie ręce z papierosem idą w górę. Nad głowami unosi się szara mgiełka. Zbiorowe trucie, powolne i jakże przyjemne. Ciężko się przyznać, że palenie jest przyjemne. Gdyby nie było, jakiż sens miałoby produkowanie tylu gatunków papierosów, smaków. Jesteśmy w sidłach fachowców od marketingu. Jakie to kobiece palić cienkie papierosy, prawda? Czujecie się przy tym seksowne? Wypielęgnowana dłoń z pomalowanymi paznokciami, cienki papieros i rytuał zapalania, palenia, wciągania, wypuszczania, strzepywania i gaszenia… Czyż to nie kwintesencja kobiecości?
W nagrodę za rzucenie palenia kupujemy sobie coś dobrego, zdrowego albo chociaż ładnego. A może wszystko razem? Należy się! Przecież zerwaliśmy z bardzo szkodliwym nałogiem, zaoszczędzamy około 10 złotych dziennie. Odkładamy je do innej kieszonki w portfelu, przeliczając ile to nazbieramy w ciągu miesiąca, roku. Najczęściej nic nie nazbieramy, bo wszystko wydajemy na nagrody za wygraną wojnę z nikotynowym uzależnieniem. Zaczyna się od soków marchewkowych (zdrowe), potem pojawiają się słodycze (dobre), następnie bez wyrzutów sumienia, bo przecież coś za coś, w naszej szafie pojawia się nowy ciuch i najczęściej dość ekstrawagancki (ładne).
Z pogardą patrzymy na palaczy, ostentacyjnie machając np. gazetą co ma nas osłonić przed dymem. Napady kaszlu przy którym prawie mdlejemy, wykrzywiona mina, patrzenie na palących przy stoliku obok jak na kosmitów, któż z rzucających tego nie robił? Gumy, cukierki, paluszki, podwojona ilość kaw w ciągu dnia, to moja metoda. Wykałaczki dobrze się sprawdzają na imprezach, warto mieć paczkę szczególnie przy piwie. Współczuję towarzystwu, bo przyznam się, że nader często w trakcie rzucania palenia moim argumentem na wiele spraw jest krótkie stwierdzenie, wypowiedziane dość stanowczym tonem: — Bo tak!
Może się jednak przejdę do sąsiadów? Powiem im, że właściwie to nie palę, chciałabym tylko jednego, nie mogę przecież kupić całej paczki, bo to by oznaczało, że znowu zaczęłam palić. A jeden papieros od czasu do czasu nikomu jeszcze nie zaszkodził.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze