Jolanta Kwaśniewska, żona naszego prezydenta, któremu z pewnością daleko do ideału (ale kto jest bez skazy?), który jednak dobrze prezentuje się w mediach, to jedna z nielicznych w Polsce prominentnych kobiet.Z mediów wiemy o niej, że ma wielkie serce i obdarza współczuciem każdą osobę pokrzywdzoną, a zwłaszcza dzieci. Kieruje fundacją "Porozumienie bez barier". Z jej ust zdaje się nigdy nie znikać uśmiech i zawsze jest gotowa wystąpić z jakimś pozytywnym przesłaniem. Prężna bizneswoman. Z małżonkiem tworzy "zwycięski zespół", zgrany i zwarty. (Czy tylko mi zdarzyło się przez omyłkę powiedzieć: Aleksandra Kwaśniewska?)
Nietrudno jednak dostrzec, że wizerunek prezydentowej wymaga reformy.Zdradza oznaki anachronizmu i - ujmując rzecz delikatnie - przestaje być "fajny". Stał sięodrobinę przaśny, cukierkowy i ckliwy, trąci myszką.
Prosimy życzliwe Czytelniczki, aby doradziły Jolancie Kwaśniewskiej, co mogłaby poprawić w swoim wizerunku pierwszej damy RP, zarówno jeśli chodzi o modę, urodę i aktywność zawodową?
Czego brakuje polskiej Lady Di, aby stać się osobą szykowną, prawdziwą ozdobąbankietów i wszelkich uroczystości? Jak powinna stwarzać pozory dobrego smaku?
Co powinna robić w życiu? W jakich mediach się pojawiać, a w jakich nie?Jakie atrybuty swej urody eksponować, a jakie dyskretnie usuwać w cień? Jakie złenawyki w ubiorze rugować? Jeśli już szokować, to czym?