Mam kochanka
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temu • 1 komentarzTo o mężczyznach mówi się, że zdradzają, że ciągle myślą o seksie i muszą zdobywać. W poradnikach dla pań roi się nawet od sposobów na sprawdzenie, czy ukochany ma kogoś na boku. Prawda jest taka, że kobiety też zdradzają, kochają zdobywać i równie często myślą o seksie – tylko rzadko się do tego przyznają.
Aneta (24 lata, opiekunka, mężatka, ma czteroletnią córkę):
— Mam kochanka. Mam kochanka od dwóch lat. Ciągle innego. W sumie było ich sześciu, może siedmiu. Nie, nie z każdym uprawiałam seks, ale i tak uważam, że byli moimi kochankami. Kochanek nie jest od tego, żeby się, za przeproszeniem — pieprzyć. To mogę robić z mężem. Kochanek jest od tego, żeby kochał. Moi adoratorzy kręcili mnie do momentu, aż ich zdobyłam. Kiedy widziałam, że facet się mocno wkręca i że chce więcej, niż trzymania za rękę i całowania w szyję, uciekałam. Nie potrzebowałam seksu. Wystarczyły mi zazwyczaj niewinne pieszczoty, które i tak przecież są zdradą. Nie usprawiedliwiam się, ale nie mam też jakichś strasznych wyrzutów sumienia. Ostatnio chyba nawet zrozumiałam, co pcha mnie do ciągłego flirtu i uwodzenia, a potem zdobywania kolejnych facetów: mój mąż. Zupełnie o mnie nie dba. Nie pamięta o mnie, o moich urodzinach, naszych rocznicach, nie przytula, nie dotyka, nie pieści, nie pożąda, nie rozmawia ze mną. Często mi dokucza, bywa złośliwy; wszystkie wieczory spędza na oglądaniu telewizji. Czasem mam wrażenie, że jestem dla niego jeszcze jednym meblem w naszym domu. Dobrze mnie mieć, bo posprzątam, ugotuję, wypiorę, odbiorę małą z przedszkola, dopilnuję terminów badań… To wszystko. Myślę sobie, że gdybyśmy cztery lata temu nie wpadli z dzieckiem, dziś nie bylibyśmy razem. Nie wiem, co robić. Czasem marzę o tym, żeby uciec i nie wrócić. Kochankowie ratują mnie przed szaleństwem. Dzięki nim choć czasami czuję się kobietą.
Ewa (29 lat, księgowa, mężatka od ośmiu lat, matka dwójki dzieci — 6 i 4 latka):
— Mam kochanka od roku i doskonale się z tym czuję. Tak naprawdę mam ich dwóch. Nie wiedzą o sobie. To moje ryzyko. Kocham swojego męża, kocham moje dzieci i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Poważnie. Mój problem polega na tym, że jestem nimfomanką. Nigdy nie byłam u żadnego specjalisty, który by mi postawił diagnozę, po prostu tak myślę. Dlaczego? Mogę uprawiać seks cały czas. No, prawie. Nie przeszkadza mi okres, mam też szerokie granice tolerancji, jeśli chodzi o zachowania łóżkowe i jak dotąd nie spotkałam mężczyzny, który by mi dorównał temperamentem. Na początku mój mąż mógł kochać się ze mną trzy razy dziennie – pewnie dlatego wzięłam z nim ślub. Teraz już mu się nie chce, mówi, że jest zmęczony, że nie ma tyle siły, co kiedyś. A ja się nie zmieniłam. Ciągle mam ochotę na seks. Ciągle. Myślę, że ludziom się wydaje, że takie życie jest świetne, ale to jakaś makabra, czasem mam tego dość, chwilami nie mogę funkcjonować. Może to nie nimfomania, a seksoholizm? Nie wiem, ale wiem, że czuję się w miarę zaspokojona dopiero, kiedy mam trzech facetów. Coraz częściej czuję potrzebę udania się do jakiegoś lekarza, seksuologa, może to się da leczyć?
Wstydzę się trochę tego wszystkiego, jeszcze nikomu o tym nie mówiłam, ale jak ma być anonimowo, to mogę się otworzyć. Założę się, że i tak nikt mnie nie zrozumie i ludzie pomyślą, że jestem dziwką…
Marzena (36 lat, inżynier, mężatka od trzech lat):
— Miałam kochanka i do tej pory nie potrafię sobie tego wybaczyć. Umieram ze wstydu, ze strachu, że ktoś się dowie. Nie chodzi nawet o konsekwencje, choć tych oczywiście bardzo się boję, bo jestem pewna, że mąż by ode mnie odszedł — mam na myśli fakt, że zaczęto by mnie postrzegać jak kobietę wyuzdaną i rozwiązłą. A ja taka nie jestem! Jestem wierną i kochającą żoną! Zdarzył mi się po prostu wypadek przy pracy, tak można to nazwać.
Klasyka gatunku: wyjechałam z domu na szkolenie. Okazało się, że prowadzi je najprzystojniejszy facet, jakiego widziałam. Nie dość, że diablo przystojny, to jeszcze cholernie inteligentny. Elokwentny, błyskotliwy, dowcipny, wszystko co tylko można sobie wyobrazić. Ale i to wszystko do kupy – i ta jego przystojność, i jego inteligencja nie były powodem zdrady. Sęk w tym, że facet mnie uwiódł! Na początku kontrolowałam sytuację. Schlebiało mi jego zainteresowanie, w końcu to mnie wybrał spośród wielu młodszych kobiet. Podjęłam jego przewrotną grę, dałam się uwieść cytatami z Petrarki i innymi romantycznymi gestami, takimi jak szampan z truskawkami i spacer wzdłuż wybrzeża w świetle księżyca. Kicz jakich mało… Cały czas wydawało mi się, że kontroluję sytuację. To wszystko było takie filmowe, że miałam chwilami wrażenie, że nie dzieje się naprawdę. Także wtedy, kiedy zaczął mnie całować: wydawało mi się, że to tylko sen… Nie miałam siły, żeby oponować. Nie oparłam się. Oddałam mu się.
Rano, kiedy się obudziliśmy, myślałam że spalę się ze wstydu. Nie mogłam spojrzeć w swoje odbicie w lustrze, na samą myśl o chwili, kiedy będę musiała stanąć twarzą w twarz z mężem robiło mi się słabo. Chwilami aż chciało mi się wymiotować. Nienawidziłam siebie i tego faceta – siebie za to, że zdradziłam kogoś, kogo kocham i za to, że sprzeniewierzyłam się sobie, swoim przekonaniom. A jego? Za to, że mnie uwiódł. Widział, że mam obrączkę. Nie mógł znaleźć sobie kogoś samotnego? Wiem, że to głupie obwiniać faceta, w końcu przecież mnie nie zgwałcił, ale łatwiej mi tak, kiedy nie muszę brać całej odpowiedzialności na siebie…
Uciekłam wtedy z jego pokoju bez słowa, ze szkolenia wróciłam dzień wcześniej. Mężowi naopowiadałam jakichś bajek o zatruciu. Zajmował się mną z wielką troską, a mnie się jeszcze bardziej chciało wyć z rozpaczy. Zastanawiałam się, czy nie powiedzieć mu o wszystkim, nie spakować i nie wynieść – tak byłoby w końcu najuczciwiej. Ale kocham go i nie chcę go stracić, więc się nie przyznałam.
Teraz boję się bardzo i to z dwóch powodów. O pierwszym już mówiłam – boję się, że mąż się dowie i ode mnie odejdzie. Drugi powód jest taki: skoro nie wierzę sobie, jak miałabym uwierzyć jemu? Teraz, kiedy wiem, jak łatwo o zdradę, bardzo boję się, że i on mnie zdradzi.
Ten artykuł ma 1 komentarz
Pokaż wszystkie komentarze