Kupiec wenecki
CEGŁA • dawno temuMam 24 lata, studiuję, pracuję (jako sekretarka). Po imprezie świątecznej w firmie i po urlopie znalazłam w biurku kosztowny prezent. Że nie była to łapówka, wiedziałam od razu. Prezent speszył mnie. Pracuję dopiero 3 miesiące, nikt mnie dotąd nie adorował i nie zaczepiał. Jak mam postąpić? Czuję opór przed przywłaszczeniem sobie tej rzeczy, zabraniem jej do domu.
Kochana Cegło!
Mam 24 lata, studiuję, pracuję (jako sekretarka). Po imprezie świątecznej w firmie i po urlopie, który u nas był przedłużony na cały tydzień, znalazłam w biurku kosztowny prezent. Że nie była to jakaś łapówka, wiedziałam od razu, ponieważ nic nie mogę nikomu załatwić, nie mam takiej pozycji ani tym bardziej chęci. Prezent speszył mnie. Pracuję dopiero 3 miesiące, nikt mnie dotąd nie adorował i nie zaczepiał, może jedynie wiadome jest większości, że nie mam chłopaka. W firmie panuje liczbowa przewaga mężczyzn.
Jest to złota maska na pół twarzy, z czarnymi delikatnymi piórami, szalenie kunsztowna, z wklejką artysty w środku, w pięknej torbie prezentowej. Wynika z tego, że jest to oryginalna maska wenecka, taka na karnawał. Rzecz z pewnością nie tania. Nie było dołączonego listu, kartki, życzeń, nic.
Rozważałam różne możliwości. Na przykład po imprezie, może ktoś podpity w zamieszaniu zostawił ją przez pomyłkę (pracuję na recepcji, w ogólnie dostępnym miejscu). Albo to przesyłka dla kogoś, tylko zgubił się bilecik z nazwiskiem. Tylko że to musiało się stać 20 grudnia, do tej pory chyba ktoś by tego szukał, pytał, oczekiwał odpowiedzi od osoby obdarowanej. To nie może ot tak sobie zaginąć. Poza tym, torba była w najniższej szufladzie mojego biurka pod blatem. Czyli jakby jednak specjalnie tam umieszczona.
Nie mogę wysłać wszystkim maila z zapytaniem. Jak by to wyglądało, ktoś mógłby sobie coś pomyśleć – sekretarka dostaje super rzecz i udaje, że nie wie, od kogo. Naprawdę nie wiem, a może to żart firmowy, jakiś test? Maskę trzymam cały czas w tej szufladzie, niezamykanej na klucz, z nadzieją, że ktoś sobie przypomni i jak włożył, tak po godzinach zabierze, po kryjomu. Jest też ta druga nadzieja:). Zawsze jest. Ktoś się we mnie kocha? Ale naprawdę nie zauważyłam nikogo takiego, szczerze!
Jak mam postąpić? Czuję opór przed przywłaszczeniem sobie tej rzeczy, zabraniem jej do domu. Mogłabym ją sobie powiesić na ścianie, jak piękny obraz. Aha, a potem wyjdę może na złodziejkę…
kasiabalu
***
Kochana Kasiu!
Pomaleńku. W istocie, to był szczególny czas, sprzyjający zamieszaniu. Firma miała długą przerwę, może nie wszyscy już otrzeźwieli. Nie wszyscy też zapewne wrócili z wypoczynku świątecznego. Nie mam tu na myśli naprawienia omyłki - idzie mi raczej o nabranie odwagi:). Na pewno też miewacie jakichś interesantów, kurierów, dostawców. Osoby z zewnątrz nie powinny wprawdzie wkradać się za kontuar, ale – cóż teraz począć z tym fantem?
Nie bądź taka skromna i przeczulona. To mógł być każdy – zarówno nieśmiały menadżer z biura, jak i ekstrawagancki student, który wydał wszystkie oszczędności, by zrobić na Tobie wrażenie. Nigdy nie wiadomo. Karnawał przed nami, jest jeszcze czas na ujawnienia i wyjaśnienia. Nie znaczy to oczywiście, że ewentualny ofiarodawca musi Ci się spodobać. Nie ma sensu martwić się tym na zapas.
Na Twoim miejscu:
wysłałabym jednak mailem okólnik w biurze: „Ślicznie dziękuję za anonimowy prezent”. To niczym nie grozi, a może ktoś zareaguje. Ciekawskim głupkowatym odpowiedz, że to była bombka albo miętówki w czekoladzie;zerknęłabym na listę stałych klientów firmy. Zawsze można napisać, bez szczegółów, że dotarła przesyłka bez adresata, i upewnić się, czy ktoś się do niej przyzna. Będziesz w porządku w tym zakresie, który Cię niepokoi;wrzuciłabym na wszelki wypadek w Internet dane artysty z metki – zawsze można spytać, kto kupił, zamówił. Choć, szczerze mówiąc, to cienki trop, takie przedmioty sprowadza wiele galerii;miałabym oczy szeroko otwarte na dalsze sygnały. Rozumiem, że czujesz się dotknięta domniemaną wartością prezentu, nie zakładaj jednak z marszu, że to dowcip czy napastowanie. Ludzie o złych intencjach dają z reguły tandetne fanty, nie szarpią się na rzeczy z klasą; zastanowiłabym się dobrze. Absolutnie nikt nie przychodzi Ci do głowy? Może nie uderzał do Ciebie – może to Ty mimowolnie uśmiechnęłaś się do kogoś z nieodpartej sympatii… wyjęłabym maskę z szuflady i przełożyłabym gdzie indziej. Jeśli ktoś chce Ci coś powiedzieć, musi mieć wolne miejsce na następną wiadomość. Inaczej odbierze to jako odrzucenie. A po co przesądzać?
Roku pełnego fajnych odkryć i niespodzianek Ci życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze