Rzeczy ważniejsze od zioła
REDAKCJA • dawno temuCzłowiek przyjmuje drogą wziewną rozmaite paskudztwa, choćby papierosy, i jako osobnik dorosły metrykalnie ma prawo szkodzić sobie tak, jak chce. To samo dotyczy np. alkoholu – nie tylko toksycznego chemicznie, ale i społecznie. Lub seksu bez zabezpieczenia. Nie rozumiem, z jakich powodów marihuana zasłużyła na „wyróżnienie”. Jest używką uzależniającą, dostarczającą fizycznej i psychicznej przyjemności. To samo dokładnie czynią papierosy czy wódka. No i tzw. wolna miłość.
Nie jestem przeciwna legalizacji marihuany, dziwię się jednak, że taki postulat może być dla kogokolwiek trampoliną do popularności lub dowodem roztropności… Kilka książek, jakie powstały o rzekomej nieszkodliwości tego nałogu to oczywiście bzdura, człowiek jednak przyjmuje drogą wziewną rozmaite paskudztwa, choćby papierosy, i jako osobnik dorosły metrykalnie ma prawo szkodzić sobie tak, jak chce. To samo dotyczy np. alkoholu – nie tylko toksycznego chemicznie, ale i społecznie. Lub seksu bez zabezpieczenia.
Nie rozumiem, z jakich powodów marihuana zasłużyła na „wyróżnienie”. Jest używką uzależniającą, dostarczającą fizycznej i psychicznej przyjemności. To samo dokładnie czynią papierosy czy wódka. No i tzw. wolna miłość.
Jak zwykle, zajmujemy się problemami od d… strony. Należy edukować dzieci i młodzież tak, by po osiągnięciu dorosłości dokonywała świadomego wyboru, sięgając po źródło którejś z ww. przyjemności. Osobiście chciałabym, aby wszystkie używki kosztowały umiarkowanie, ale dużo – tak, by sięganie po nie dawało do myślenia i po kieszeni. Wszędzie powinny również być antyreklamy — o szkodliwości i odpowiedzialności. Prezerwatywy natomiast, i wszystkie inne środki zapobiegające niechcianej ciąży, winny być ogólnodostępne, bardzo tanie lub wręcz darmowe. Człowiek bowiem, jak wspomniałam przy okazji papierosów, ma prawo oddzielać seks od wartości duchowych, i uprawiać go dla czystej przyjemności. Ale jakim prawem odbiera się mu dostęp do rzetelnej informacji i środków zabezpieczających? Czy jakaś niesprecyzowana, państwowa, odgórna moralność postanowiła ludzi karać za tę banalną czynność fizjologiczną, niszczyć im życie ciężkimi lub śmiertelnymi chorobami, przymusowymi ślubami i porodami?
Wobec wagi wymienionych problemów, wojna o „maryśkę” wydaje mi się istną dziecinadą.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze