Czarny PR po miłości
CEGŁA • dawno temuJestem ciekawa, czy jest jakaś prawidłowość w zachowaniu samców po rozstaniu? Moja przyjaciółka mówi, że im większa miłość, tym większa potem nienawiść. Sama nie wiem. Faceci jawią mi się ostatnio jako jedna wielka niezrozumiała, czarna materia, zapatrzona w siebie, zimna i obojętna, bez wyczulenia na to, co boli innych, bezlitosna… Co im daje ta zemsta? Że wdepczą byłą laskę w błoto?
Droga Cegło!
Jestem ciekawa, czy jest jakaś prawidłowość w zachowaniu samców po rozstaniu? Moja przyjaciółka mówi, że im większa miłość, tym większa potem nienawiść. Sama nie wiem. Ja Tymka, tego sukinsyna, kochałam bardzo, tak prawie do krwi:), chociaż Elka od początku mi go odradzała. Wydawało mi się, że on mnie też kocha. Wówczas Elżbieta miałaby rację, patrząc na jego obecne zachowania. Z tym, że ja nie nienawidzę, najwyżej mam do niego gigantyczny żal — i do siebie, że się na nim nie poznałam.
Teraz chociażby, oglądając przefantastyczny serial „Magia kłamstwa”, przypomniałam sobie różne miny Tymka – no jakby wypisz wymaluj instruktaż z tego filmu! Przeważnie były to nienawiść lub obrzydzenie – kiedy cokolwiek mówiłam, robiłam, w ogóle wchodziłam do pokoju i ośmielałam się zmienić strukturę powietrza.
Jasne, nie zawsze tak było, bo co to by był za sens mieć związek, aż tak ślepa nie jestem. Nadpsuło się jakoś latem, kiedy Tymek w dość prymitywnej, ale ważnej dla mnie sprawie mnie oszukał, okłamał. Zamiast wyjaśnić, przeprosić itepe – właśnie przyjął ten nienawistny język ciała – spojrzenia, grymasy, gesty, niezrozumiałe pomruki. Patrząc wstecz, on mnie chyba celowo sprowokował do tego, żebym mu podziękowała za współpracę, chciał, żeby wszystko było na mnie.
Mimo że już nie jesteśmy razem, od kilku miesięcy robi ze mnie wariatkę, a jednocześnie próbuje po chamsku wykorzystać. Dzwoni do mnie na przykład zawsze 11 każdego miesiąca, bo wie, że poprzedniego dnia dostałam wypłatę – a nuż coś mu „pożyczę”? Ale nie mówi, nie, tylko czeka, aż się domyślę i sama zaproponuję, przecież on taki biedny, wyrzucony z domu przez wredną babę.
Po drugie, Tymek przyjął paskudną taktykę wobec naszych znajomych, już za samo to nie dałabym mu nawet 10 groszy na przechowanie. Na przykład, kiedy ktoś nieświadomy spotykał go i pytał, co u mnie, odpowiadał: nie wiem, na szczęście już w tym syfie nie mieszkam… Przy pakowaniu swoich rzeczy użył też smyczy naszej suni, żeby przymocować jakiś tobół do plecaka. Nigdy mi jej nie oddał, ale rozpowiadał, komu się dało, że wyszłam z psem po pijanemu (!) w nocy, odpięłam Lulce smycz i gdzieś ją zgubiłam w krzakach. Skarżył się też ludziom naokoło, że jestem mu winna „dużo pieniędzy” i żeby na mnie nie lecieli, bo wycisnę jak cytrynę. Zadbał oczywiście o to, żeby dotarły do mnie ploty, z jaką to niby cudowną panną teraz jest. Ja tylko szczerze jej współczuję, jeżeli istnieje.
Można powiedzieć, że to drobiazgi, Cegło, ale dziewczyna naprawdę obrzydliwie się czuje, słysząc takie wredoty w wykonaniu kogoś, z kim spała, i nie tylko, w jednym łóżku. Ze swoją pierwszą tak naprawdę miłością. Tak, to chyba najpaskudniejsze z uczuć. To jak fizyczna bliskość z trupem! Ale bronić się nie ma jak, bo TO jednak żyje, chodzi i bruździ.
Ostatnio Ela mi wypomniała: nikomu się nie zwierzałaś, że to taki chamuś, więc teraz się nie dziw, że nikt cię nie wspiera, nie zamknie mu paszczy… Ale co ja miałam mówić? Przecież było dobrze – do czasu tamtej dziwnej akcji z wakacjami, kiedy jaśnie pan Tymu sam zawinił, a zaczął mieć do mnie focha.
Z powodu Tymka faceci jawią mi się ostatnio jako jedna wielka niezrozumiała, czarna materia, zapatrzona w siebie, zimna i obojętna, bez wyczulenia na to, co boli innych, bezlitosna… Co im daje ta zemsta? Że wdepczą byłą laskę w błoto?
Grażeta
***
Droga Grażko!
Jakkolwiek by było, desperackie wynurzenia Tymona wobec znajomych nie mogą Ci w niczym zaszkodzić, każdy rozsądny człowiek je zlekceważy, puści mimo uszu. Czemu aż tak się nimi przejmujesz? Telefonów nie musisz odbierać, plotek nie słuchaj. A może kłębi się w Tobie poczucie winy z powodu zbyt pochopnej decyzji? Okrucieństwo byłego partnera świetnie to zagłusza… Pomyśl raczej nad tym. Z patosem i przytupem opisujesz swoje zranione uczucia… Czyżby Tymek naprawdę nie miał żadnych?
Ten mniejszy lub większy kawałek biologicznego samca w każdym mężczyźnie siedzi, podszeptuje na ucho rozmaite działania i reakcje. W tym waleczność, dominację, zranioną ambicję. Mściwości raczej nie – zwierzęta w naturze się nie mszczą, tylko odreagowują zdenerwowanie, wściekłość, poczucie zagrożenia. Zemsta to często nasza nadinterpretacja.
Nie udało mi się wydusić z Ciebie, jakaż to wpadka ze strony Tymona miała miejsce latem. Przepuścił pieniądze na Wasz wspólny wyjazd? Pojechał z kolegami w Polskę i ślad po nim zaginął? Przyłapałaś go z inną? Nie chciał o tym rozmawiać – jego strata. Wydaje mi się jednak, że kiedy wypraszasz ze wspólnego życia chłopaka, waga przyczyny jest dosyć istotna, zwłaszcza gdy to pierwsze przewinienie, jak sama piszesz, i pierwszy ważny związek…
Może puściły Ci nerwy, zareagowałaś spontanicznie — za ostro, Tymek się z kolei zatrzasnął i już nigdy nie otworzył? Nie wiem. Zaobserwowałam jedynie, że mężczyźni z reguły obrażają się inaczej — i za inne rzeczy — niż dziewczyny. Jeśli nie są patologicznie zazdrośni ani skąpi, raczej przełykają drogie zakupy czy brak kontaktu przez kilka godzin, nie powala ich nagła zmiana planów. Właściwie nie znoszą najbardziej na świecie tylko dwu rzeczy: nadużycia zaufania i braku zaufania – czyli dwóch stron tego samego medalu. A dziewczyny obrażają się, niestety, niemal o wszystko. Przynajmniej – potrafią. Ten talent może zabić każdy związek.
Powracając – nie wiem, jak było z Wami, o co pogniewałaś się na Tymona, i dlatego nie mogę uczciwie ocenić przyczyny ani jego dąsów, ani zmiany frontu wobec Ciebie. Zakładam, że wiedziałaś, co robisz, decydując się na rozstanie z powodu wrogiego milczenia z jego strony, bo jak długo można tak żyć pod jednym dachem? Pytanie tylko, czy zadałaś sobie trud, by do niego dotrzeć, czy Twoje próby były spokojne i rzeczowe, czy też nacechowane agresją i pretensją?
Sugerujesz, że kłótnię potraktował jako dobry pretekst, sam chciał już to skończyć, ale Twoimi rękami… Tylko dlaczego? Przecież nie znałaś go jako tchórza, krętacza ani psychicznego terrorysty. A letni romans i nowa dziewczyna na horyzoncie to takie trochę podejrzanie banalne. Poza tym, szczęśliwy z nową partnerką facet nie wdawałby się w takie gierki, jakie mi zrelacjonowałaś.
I czemu oczekuje od Ciebie pomocy finansowej? Czy zawsze to Ty utrzymywałaś Was oboje? Może po prostu nie ma gdzie mieszkać ani co jeść, stracił pracę – po tym, jak „honorowo” odszedł. Zamiast czekać, aż Ci to powie, mogłaś za pierwszym razem zapytać, o co chodzi lub jak mu się wiedzie. Może to detal i banał, ale dla jego samopoczucia istotny, zwłaszcza jeśli… nie rozumie, dlaczego go rzuciłaś. Rozpatrywałaś taką możliwość jako przyczynę jego złośliwych i brzydkich zachowań?
Dla mnie wygląda to na nieutuloną gorycz, niestety. Tymek pewnie uważa, że wtedy, latem, to Ty się zmieniłaś, nie on. Nie wyłuszczyliście sobie dokładnie swoich pretensji, dobrze działający mechanizm się zaciął. Wyrzucając go „bez powodu”, stałaś się wrogiem i teraz trwa partyzancka akcja wyniszczania. Nie pochwalam tego, nie usprawiedliwiam. Opluwanie własnego gniazda zawsze jest paskudne i niegodne pięknych wspomnień. Ubolewam nad tym, że młodzi zakochani ludzie nie umieją pogadać ze sobą szczerze i bez złości, przegapili moment, gdy było to jeszcze możliwe.
Pogodnego — mimo wszystko — grudnia Ci życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze