Dyskryminacja sięgnęła… dresu
REDAKCJA • dawno temuZ wypiekami furii na twarzy obejrzałam program o wpadkach ubraniowych gwiazd. Dziennikarka oraz stylistka komentowały zdjęcia strzelone przez paparazzich na rozmaitych imprezach, a motywem przewodnim był dres jako nowinka – strój nie tylko do joggingu. Damskie jury oceniało zdjęcia z ciekawego klucza: jeśli na fotce była kobieta (w spodniach lub bluzie od dresu), to dostawała cięgi, jeśli facet – ekspertki dostawały orgazmu. Jak widać stara tradycja trzech „p”: palenia, picia, poligamii nadal ma się dobrze i sprzyja wyłącznie panom. Dlaczego?
Z wypiekami (furii) na twarzy obejrzałam sobie przypadkiem w tv lajtowy programik o tzw. wpadkach ubraniowych gwiazd polskich i zagranicznych. Dziennikarka oraz stylistka mody prezentowały i komentowały zdjęcia strzelone przez paparazzich na rozmaitych imprezach, a motywem przewodnim był dres jako nowinka – strój nie tylko do joggingu, czyli że można w dresie zawsze i wszędzie, byle z umiarem.
Damskie jury oceniało zdjęcia z ciekawego klucza: jeśli na fotce była kobieta (w spodniach lub bluzie od dresu, lub w jednym i drugim), to generalnie dostawała cięgi, jeśli facet – ekspertki telewizyjne dostawały orgazmu. Doda w szarym dresie w teatrze – przegięcie i prowokacja. Enrique Iglesias w szarym dresie na czerwonym dywanie – jejku, jaki on jest słodki, kocham faciów w dresach! Madonna z dzieckiem na spacerze w czarnym, za dużym dresie – wygląda po prostu niekorzystnie. Polski raper (znany, ale ksywy, przepraszam rapera, nie zapamiętałam) na uroczystości rozdania czegoś tam w zakapturzonej bluzie – uwielbiam bluzy z kapturami, jemu to po prostu super pasuje!
I tak dalej w tym stylu… Zęby mi mocno zazgrzytały. Skoro dresy są modne i mają przełamywać konwencję, to może od razu umówmy się, że dotyczy to tylko mężczyzn, a kobietom nie uchodzi. To w końcu stara, ponad 200-letnia tradycja trzech „p”: palenia, picia, poligamii, która nadal ma się, przynajmniej w naszym kraju, dobrze i sprzyja wyłącznie panom.
W maju wychodzę za mąż. Mój chłopak ma już frak (niebieski, ale jednak:)), ja rozglądam się za sukienką… Na moim ślubie nie będzie dziennikarzy, gdyż nie jestem sławna. Ale dziś mam ochotę „zrobić numer”: przyjść w obwisłym dresie, z browarem w ręce, przypetować kierownikowi USC na blacie.
Nie zrobię tego oczywiście narzeczonemu ani obu rodzinom… Zastanawiam się tylko… Mój chłopak jest artystą. Gdybym to ja przyszła na ślub w sukni i szpilkach, a on w kapturze i adidasach, domyślam się, że zachwytom nad jego oryginalnością i urokiem nie byłoby końca. W sytuacji odwrotnej nie mogę raczej liczyć na aplauz, prawda?
A właściwie dlaczego?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze