Zmutowana szarańcza
CEGŁA • dawno temuZrobiłam 21. urodziny połączone z oblewaniem prawa jazdy (siódme podejście…). Rodzice pojechali na weekend do znajomych – to był ich wielki błąd. Pewno i mój. Moich gości było łącznie 32 osoby - jak na mieszkanie w bloku to dużo. Impreza okazała się porażką. Wszyscy dobrze się bawili - oprócz mnie. Nie wiem, czy ja się czepiam, czy ludzie dziczeją...
Kochana Cegło!
Zrobiłam 21. urodziny połączone z oblewaniem prawa jazdy (siódme podejście…). „Osiemnastkę” organizowałam w knajpie, rodzice bali się demolki. Teraz uznali mnie za dorosłą i pojechali na weekend do znajomych – to był ich wielki błąd. Pewno i mój.
Moich gości było łącznie 32 osoby, prawie cała klasa licealna plus kilka osób ze studiów. Jak na mieszkanie w bloku, nawet spore, to dużo. Tradycyjnej składki nie zrobiłam (żałuję), ponieważ w moim domu już od jakiegoś czasu robimy zakupy spożywcze przez Internet, to wygodne. Przy drzwiach wystawiłam słój-skarbonkę z rachunkiem za całość i prośbą o wrzucanie po 10 zł od osoby, nie wydaje mi się to zawrotną sumą za przyjście totalnie na gotowe.
Impreza okazała się jakąś porażką. To znaczy, jestem pewna, że wszyscy dobrze się bawili — oprócz mnie. Pretensje, wizyty sąsiadów o za głośną muzykę – porozkładane laptopy mój, brata, rodziców po wszystkich pokojach, w każdym zapuszczona inna muza. Pety na dywanie i na talerzykach deserowych, zepsute drzwi na balkon, pobite naczynia i szkło, rozbebeszone łóżka. Uwijałam się jak w ukropie, podsuwałam popielniczki, zmywałam, pytałam, co komu potrzeba – wszystko na nic.
Mój chłopak, który miał mi pomagać, poszedł w tany, potem znikł z kolegami, aby dokupić alkohol. Miał zostać dłużej, po wyjściu gości pomóc mi sprzątać. Gdy zorientował się, że jestem wściekła i przerażona stanem mieszkania, zrozumiał chyba, że nie załapie się na nockę – wybiegł za kolegami, żeby go zabrali, a ja zostałam sama z tym wszystkim i z mocnym niesmakiem. W słoiku znalazłam… 30 złotych! Była godzina 1 w nocy, klęczałam w przedpokoju na wykładzinie i płakałam. Nie dostałam prezentu, tylko kilka butelek wódki… Nie chodzi mi o materialną wartość tego faktu, tylko o sposób, w jaki mnie potraktowano.
Na szczęście stał się mały cud. Zadzwonił kolega ze studiów, był zaproszony, ale nie przyszedł, bo wracał z trekkingu w Biesach… Chciał tylko przeprosić i złożyć mi życzenia, był na dworcu. Kiedy usłyszał moje chlipanie, zaproponował ot tak, że wpadnie na herbatę. Oczywiście, w przedpokoju rzucił plecak i zabrał się za sprzątanie, nawet na sekundę nie usiadł, póki nie skończyliśmy. O 4 rano zobaczyłam światełko w tunelu. Posłałam Lutkowi na kanapie, dałam lekkiego drinkusia na rozluźnienie mięśni i spokojna poszłam spać.
Niedzielę spędziliśmy razem na „poprawkach remontowych”. Lutek wpadł na pomysł, żebyśmy kupili świeczki i ugotowali kolację powitalną dla moich rodziców – w blasku świec podobno mniej widać niedoróbki:). Poniedziałek był bardzo niemiły, ponieważ, a) nikt z gości nie zadzwonił po imprezie, nawet z prośbą, żeby go w nos pocałować… b) mój facet też się nie odezwał, pewnie zapił na amen, w końcu są jeszcze wakacje. Zadzwonił we wtorek i spytał, czemu ja jestem taka drętwa… Chwilowo nie mam chęci go oglądać na oczy.
Nie wiem, kiedy znów zobaczę wszystkich w kupie i mogłabym poruszyć temat składki, ale czy w ogóle wypada po czasie, pewno mnie wyśmieją? Przecież nie będę teraz dzwonić do każdego po kolei. Nie wiem, czy ja się czepiam, czy ludzie dziczeją.
Kamis
***
Kochana Kamilo!
Na początek kilka rad praktycznych, ale psychologicznych też (głównie z zakresu psychologii tłumu:)). Chyba niezbyt często robisz przyjątka w domu, może nawet był to Twój debiut? Na przyszłość:
koszty obliczamy z wyprzedzeniem, dzielimy przez spodziewaną liczbę gości i rozsyłamy wysokość składki do wszystkich zainteresowanych, przed imprezą. Jeśli ktoś nie ma pieniędzy, prawem wspólnoty reszta powinna wziąć tę kwotę na siebie. Nieobecni powinni natomiast jakoś zrekompensować Ci wydatki po fakcie – lub uprzedzić odpowiednio wcześniej, że nie przyjdą.
przy wejściu stawiamy rosłego kolegę „przebranego” za skarbnika, który inkasuje składki i zapisuje wszystko na kartce. Przykre, ale skuteczne. Mianujemy również asertywnego didżeja, który zawiaduje sprzętem i muzyką, spełnia życzenia etc.
alternatywnie, składkę organizujemy w produktach, tzn. ustalamy, co kto przyniesie do jedzenia i do picia. Nie stresujemy się tym, że ktoś nawali – zjemy i wypijemy to, co będzie, lub dokupimy w trakcie imprezy.
wyznaczamy „strefy zakazane” – do sypialni rodziców, garderoby czy gabinetu po prostu nie wolno wchodzić i już, zamykamy na klucz, wieszamy zabawną kartkę, cokolwiek. Działa.
grupy powyżej 10 osób „częstujemy” talerzami, szklankami i sztućcami jednorazowymi, doliczonymi do składki. Kupujemy ich dużo więcej, niż trzeba, wystawiamy do dyspozycji. Brutalne, acz skuteczne, jak wyżej.
zgodnie z regułą gościnności, to my zdejmujemy dywany, a nie goście – buty. Zapewniamy odpowiednią liczbę popielniczek, a sobie – kilkuosobową pomoc ochotniczą w obsłudze przyjęcia. Gospodyni i bohaterka imprezy nie powinna być jej męczennikiem i ofiarą, galopującą z rozwianym włosem po pokojach.
Co do samej imprezy, konkretnie – Twojej. Z braku doświadczenia nieco zawyżyłaś oczekiwania. Grupa, z drugiej strony, też zawiodła. No i wyszedł lekki klops, ale nie warto dramatyzować, naprawdę. Młodość plus alkohol równa się niekontrolowane szaleństwo, chyba że masz do czynienia z wyjątkowo zgraną i dobrze wychowaną paczką, która umie kontrolować się sama, a na dodatek uwielbia swoją koleżankę i wie, co jej sprawi największą przyjemność… Skoro taka sytuacja nie zachodzi, trudno. Moim zdaniem należy napisać lub zadzwonić do wszystkich i poruszyć sprawę pieniędzy, grzecznie acz stanowczo. To, co się stało, nie przynosi ujmy Tobie, tylko tym, którzy „zapomnieli”.
Tak czy siak, tłumna impreza to zawsze ryzyko i w tym kontekście najwięcej punktów karnych zarobił Twój chłopak. Świętowałaś podwójnie, ważne urodziny i sukces. Mężczyzna powinien pomagać Ci we wszystkim, uprzedzać problemy i najlepiej w ogóle nie pić. Byłoby również miło, gdyby zajął się organizacją prezentu-niespodzianki. A prywatnie mogliście uczcić to we dwoje innego dnia i nawet napić się do woli, skoro musicie. Być może to taki typ, któremu trzeba swoje oczekiwania wyłożyć kawa na ławę, wielkimi literami? Albo zbyt krótko jesteście razem? Tak czy siak, zachował się bezrozumnie i w trakcie i po, musisz mu to uświadomić w spokojnej rozmowie i w zależności od wyniku zastanowić się, czy warto ciągnąć ten związek.
Zwłaszcza, że, jak sama piszesz, sensownych facetów w pobliżu nie brakuje:).
Samych fajnych imprez życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze