Samson i Debilka
REDAKCJA • dawno temuKilkanaście lat temu czytałam, oglądałam i oczy robiły mi się okrągłe oraz jeszcze bardziej wyłupiaste niż zwykle... Ze zdumienia: a zatem, wzorem nowoczesnej, autentycznej, przeciętnej 30-latki z przełomu wieków jest – przynajmniej w kulturze europejskiej – niejaka Bridget. Wow! Ogarnęła mnie, pamiętam, zgroza, która trwa do dziś, gdyż książka jest wciąż uparcie czytana, a film – oglądany, na pohybel kolejnym pokoleniom kobiet.
Kilkanaście lat temu czytałam, oglądałam i oczy robiły mi się okrągłe oraz jeszcze bardziej wyłupiaste niż zwykle… Ze zdumienia: a zatem, wzorem nowoczesnej, autentycznej, przeciętnej 30-latki z przełomu wieków jest – przynajmniej w kulturze europejskiej – niejaka Bridget. Wow!
Ogarnęła mnie, pamiętam, zgroza, która trwa do dziś, gdyż książka jest wciąż uparcie czytana, a film – oglądany, na pohybel kolejnym pokoleniom kobiet. Laska nie pierze własnych majtek, śpi z szefem, który śpi ze wszystkimi (i jest zdruzgotana jego zdradą!), a w ogóle to marzy o romantycznej miłości. I z tego romantyzmu miota się pomiędzy bogatym kłamliwym playboyem i bogatym kryształowym dżentelmenem, a oni obaj ubóstwiają jej niebieski makaron, cellulit i błyskotliwą osobowość na poziomie oraz zasięgu katalogu ślubnego. Cóż. Po 10 latach ten ideał dziewczyny dorobił się zapewne lepszej posady i wszedł w bardziej wyrafinowaną fazę kobiecości pod nazwą Seks w wielkim mieście (któremu zawdzięczamy nowe, o dekadę starsze ikony naszej płci).
Takimi refleksjami natchnął mnie tegoroczny Dzień Kobiet. Zaczęłam się znowu niepokoić: a może w czymś jednak Bridget przypominam lub w pewnym okresie życia przypominałam? Wydaje mi się, że szczęśliwie nie. Owszem, pod wieloma względami jestem “przegrana”. Nikt na przykład nie wręczył mi biletu lotniczego z datą 8 marca na Karaiby za 4 tysie. Nie jestem też sławna, niczego nie symbolizuję ani nie wytyczam. Dzisiejszy dzień spędzę samotnie I banalnie, bo mój przyjaciel z kolei spędza go na szpitalnym, całodobowym dyżurze. Standardowo zobaczy pewnie łzy i strach w oczach kilku obcych kobiet, może nawet zdoła je na moment pocieszyć. A może, niestety, przeważą rutyna i zmęczenie? To jego praca i jego prywatny “dzień kobiet”.
Ja sobie poczytam jakąś książkę. Może dokończę Życie po mężczyźnie Hanny Samson? Nie wiem, jaka była jako 30-latka. Dziś, przez to, co o niej wiem, jest dla mnie wzorem: siły i odwagi w słabości. Nie kobiecej – ludzkiej.
A Bridget? Przepraszam szanowne wielbicielki – dla mnie to debilka. Nie chciałabym z nią kawy wypić, nawet gdyby się okazało, że jest ucharakteryzowanym facetem:-) (choć facet z jej cechami mógłby być, dla odmiany, autentycznie groteskowy i komiczny).
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze