Dziewczyna szamana?
CEGŁA • dawno temuJestem, a właściwie byłam samotną 30-latką. Miałam dwa niezwykle trudne lata, rozsypał mi się ważny związek. Dusiłam się, jakby w powietrzu brakowało tlenu. Popadłam w kilka „holizmów” – winko, niebotyczna liczba papierosów, zakupy bez sensu. Zbrzydłam, utyłam, narobiłam długów. W pracy trzymałam się ledwo-ledwo, na granicy wylecenia z hukiem. Na końcu tej wyboistej drogi znalazł się też nowy mężczyzna...
Droga Cegło!
Jestem, a właściwie byłam samotną 30-latką. Miałam dwa niezwykle trudne lata, rozsypał mi się ważny związek. Dusiłam się, jakby w powietrzu brakowało tlenu. Popadłam w kilka „holizmów” – winko, niebotyczna liczba papierosów, zakupy bez sensu. Zbrzydłam, utyłam, narobiłam długów. W pracy trzymałam się ledwo-ledwo, na granicy wylecenia z hukiem.
Podniósł mnie psychiatra. Jedna wizyta, trafione leki, oddziałujące zarówno na depresję, jak na przesadny apetyt. W przeciągu roku powróciłam do dawnej siebie, sprzed rozstania. Pojawiło się światełko w tunelu.
Na końcu tej wyboistej drogi znalazł się też nowy mężczyzna – zadbany, oczytany, inteligentny, starszy i mądrzejszy ode mnie. Zaopiekował się mną, zaakceptował moją teraźniejszość i resztki przeszłości – bo popijanie w weekendy i palenie niestety mi jeszcze nie przeszły. A Julek jest abstynentem o niespotykanie silnej woli wolności, człowiekiem skupionym na tym, co ważne. Nie prawił mi kazań, nie oceniał. Wiem, że również przeżył swoje traumy, z których wygrzebał się o własnych siłach. No, może tak niezupełnie:).
Przyszedł teraz taki dziwny etap znajomości, że Julek… trochę mnie przeraża swoim perfekcjonizmem, wiedzą o rzeczach dla mnie totalnie hermetycznych. Niby jest fajnie, jak zresztą było od samego początku. Julek potrafi naprawić szafę, ugotować egzotyczną kolację, przeprowadzić mnie – sportowego tchórza — przez groźne góry. Bywa zwyczajnie. Niestety, po kilku miesiącach zaczął też mi sprzedawać, nienachalnie wprawdzie, coś co nazwałabym żartobliwie „misyjnym odlotem”.
Julek wie wszystko o substancjach i technikach zmieniających, poszerzających percepcję, takich podobno od dawna stosowanych w różnych kulturach. To dla mnie za mądre, po jego wykładach mam mętlik w głowie większy niż po winie. Nie umiałabym nawet powtórzyć wszystkiego – zapamiętałam tylko szamanizm, okultyzm, projekcję astralną, oddychanie holotropowe – może to coś z jogi? — i jakąś ajałaskę. Julek twierdzi, że takie rzeczy najlepiej pomagają obudzić w człowieku pamięć komórkową (?!), wcielić się w swoich… praprzodków i prareligie, zrozumieć dogłębnie siebie, a w efekcie – uniezależnić się od tych najgłupszych nałogów świata: alkoholizmu i nikotynizmu.
Podpytywałam z ciekawości, czy Julek obecnie coś „bierze” – zaprzeczył. Ale teorię ma w małym palcu, więc praktykę chyba też. Bardzo lubi o tym filozofować, zaznacza, że te bardzo pomocne rzeczy należy testować na sobie odpowiedzialnie, w profesjonalnej asyście i bezpiecznych warunkach – cokolwiek to znaczy… W zawoalowany sposób nakierowuje mnie, namawia, czuję to. A ja boję się wszelkich guseł i dragów, jego niby poważne, naukowe podejście wcale nie niweluje moich obaw. Czyżbym wpadła w sidła jakiegoś szamana?:)
Matylda
***
Droga Matyldo!
Zasadniczo – veto! Nie jestem fanką psychoanalizy, o którą ewidentnie zahaczają propozycje Julka. Głęboki wgląd w siebie nie służy dobrze wszystkim, praktyka dowiodła, że nie jest to terapia uniwersalna. Czasem odkrycie własnych podświadomych sekretów czy przeszłych, zepchniętych w niebyt zdarzeń działa na pacjenta fatalnie, zamiast mu pomóc. Każda terapia powinna być dobierana indywidualnie przez zawodowca, którym Julek chyba jednak nie jest?
Z kolei eksperymenty z chemiczną interwencją w postrzeganie, o jakich wspomina, również nie są bezkarne. Pewna grupa ludzi posiada generalną, może wręcz genetyczną skłonność do uzależnień, a można jak najbardziej uzależnić się o d tych pradawnych „metod”, zazwyczaj oprotestowanych przez oficjalną medycynę.
Wszystko bez trudu znajdziesz w necie, np. „Traktat o projekcji astralnej” Roberta Bruce’a. To terapia ezoteryczna, polegająca (w ogromnym uproszczeniu) na wychodzeniu ze swojego ciała we śnie i podróżowaniu w celach samopoznawczych. Jej zwolennikiem był m.in. myślowy spadkobierca Freuda, Carl Jung – psychiatra zgłębiający alternatywne, „magiczne” sposoby uzdrawiania duszy. Sądzę, że trzeba być człowiekiem wielkiej wiary i potrzeby, aby się temu poddać.
Stany holotropowe to nie joga. Raczej ekstremalny sposób oddychania – szybkiego i bardzo głębokiego – podobno prowadzący do relaksacji i „podróży ku ogarnianiu całości”. Z punktu widzenia tradycyjnej nauki – sprzeczny z ludzkim metabolizmem i dlatego potencjalnie niebezpieczny.
Wreszcie, ayahuasca to wieloskładnikowy roślinny psychotrop południowoamerykańskich Indian, wpisany zresztą na listę narkotyków. Po części zawiera substancje stosowane w nowoczesnej psychiatrii, ale moja rada… nie pij tego w domu!
Skąd aplauz ludzi dla tych i innych metod odlotu? Cóż, prawdą jest, że alkohol i papierosy nie oferują czystej euforii – a jedynie nerwowość, zamroczenie i smutek, często też agresję. Rozwalają życie osobiste, rodzinne, społeczne, szkodzą wyglądowi i zdrowiu, czego sama doświadczyłaś. Ich powszechna dostępność skłania radykalistów do poglądu, że te dwie używki to po prostu totalitarna metoda koncernów na zarabianie milionów i przy okazji trzymanie ludzi w garści.
Nie znaczy to jednak, że euforia jest słuszną alternatywą. Błogostan również na swój sposób fałszuje rzeczywistość, zamula jej odbiór. Nie jest wg mnie propozycją na rozwiązywanie osobistych problemów, a jedynie kolejnym środkiem znieczulającym. To, co zwolennicy nazywają „głębokim poznaniem”, sprowadza się z reguły do przyjemnych halucynacji.
Bez paniki! Ze swej strony doradzam Ci jak najbardziej kontynuowanie znajomości z człowiekiem, który wiele Ci daje i na którym Ci zależy. Musisz jednak przyhamować taktownie jego zapędy a swój obecny stan zdiagnozować raczej z psychologiem, jeśli chcesz popracować nad nałogami. W kontaktach z Julkiem wyznacz pewną granicę – powiedz mu szczerze o swoich wątpliwościach, o tym, że wolisz poszukać innych rozwiązań. Powinien to uszanować.
Każdy człowiek ma minimum intuicji, instynktowne przeczucie tego, co jest dla niego właściwe i pożyteczne, a co nie. Dlatego np. jeśli się boimy – nie musimy skakać ze spadochronem czy na bungee, ani pływać z rekinami. Nie wszyscy łakniemy ekstremalnych przeżyć, nie wszystkim nam robią one dobrze. I nikt takich oporów nie ma prawa w nas łamać.
Wprowadzić się w odmienny stan świadomości to jedno. Bezboleśnie z niego powrócić to drugie. Nie za bardzo wiem, kto miałby być zaufanym gwarantem takich bezpiecznych powrotów, o czym wspominał Julek.
Sprawia wrażenie wartościowego człowieka. Przyjmij te jego zalety, które Ci służą, zastanów się, co Ty możesz mu dać (relacja zawsze jest wymianą). Ale zachowaj suwerenność w obszarach, które budzą Twój sprzeciw. Julkowi na pewno zależy na tym, abyś była silna jak on, przestała palić i pić… To troszkę belferskie, jednak dla Ciebie też byłoby dobre. Nie ryzykuj tylko zamiany siekierki na kijek. Jeśli Julek rzeczywiście jest mądry, to nawet przy swoich fiksacjach zrozumie i zaakceptuje fakt, że nie masz ochoty na rolę manekina testowego:).
Mam taką nadzieję i tego Wam serdecznie życzę.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze