W kolejce po 50 milionów
REDAKCJA • dawno temuW kolejce po kupon Lotto jest prawdziwy świat i prawdziwi ludzie. Pełni nadziei i marzeń. Ośmielający się pragnąć odrobinę więcej, niż im dano. Bajdurzyliśmy sobie radośnie jak na rodzinnym zjeździe o naszych domkach na Mazurach i domach w Hiszpanii, wybielonych zębach, naciągniętych twarzach, lokatach bankowych i wycieczkach koleją transsyberyjską... To ich podziwiam, bo naprawdę walczą o byt - nie zblazowanych pseudocelebrytów, którzy zagryzają się nawzajem o minutę najlepszego czasu na ekranie.
Kot się paliNa wyraźne życzenie (i wyłącznie z miłości do) matki stałam we wtorek 45 minut w kolejce do małej spsiałej kolekturki w podłej okolicy miasta, żeby puścić Lotto, zgarnąć 50 melonów i spełnić w końcu mamine marzenia o szyderczym pożegnaniu z pracodawcą i życiu w luksusie aż po kres:-).
Bardzo podobali mi się współkolejkowicze – ludzie niezepsuci i bezkonfliktowi, którym nie przeszkadzał głośny śmiech, palenie papierosów, picie piwa ani dzwonienie przez komórkę. Bajdurzyliśmy sobie radośnie jak na rodzinnym zjeździe o naszych domkach na Mazurach i domach w Hiszpanii, wybielonych zębach, naciągniętych twarzach, lokatach bankowych i wycieczkach koleją transsyberyjską… Różnica była taka, że na zjazdach rodzinnych rozmawia się raczej o faktach, a przy wypełnianiu Lotto – wyłącznie o bytach intencjonalnych. Co o dziwo wcale nie pogarszało nastroju rozmówców, a mam wrażenie, że wręcz na odwrót.
Cieszył mnie widok ludzi, którzy tarzali się ze śmiechu, wyliczając sobie emeryturę w wysokości 250 zł i zastanawiających się, czy będzie do niej dołączona co miesiąc porcja cykuty… Inni sugerowali, że najwięcej kalorii ma alkohol, oraz zapobiega chorobom, zatem – na tanim da się wyżyć i jeszcze zaoszczędzić. Nikt z tych przemiłych drobnych hazardzistów nie narzekał na ceny benzyny ani kursy walut. Takiego zastrzyku pogody ducha i beztroski nie zainkasowałam już od dawna.
Tuż przed zamknięciem kolektury starsza pani podniosła triumfalnie pięści w górę i zawołała: Dziś o 22.00 zaczynam nowe życie! Biorę wygraną, głosuję na Palikota i wyjeżdżam do ciepłych krajów. Od kiedy mój proboszcz przestał mnie lubić, nie mogę tu sobie miejsca znaleźć! Po czym odwiązała od drzewa siwego pieska i podreptali razem w czeluść starej kamienicy, żegnani szczerymi pozdrowieniami.
Pomyślałam sobie tęsknie, że tam właśnie, w kolejce po kupon Lotto, jest prawdziwy świat i prawdziwi ludzie. Pełni nadziei i marzeń. Ośmielający się pragnąć odrobinę więcej, niż im dano. Ale o nich nie usłyszymy. Nie są elitą ani awangardą. Musieliby chyba podpalić się z rozpaczy, by zasłużyć na powszechną uwagę? A oni na przekór wszystkiemu wolą żyć i JESZCZE potrafią się uśmiechać.
To ich podziwiam, bo naprawdę walczą o byt — nie zblazowanych pseudocelebrytów, którzy zagryzają się nawzajem o minutę najlepszego czasu na ekranie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze