Wścibska rodzina
CEGŁA • dawno temuMam ciotkę. Ma 52 lata i czwartego męża. Od nastolatki pracuje jako barmanka. Ma łatwość kontaktu męsko-damskiego, czego ja kompletnie nie posiadam, dlatego uparcie mnie swata. Zostałam przez nią zapoznana z pewnym panem, który wpadł mi w oko. Ale jak pomyślę o tych rodzinno-środowiskowych dyskusjach... Rodzina wielka, miasto małe. Oczekiwania zawsze duże. Uważam, że powinniśmy zostać pozostawieni samym sobie. Ale jak to osiągnąć, gdy wszyscy wokół nagabują?
Droga Cegło!
Mam ciotunię. Ma 52 lata i czwartego męża. Od nastolatki pracuje jako barmanka, poznaje mniej lub bardziej wspaniałych ludzi. Jej pierwszy mąż był basistą w zespole jazzowym, obecny jest (niestety:)) masarzem. Z pierwszą córką Bożeny jesteśmy przyjaciółkami, niańczymy już wnuki, bo Bożenka ma z pierwszego małżeństwa trójkę dzieci i czworo maluszków.
Bożena ma łatwość kontaktu męsko-damskiego, czego ja kompletnie nie posiadam, dlatego uparcie mnie swata. Wiem, że w jej profesji to normalne, jedzenie i alkohol sprzyjają kontaktom. Ja oswajam się wolniej, nie piję wcale. W rodzinie zapracowałam skutecznie na opinię starej panny – odbywają się liczne wesela, urodziny, stypy, zloty, a ja cały czas sama:). Lubię tańczyć, bawić się, żartować. Nieskromnie powiem, że wspomina się mnie jako duszę towarzystwa po imprezie. Ale plotkować o mnie się nie da. Nie daję powodu, faceci mnie blokują, onieśmielają.
Niedawno byłam w restauracji, w której ciocia pracuje, z życzeniami urodzinowymi. Od razu zostałam przez nią zapoznana z pewnym panem, inaczej Bożena nie byłaby sobą. Jest to, przyznam, ciekawy człowiek, nie odsłaniający się łatwo, jak i ja. Jest 18 lat starszy ode mnie. Szczupły, samotny, wysportowany. Po alkoholu preferuje pozorny luz, a ja jestem wyczulona na udawanie. Na pewno dzierży jakąś tajemnicę, jak każdy z nas, ludzi. Nie chciałabym czuć się zobowiązana wobec niego czy cioci, mam pewne wyczucie planu, ale też chciałabym chętnie raz się spotkać na neutralnym gruncie. Jak dotąd, nikt z aranżowanych znajomych nie wpadł mi w oko, tylko Dariusz. Ale jak pomyślę o tych rodzinno-środowiskowych dyskusjach, oczekiwaniach…
Wiem, że teraz panuje nowoczesność i nikt się nikomu niby nie wtrąca do życia. W mojej rodzinie jest trochę inaczej – rodzina wielka, miasto małe. Oczekiwania zawsze duże. Nic nie wiem o Darku, musiałabym go poznać. Dla siebie. A Bożena i inni członkowie rodziny już bombardują mnie pytaniami – niemalże kiedy zaręczyny. To krępujące, bo nie wiem, na ile on jest wprowadzony w sprawę i jakie są jego oczekiwania.
Mam 35 lat, Dariusz ponad 50. Uważam, że powinniśmy zostać pozostawieni samym sobie (chociaż on mnie bardzo interesuje i chyba z wzajemnością). Ale jak to osiągnąć, gdy wszyscy wokół nagabują?
Teresa
***
Droga Tereso!
Twój opis Darka jest jak z biura matrymonialnego – wysoki, przystojny… Ważniejsze chyba, co o sobie myślicie, ile wartościowego czasu ze sobą spędziliście. A wartościowym czasem nazywam, wybacz, czas trzeźwy. Bo aranżowane spotkanie na zakrapianej imprezie to zawsze tylko wstęp do czegoś. Lub nie. To zależy od stopnia oczarowania obu stron. Zakładam, że wymieniliście telefony i coś z tego wyniknie. Przynajmniej niezobowiązująca randka na gruncie neutralnym.
Po drugie, Twoja ciocia, z pewnością urocza i żywiołowa osoba, ma swoje życie plus mnóstwo dobrych chęci. Dba o Ciebie i dobrze Ci życzy – co nie znaczy, że Ty chciałabyś wychodzić za mąż kilkakrotnie, prawda? Jeśli do tej pory uchowałaś się samotnie, to dobry znak – w tym sensie, że może jednak wielkość miejscowości nie ma aż takiego znaczenia. Grunt to wiedzieć, czego się chce i co się czuje. Sama piszesz, że swatanie to dla Ciebie nie pierwszyzna. Ja byłabym zniecierpliwiona. Zachowaj zimną krew. Cokolwiek zrobisz, rób to wyłącznie dla siebie. Niech sobie ciotka, rodzina i miasto pękają z ciekawości.
Jeśli Darek zadzwoni, zaproponuj randkę wyjazdową, taką nie do wyśledzenia, w knajpce poza miastem. Od razu powiedz, czemu tak wolisz. Być może dowiesz się przy okazji, jak on do tego podchodzi. Nie owijając w bawełnę, jesteście ludźmi dojrzałymi i nic Was nie przymusza do spotykania się w miarę oczekiwań otoczenia, wszystko zależy od Was. Dlatego problem wydaje mi się odrobinę wydumany:).
Rozmowy z Bożeną i innymi zainteresowanymi ogranicz do minimum, do momentu, aż sama rozstrzygniesz, czy spotkania z Darkiem „rokują”. Wiem, że to banalne, ale nie wyobrażam sobie planowania życia pod dyktando rodzinnych ploteczek i pobożnych życzeń. Może właśnie strach przed tzw. opinią generuje Twoje onieśmielenie i samotność? To też warto rozważyć na zimno. Zachowaj więc niskotemperaturową krew.
Kciuki!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze