Czy długie rozstania zawsze kończą się zdradą?
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuRozłąka nie jest przyjacielem wierności - mawiali moi znajomi. Lepiej nie kusić losu, bo w pięknych okolicznościach natury i pod wpływem chwili wszystko może się zdarzyć? Czy raczej bezgranicznie ufać, bo przecież prawdziwa miłość wszystko przetrwa, więc tym bardziej zagraniczny wyjazd do pracy lub miesięczną wycieczkę w nieznane? Poza tym jak ma zdradzić, to i tak zdradzi, nie potrzebuje do tego wyjazdu w pojedynkę. Jakie macie zdanie?
Para moich znajomych na jednym z naszych spotkań przyznała, że przed ślubem długo omawiali różne kwestie, które mogłyby potem zburzyć konstrukcję zgodnego małżeństwa. Jedną z nich był wyjazd zagranicę w celach zarobkowych. Oboje doszli do wniosku, że nawet najbardziej intratna propozycja pracy zagranicą, rozwój umiejętności i doświadczenie w dobrej firmie oraz niebywałe zarobki nie wchodzą w grę, jeśli oznaczałoby to minimum dwumiesięczną rozłąkę. Byli zgodni co do tego, że jeśli jedno z nich otrzyma kiedyś taką propozycję, pojadą razem lub zrezygnują, jeżeli ściągnięcie drugiej osoby nie będzie możliwe. „Zaufanie, zaufaniem, ale lepiej nie kusić losu” – powtarzali. „Rozłąka nie jest przyjacielem wierności” – przytakiwali zgodnie. Byłam innego zdania. Silną więź między dwojgiem ludzi nie jest w stanie przerwać żaden wyjazd, nawet na rok. Tak myślałam.
Teraz mam w głowie mętlik. Kilka dni temu kolega chciał wyciągnąć mojego mężczyznę na super wycieczkę: do Indonezji. Mieli leniuchować na Bali, zdobyć Jawę, a na Komodo zobaczyć wielkie warany. Wszystko w promocyjnych cenach, prawdziwa okazja. Zazdrościłam i cieszyłam się razem z nim. Aż do momentu, gdy usłyszałam, że to miesięczna wyprawa, a zakwaterowanie w rozrywkowym kurorcie pełnym opalonych lasek na Bali. Hmm… Zaufanie, zaufaniem… - pomyślałam, ale czy nie możemy pojechać tam w innym terminie, razem? Przecież w tak urokliwym miejscu wszystko może się zdarzyć. Można się zapomnieć wypijając kolejne drinki i obcując z kobietami w bikini. Nie chciałam jednak wypowiadać kategorycznego „nie”. Spokojnie zapytałam: „gdybym miała możliwość miesięcznego wyjazdu w tropiki, na plażę, do świetnego hotelu, z koleżanką, czy nie miałbyś żadnych oporów, by mnie puścić?” Nastało długie milczenie. A na drugi dzień mój mężczyzna zdecydował, że pojedziemy tam razem… kiedyś.
To jak to jest z tą rozłąką? Lepiej nie kusić losu, bo w pięknych okolicznościach natury i pod wpływem chwili wszystko może się zdarzyć? Czy raczej bezgranicznie ufać, bo przecież prawdziwa miłość wszystko przetrwa, więc tym bardziej zagraniczny wyjazd do pracy lub miesięczną wycieczkę w nieznane? Jakie macie zdanie?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze