Mit wspólnoty
REDAKCJA • dawno temuMieszkam z mężem i dzieckiem w kawalerce kupionej na kredyt we frankach szwajcarskich. Nie udało nam się nabyć większego mieszkania w programie „Rodzina na swoim”. W ciągu 3 lat stały się 3 rzeczy: urodziłam dziecko, mąż stracił pracę, rata kredytu wzrosła. Mamy wrażenie, że jesteśmy osaczeni przez wilki w owczych skórach: oszustów, chciwców i koniunkturalistów, którzy zmieniają śpiewkę, gdy im to pasuje. A co do tzw. wspólnot mieszkaniowych – nasza nie zasługuje na miano wspólnoty, przeciwnie – przynosi jej wstyd.
Mieszkam z mężem i półtorarocznym dzieckiem w kawalerce kupionej na kredyt we frankach szwajcarskich. Nie udało nam się nabyć większego mieszkania w programie „Rodzina na swoim”.
W ciągu 3 lat stały się 3 rzeczy: urodziłam dziecko, mąż stracił pracę, rata kredytu wzrosła z 800 zł do prawie 1500. Co śmieszniejsze, pisaliśmy wiele razy do banku jak opętani, prosząc o jakąś chwilową ulgę, chociażby do czasu, aż mąż znów znajdzie pracę. Odrzucano nas, a nawet straszono, że utrata pracy to bardzo niekorzystna sytuacja i kredyt jest zagrożony wypowiedzeniem… Zaczęliśmy mieć problemy nawet z regulowaniem w terminie czynszu i wszystkich „wymysłów” naszej kochanej wspólnoty – a to wymiana dachu w 4-letnim budynku (!), a to nowe klomby pod domem, a to nowocześniejsze podzielniki ciepła… Zabrnęliśmy w sytuację, gdy mieszkanie było zadłużone nie tylko w banku, ale i we wspólnocie, a kochany zarząd w ramach „nauczki” wyłączył nam wodę! Bez negocjacji!
W tym tygodniu nagle zaświeciło słońce… Rząd zaczął coś przebąkiwać o pomocy dla kredytobiorców, zamrażaniu kursu franka, takie tam… Niemalże z dnia na dzień zadzwonił do nas superuprzejmy przedstawiciel banku z propozycją… zmniejszenia raty o połowę na okres 5 lat. I zaczął pilić do składania wniosku na cito do podpisania stosownego aneksu!
Nie bez ironii spytałam, skąd ten nagły pośpiech. Usłyszałam, że to z… troski o klienta, by się nie stresował sytuacją na rynku walutowym.
Nie wiem, jak Państwo – my z mężem mamy wrażenie, że jesteśmy osaczeni przez wilki w owczych skórach: oszustów, chciwców i koniunkturalistów, którzy zmieniają śpiewkę, gdy im to pasuje. A co do tzw. wspólnot mieszkaniowych – chciałam oświadczyć, że nasza absolutnie nie zasługuje na miano wspólnoty, przeciwnie – przynosi jej wstyd. Mam wielką nadzieję, że nie wszędzie u Państwa tak jest.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze