Lekarze nie szanują ludzi!
REDAKCJA • dawno temuChciałabym poruszyć kwestię traktowania starszych ludzi – szczególnie przez służbę zdrowia – w naszym kraju. W szpitalach regułą jest brak szacunku, i to ze strony wysokiego i niskiego personelu! Może prawdziwy i słuszny jest napis, jaki widziałam na mieście: WYNALEZIONO ELIKSIR MŁODOŚCI! EMERYTUR NIE BĘDZIE! Ludzie zepną się ze wszystkich sił, by nigdy nie zostać staruszkami i nie zaznać pogardy oraz lekceważenia ze strony przedstawicieli zawodu zaufania społecznego.
Chciałabym poruszyć kwestię traktowania starszych ludzi – szczególnie przez służbę zdrowia – w naszym kraju. Nie wymądrzam się, jak jest gdzie indziej, być może tak samo… Ale póki co, żyję i oburzam się tutaj, w Polsce.
Nie opieram się wyłącznie na przykładzie moich rodziców, aczkolwiek doświadczenia mają w tym względzie bogate – tato 80 lat, trzykrotnie w szpitalu, mama 74 lata, wiele razy, w tym trzy operacje. Słucham też opowieści znajomych. Włos jeży się na głowie. Kontakt z lekarzem to dla starszego człowieka coś gorszego niż wyrwanie torebki z emeryturą (co zresztą nieaktualne, bo trzeba mieć konto).
W szpitalach, w których zdarzyło mi się moich starszych chorych nawiedzać, regułą jest brak szacunku, i to ze strony wysokiego czy niskiego personelu. A to lekarz, a to salowa mówią do osób w podeszłym wieku per "babciu" i "dziadku" – na "ty", bezceremonialnie i protekcjonalnie – a niby jakim prawem? Nie opiekują się leżącymi chociaż na tyle, by np. zakryć ich nagość, wyzierającą spod kusych szpitalnych koszul. A nie zawsze rodzina to zrobi, bo niektórych ludzi po prostu nikt nie odwiedza…
Widywałam też nie raz na korytarzach zabiedzonych starszych ludzi z kroplówkami, którzy bezradnie dreptali na cherlawych nogach za lekarzami, usiłując ich dogonić i czegoś się dowiedzieć na temat swojego stanu… Byli besztani, zbywani, wyganiani do łóżek jak niesforne dzieci, które przeszkadzają dorosłym w pracy. A czyż to nie praca właśnie – uprzejmość i kompetencja wobec pacjenta?
Moja mama trafiła kiedyś na ostry dyżur z potwornymi odparzeniami pod biustem – z powodu upałów i szorstkiego biustonosza. Po rozebraniu się w obecności lekarza usłyszała, że to wszystko przez… brak higieny! W prywatnym gabinecie natomiast otrzymała maść robioną na zamówienie, która rozwiązała problem w 3 dni. Bez aluzji do tego, że na pewno jest brudasem.
Tata tym czasem leżał kiedyś bardzo długo w szpitalu i został "wypuszczony" do domu na święta w potwornym stanie – z odleżynami, trwałymi podkurczami nóg i Bóg wie, czym jeszcze. Gdy po Świętach odwiozłam go do tego samego szpitala, został skrzyczany przez lekarza dyżurnego pod hasłem: Kto ci, dziadku, pozwolił opuścić szpital?, a następnie reprymendę dostałam ja – jak mi nie wstyd przywozić do szpitala własnego ojca w tak rozpaczliwym stanie. Że niby to ja tatę zaniedbałam i doprowadziłam do tych odleżyn…
Nie warto już wspominać o tym, jak długo jedzie pogotowie do osoby po osiemdziesiątce, jakie miny robią sanitariusze, gdy trzeba użyć noszy, a chory jest ciężki i w budynku nie ma windy…
W sumie, może ze wszech miar prawdziwy i słuszny jest napis, jaki widziałam na mieście: WYNALEZIONO ELIKSIR MŁODOŚCI! EMERYTUR NIE BĘDZIE! Ludzie zepną się ze wszystkich sił, by nigdy nie zostać staruszkami i nie zaznać pogardy oraz lekceważenia ze strony przedstawicieli zawodu zaufania społecznego, he he he.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze