Jesteście egoistami?
REDAKCJA • dawno temuMój mąż mawia dowcipnie, że egoizm jest jedyną słuszną i umożliwiająca przetrwanie postawą ludzką. Prywata to po prostu instynktowna, genetyczna, atawistyczna cecha, a każdy, kto temu zaprzecza, jest obłudnikiem usiłującym się nie wiadomo po co wybielić. Na przykład ja, znaczy się. Egoizm innych wywołuje we mnie agresję. Czy powinnam się leczyć? Może to ja jestem autentycznym zagrożeniem dla harmonijnego współżycia w społeczeństwie?
Mój mąż mawia dowcipnie, że egoizm jest jedyną słuszną i umożliwiająca przetrwanie postawą ludzką. Prywata to po prostu instynktowna, genetyczna, atawistyczna cecha, a każdy, kto temu zaprzecza, jest obłudnikiem usiłującym się nie wiadomo po co wybielić. Na przykład ja, znaczy się.
Latem na moim celowniku byli rowerzyści – słodkie 3-osobowe rodziny w kaskach, jeżdżące chodnikiem (ścieżka bywa zbyt wąska) w szeregu obok siebie i wesoło gawędzące. Musiałam uskakiwać z psem na trawnik, bo nie przychodziło do głów rozradowanym cyklistom przejść w szyk „gęsiego”, gdy z przeciwka widzą „przeszkodę” na drodze do swej rekreacji w postaci pieszego…
Zimą moją (i nie tylko) zmorą w drodze z domu do metra i z powrotem jest inteligentna ponoć młodzież, przyszła elita narodu z pobliskiej uczelni wyższej, która ledwo przetartą trasą w kopnym śniegu również przemieszcza się najchętniej czwórkami, do tego z wielkimi torbiszczami mieszczącymi sprzęt sportowy oraz papierosami w dłoniach. Wiadomo – w przyjaznym szeregu rozmawia się wygodniej. A staruszki niech sobie zręcznie pryskają na boki w zaspy, i tak im się nigdzie nie śpieszy.
Tę samą irytację budzą we mnie osoby w tramwajach, autobusach i metrze, tłoczące się tuż przy wejściu, podczas gdy wnętrze wagonu/pojazdu jest puste i pełne wolnych foteli. Czy naprawdę 90 procent podróżujących ma do przejechania tylko jeden przystanek i musi obstawiać drzwi?
Są jeszcze osobnicy ustawiający się w ogonku do bankomatu w poprzek ciągów komunikacyjnych, kierowcy parkujący na pasach oraz okoliczni mieszkańcy osiedla, stojący zwartymi grupami w towarzystwie swoich bulterierów na tle wejścia do delikatesów…
Ktoś powie: to wszystko drobiazgi, nieistotne przykłady egoizmu, są przecież większe zbrodnie. To prawda, ale mnie model tyraliery doprowadza do szewskiej pasji. Za każdym razem mam ochotę przyjąć postawę szarżującego byka, wbić się z furią w zadowolone towarzycho i rozpędzić je na 4 strony świata.
A może powinnam się leczyć, skoro egoizm innych wywołuje we mnie agresję? Może to ja jestem autentycznym zagrożeniem dla harmonijnego współżycia w społeczeństwie?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze