Publiczne karmienie piersią
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuMój pogląd na temat karmienia dziecka w miejscu publicznym uległ delikatnemu przewartościowaniu, Nie będę popadać w skrajności. Dobro dziecka jest najważniejsze, ale też bez przesady. Wszystko można jakoś zgrać. A co Wy o tym sądzicie? Jak radziłyście sobie z karmieniem dzieci w miejscach publicznych? Chętnie przeczytam wesołe anegdoty na ten temat. A co myślą o tym przyszłe mamy? Bardzo interesuje mnie też zdanie mężczyzn i ojców. Piszcie.
To było rok temu. Siedzę w przyjemnej knajpce, na świeżym powietrzu i czekam na przybycie dwóch mężczyzn. Spotkanie można nazwać biznesowym – zbierałam materiał do reportażu. Ogródek na tyłach knajpki prawie pusty, z wyjątkiem jednego miejsca. Naprzeciw mnie usiadła matka z maleństwem w wózeczku. Od razu pomyślałam o wrzaskach zakłócających moje nagranie na dyktafonie. I knułam plan, gdzie by się tu przesiąść. Nie zdążyłam, panowie przybyli punktualnie.
Dziecko okazało się nad wyraz spokojne. Zamówiliśmy po małym piwie, papierosy leżały na stole, czekając aż mama z dzieckiem ruszy z miejsca na spacer. Otaczał nas przecież piękny park. Nerwowo spoglądałam na nie, lubię zapalić podczas rozmowy, ale nigdy nie palę przy dzieciach. Nagle dziecko zakwiliło. Mama wzięła je na ręce, wyjęła pękatą pierś i poczęła wciskać ją w otwarte, błagające usta. Zamarliśmy przez moment.
W ogródku kafejki, a i w samej kafejce było wiele pustych miejsc. Mogła się przesiąść. Siedziałam przecież z mężczyznami. Zerkali na jej nagi biust. Dla mnie piersi także nie były aseksualne, a karmienie dziecka wcale nie takie urocze, w publicznym miejscu wydało mi się wręcz obrzydliwe. Kobieta w końcu sobie poszła, a my postanowiliśmy nie komentować tego, a skończyć rozmowę, która przez dobre dziesięć minut się nie kleiła.
Długo dyskutowałam o tym w domu: a że powinna nakryć dziecko pieluszką, a że to ona przyszła do knajpki jako druga, więc powinna wybrać jakieś ustronne miejsce, zamiast obnosić się z biustem, itd. Byłam absolutnie pewna, że, pomijając sytuacje bez wyjścia, będę zawsze starała się na karmienie piersią wybierać bardziej odludne miejsca. Póki co karmienie w miejscach publicznych nie jest w Polsce zabronione — inaczej w USA. Ale nigdy nie wiadomo…
Niedługo musiałam czekać, by życie zweryfikowało mój pogląd. Przyszliśmy oglądać świeżo narodzone dziecię do domu przyjaciół. Nowa mama była w skowronkach. Częstowała nas zupą dyniową i opowiadała o porodzie. Dumny tata pokazywał zdjęcia i film z udziałem maleństwa. Tematyka różna – jak pierwszy raz ziewnęło, jak się uśmiecha, jakie robi miny, jak się kąpie, jak płacze, itd. Wszystko było bardzo rozkoszne. Maleństwo widocznie też chciało się włączyć do rozmowy i zaprotestować, że jest obgadywane, bo zaczęło głośno płakać, a właściwie wrzeszczeć. Mama zakomunikowała, że to czas karmienia i zapytała czy mamy coś przeciwko temu, żeby nakarmiła go przy nas. Pokręciłam głową, w końcu to my jesteśmy ich gośćmi. Poza tym nie chciałam psuć atmosfery. Z zdziwieniem jednak zerkałam to na siebie, to na mojego męża, to na sypialnię dziecka, w której świeżo upieczona mama mogła bez zażenowania oddać się w spokoju swej powinności. Wkrótce zrozumiałam dlaczego nie poszła do sypialni.
Mały nie dał się odseparować od jej biustu. Na zmianę ssał i zasypiał. Nie można go było oszukać żadnym smokiem, ani kciukiem. Zasypiał przy nagim biuście z ustami skierowanymi w stronę jedzenia i od czasu do czasu napełniał brzuszek. Gdybyśmy oponowali, przez cały pobyt w ich domu nie widzielibyśmy ani mamy ani dziecka – bo utknęliby w sypialni na całe cztery godziny.
Po trzydziestu minutach widok nagiego biustu i dziecka posilającego się mlekiem matki zupełnie mi spowszedniał. Nie zwracałam uwagi na gołe piersi, za to rozkoszowałam się noworodkiem, który obejmował go maleńką rączką lub łapał za stanik. On był szczęśliwy, a nie odseparowana od reszty towarzystwa mama mogła przebywać w miejscu, w którym chciała być – z nami, śmiejąc się, gadając, pijąc herbatę i jedząc zupę dyniową.
Mój pogląd na temat karmienia dziecka w miejscu publicznym uległ delikatnemu przewartościowaniu, co nie znaczy, że publicznie zamierzam się kiedyś obnosić z dzieckiem przywieszonym do piersi. Zamierzam nosić pieluszkę i zakładać odpowiedni stanik – to ułatwia sprawę. Nie będę popadać w skrajności. Dobro małego człowieka jest najważniejsze, ale też bez przesady. Wszystko można jakoś zgrać.
A co Wy o tym sądzicie? Jak radziłyście sobie z karmieniem dzieci w miejscach publicznych. Chętnie przeczytam wesołe anegdoty na ten temat. A co myślą o tym przyszłe mamy? Bardzo interesuje mnie też zdanie mężczyzn i ojców. Piszcie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze