A zupa ciągle za słona...
REDAKCJA • dawno temuPrzemoc raz zaczęta nigdy się nie kończy. Hańbą jest powtarzanie banałów, że kobiety lubią być bite lub że to, co dwoje robi w czterech ścianach, to ich sprawa. Nie wolno na to pozwalać, godzić się we własnej rodzinie, ani w otoczeniu, przymykać oczu na przemoc fizyczną czy psychiczną. Dziewczyny, nie pozwalajcie się maltretować, nie dajcie sobie wmówić, że same jesteście temu winne, nie bójcie się życia w pojedynkę. I nie chowajcie głowy w piasek, gdy widzicie, że mąż ubliża koleżance. Interweniujcie.
Przez kilka lat żyłam w poczuciu winy, że porzuciłam swojego nie-męża, odbierając tym samym ojca mojemu małoletniemu synowi. Decyzja była spontaniczna. Mój partner wrócił podchmielony do domu i zainicjował seks. Łagodnie i z uśmiechem odmówiłam, proponując odłożenie tego do jutra, gdyż nie przepadam za miłością w stanie upojenia alkoholowego. On wściekł się, połamał kuchenne krzesło i zamierzył się na mnie drewnianą nogą. Tej samej nocy już tam nie mieszkaliśmy – ja i dziecko. Spakowałam nas w 15 minut i NIGDY tego nie żałowałam.
Poradziłam sobie zawodowo, mieszkaniowo, odbudowałam poczucie własnej wartości poprzez terapię. Na telefony partnera nie reagowałam, zignorowałam go kompletnie. Od tamtego wieczoru ani razu nie widzieliśmy się ani nie zamieniliśmy słowa. Ostatecznie zrozumiał i dał mi spokój.
Piszę o tym dlatego, że według szeroko pojętych standardów… nic właściwie nie zaszło. Moi rodzice i znajomi uważali, że zareagowałam przesadnie, wyolbrzymiłam drobny wybryk. Nikt nie rozumiał mojego uporu i stanowczej, nieodwracalnej decyzji.
A ja wiem jedno. Przemoc raz zaczęta nigdy się nie kończy. Hańbą jest powtarzanie obiegowych banałów, że niektóre kobiety lubią być bite lub że to, co dwoje dorosłych robi w czterech ścianach, to ich prywatna sprawa. Chciałabym przypomnieć wszystkim, że relacja dwojga ludzi to nie wojna. To najwyżej poletko potyczki o wpływy – nigdy pole krwawej rzezi! Nie wolno na to pozwalać, godzić się we własnej rodzinie, ani w otoczeniu, przymykać oczu na przemoc fizyczną czy psychiczną. To obrzydliwe, poniżające, odbierające kobietom i dzieciom godność oraz wiarę w siebie na długie lata.
Wiem coś o tym, bo nie byłam w stanie nawet umówić się z mężczyzną na randkę, zanim nie naprostowała mnie terapeutka. We wszystkich facetach widziałam potencjalne zagrożenie dla siebie i dziecka, wszyscy zdawali się wilkami w owczych skórach.
Dziewczyny, nie pozwalajcie się maltretować, nie dajcie sobie wmówić, że same jesteście temu winne, że coś jest z wami nie halo, nie bójcie się życia w pojedynkę. I nie chowajcie też głowy w piasek, gdy widzicie, że mąż ubliża koleżance. Interweniujcie. Wyślą was do diabła? Trudno. Problem jest zbyt poważny, by odwracać się do niego plecami.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze