Toksyczne związki
ANNA PAŁASZ • dawno temu(Prawie) idealne związki ładnie wyglądają z zewnątrz, więc kobiety robią wszystko, by ich związki były właśnie bliskie ideału. By w gronie przyjaciół i wśród rodziny mogła uśmiechać się i z pasją opowiadać, jaki to mąż jest idealny, licytując się z pozostałymi paniami i wypatrując w ich oczach zazdrości. A jeśli zachwalani panowie idealni nie są, kobiety starają się za wszelką cenę stworzyć pozory normalności, udając, że nic złego się nie dzieje.
(Prawie) idealne związki ładnie wyglądają z zewnątrz, więc kobiety robią wszystko, by ich związki były właśnie bliskie ideału. By w gronie przyjaciół, wśród rodziny mogła uśmiechać się i z pasją opowiadać, jaki to mąż jest idealny, licytując się z pozostałymi paniami i wypatrując w ich oczach zazdrości. A jeśli zachwalani panowie idealni nie są, kobiety starają się za wszelką cenę stworzyć pozory normalności, udając, że nic złego się nie dzieje, bo przecież wszystko można przeboleć, przebaczyć.
Oczywistym jest, że między dwojgiem nawet najbardziej zakochanych w sobie ludzi nie zawsze panuje niezmącona harmonia i prędzej czy później charaktery się ścierają. W normalnych warunkach obie strony starają się dojść do porozumienia, uwzględniając potrzeby drugiej osoby. Gorzej, jeśli jedna ze stron nie ma najmniejszej ochoty ustępować uważając się za pana i władcę, istnego dyktatora. Tutaj ofiarami często, choć nie zawsze, są kobiety. Choć mężczyźni jaskiniowcami nie są od bardzo dawna, niektórzy nadal widzą siebie w roli pana w jaskini, który musi żonę od czasu do czasu przeciągnąć za włosy po podłodze, żeby spokorniała. A najgorsze jest to, że kobieta tak bardzo idealizuje swojego mężczyznę, że jest gotowa wybaczyć mu wszystko, od zdrady po notoryczne awantury i przemoc. Jak to możliwe, że wykształcone, oczytane i uświadomione kobiety wciąż tkwią w związkach, które wykańczają je psychicznie i fizycznie?
Zakochanej kobiecie można wmówić wiele. Do tej pory czujna, uświadomiona kobieta staje się zaślepioną bezbronną istotą, która gotowa jest trwać przy swoim „ideale” choćby nie wiem co. Obiekt westchnień z łatwością może manipulować swoją ofiarą. Każda kobieta pragnie miłości, choć wiele się do tego zwyczajnie nie przyznaje. A kiedy wydaje jej się, że znalazła tego jedynego, jest na tyle zdesperowana, że będzie kurczowo się go trzymać, przymykając oko na wszystko, co nigdy nie powinno w jej związku mieć miejsca. Wówczas mężczyzna poczuje pełnię bezkarności i będzie ochoczo używał życia, mając zapewnione wygodne zaplecze w postaci zawsze na niego czekającej, wiernej partnerki.
Powszechnie znanym przykładem toksycznego związku jest związek, w którym kobieta jest stroną notorycznie zdradzaną. To prawda, że coraz więcej kobiet odpowiada pięknym za nadobne i rzuca się w wir przypadkowych romansów, zdradzając kochających partnerów, porzucając rodzinę.. Ale, umówmy się, facet dowiedziawszy się o tym, jaką obrotną ma partnerkę wybaczy jej najwyżej raz. Potem odejdzie, nie mogąc znieść upokorzenia. Wszak męskie ego nie zniesie takiej zniewagi po raz wtóry. A co zrobi kobieta dowiedziawszy się, że została zdradzona? Będzie płakać, cierpieć, żalić się, złościć, klnąc i rzucając się na wszystkich z pięściami. Zrobi to wszystko, aby ostatecznie wybaczyć i dać szansę. Nie jedną, nie dwie. Nawet nie trzy. Kolejne zdrady nie będą powodem do odejścia, a jedynie mniejszym zaskoczeniem, mniejszym upokorzeniem. Zwodzona obietnicami i licznymi łzawymi przeprosinami będzie wracała do ukochanego wierząc, że następnym razem on się opamięta. Bo przecież ma ukochaną kobietę, wygodne życie, rodzinę. Pobożne życzenia. Zakochana kobieta boi się, że wykorzystuje właśnie ostatnią szansę na miłość i nikt inny jej nie zechce albo też kocha zbyt mocno, by dostrzec, że jest na przegranej pozycji. Znosi kolejne wybryki niewiernego partnera obwiniając za nie samą siebie. A może nie jest wystarczająco dobra? Może nie poświęca się dostatecznie? Może gdyby była szczuplejsza/wyższa/bardziej przebojowa, nie szukałby uciech na boku?
Mówi się, że jeżeli mężczyzna raz uderzył swoją kobietę, zrobi to po raz drugi. A kobieta przyjmie cios nie raz, nie dwa. Zupełnie jak w przypadku zdrady, będzie wybaczała mając nadzieję, że to właśnie jest ten ostatni cios. Po kilku się przyzwyczai i będzie bała, nie tracąc złudnej nadziei. Bita, poniżana, wyniszczona psychicznie będzie zastanawiała się, co złego uczyniła. Wymyśli sobie tysiąc złych cech, których posiadanie sprowadza na nią gniew „ukochanego”. I zawsze będzie przekonana, że jedyną przyczyną ciosów, jakie on zadaje jest jego wypaczona (może skrzywdzona w dzieciństwie) psychika. Szansa, że odejdzie od swojego oprawcy zrozumiawszy, że jest on po prostu zwykłym bydlakiem, jest znikoma. Chyba, że wyląduje w szpitalu i sprawą zainteresuje się policja. Będzie chowała w swoim domu degenerata i alkoholika kochając go nawet z zaciśniętą pięścią i czerwoną gębą. Bo kiedyś taki nie był, kiedyś nie bił i nie pił. Kiedy wyjdzie na jaw, co działo się w czterech ścianach mieszkania, sąsiedzi zareagują jednomyślnie – przecież to taki przykładny związek, on miły, ona cicha! A tu coś takiego! Oprawca bardzo dba o pozory. Zupełnie jak jego ofiara. Nie wypada przecież się skarżyć, trzeba być lojalnym nawet, jak się dostaje po twarzy pięściami.
Łagodniejszym przykładem związku toksycznego jest związek, w którym kobieta spełnia rolę maszyny wielofunkcyjnej. Zwykle tryb maszyny uaktywnia się po ślubie, kiedy to „ideał” pokazuje swoją prawdziwą twarz. Rozkłada się na kanapie jak te zwłoki, meldując swoje kolejne zachcianki nowo nabytej żonie — maszynie. Żona zakasze rękawy i przejmuje na siebie wszystkie obowiązki od pracy po prowadzenie domu po godzinach, podczas gdy mąż używa życia. Niestety, takich małżeństw nadal jest zbyt wiele. Kobiety bardzo szybko z przebojowych partnerek zostają zdegradowane do poziomu pomocy domowej, nie buntują się przy tym sądząc, że tak mysi być, bo tak miała babka, tak miała matka i tak musi mieć ona. Ucieka w świat filmów, gdzie żona i mąż uśmiechnięci przygotowują razem posiłek. Mąż chętnie pomaga sąsiadkom, koleżankom z pracy – kobietom, które nie dały się podczepić do tego małżeńskiego pługa, których wszak za żadne skarby nie chciałby mieć pod swoim dachem. Co najwyżej w sypialni.Kobiety zbyt łatwo zaniżają wymagania, zgadzają się na byle co, zadowalają nijakością, łatwo poddają dominacji. Rezygnują z szacunku, z własnych potrzeb. Pozwalają by ich życie było udręką, a miłość tylko wielkim rozczarowaniem. Dlaczego?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze