Miłość za progiem
CEGŁA • dawno temuMam dwie córeczki w szkole podstawowej. Ze względu na burzliwy przebieg małżeństwa i rozwodu, przyrzekłam sobie, że dopóki nie staną się odpowiednio dojrzałe, w naszym domu nie będą się kręcili żadni „tatusiowie”. I bardzo długo, kilka lat, nie miałam mężczyzny ani takiej potrzeby. Kilka miesięcy temu poznałam kogoś. Nie chcę zrezygnować z przyjętych zasad i boję się go utracić, a są już pierwsze symptomy takiego ryzyka. Nie wiem, co robić z tym dalej...
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Droga Cegło!
Mam dwie córeczki w szkole podstawowej. Ze względu na burzliwy przebieg małżeństwa i rozwodu, przyrzekłam sobie, że dopóki nie staną się odpowiednio dojrzałe, w naszym domu nie będą się kręcili żadni „tatusiowie”. I bardzo długo, kilka lat, nie miałam mężczyzny ani takiej potrzeby. Były mąż skutecznie zniechęcił mnie do wiązania się w jakikolwiek sposób, a do zimnego, wykalkulowanego seksu dla czystego rozładowania nie jestem widocznie stworzona, bo nigdy z takich pseudookazji nie korzystam.
Kilka miesięcy temu poznałam kogoś. Jestem i nie jestem przy nim sobą, zmienił wiele moich opinii również o samej sobie. Wiem, że tandetnie to zabrzmi, jeśli powiem, że odnalazłam w sobie na nowo kobietę, ale taki skrót idealnie opisuje moją sytuację i samopoczucie. Jestem młodzieńczo zakochana, a to z kolei oznacza, wiadomo, kłopoty. Jednocześnie przy tym człowieku uspokoiłam się wewnętrznie, zrobiłam się bardziej skuteczna w codziennym życiu, wiele mu zawdzięczam, na przykład zapisałam się na jogę, i wiele w tym wszystkim widzę sprzeczności.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Walczą we mnie dwie siły. Nie chcę zrezygnować z przyjętych zasad i boję się go utracić, a są już pierwsze symptomy takiego ryzyka. Uczucie spadło na nas gwałtownie i rozwijało się bez kontroli. A gdy chciałam tę kontrolę zastosować ze strachu przed samą sobą, zaczęło się psuć. Wreszcie stanęło w martwym punkcie i nie wiem, co robić z tym dalej.
On jest oryginałem, samotnikiem, szalonym a przy tym uporządkowanym człowiekiem. Nigdy nie miał rodziny, dzieci. Zarobione pieniądze przeznacza na swoje pasje: sport, podróże, egzotyczne potrawy i wina, kolekcjonowanie pięknych rzeczy. Jego mieszkanie odzwierciedla jego indywidualność, duszę, ale z powodzeniem mogłoby się znaleźć w luksusowym piśmie wnętrzarskim jako wzór dla ludzi z pewnymi tęsknotami. Ja również je w sobie odkryłam przy nim. Sprawił, że własnego mieszkania się po prostu wstydzę, nigdy nie mam czasu o nie zadbać.
Zresztą, od początku postawiłam warunek, że widujemy się u niego. Moje córki zna tylko ze zdjęć. Którejś szalonej nocy, kiedy małe spały u koleżanki, zebrałam wszystkie albumy i płyty, wskoczyłam w taksówkę i pojechałam do niego. Do rana piliśmy wino, oglądaliśmy te zdjęcia i opowiadałam mu swoją historię. Śmiałam się i płakałam, czułam się przy nim cudowniej niż zwykle.
Rano przytulił mnie tak jakoś mocno, dziwnie, i powiedział, że mi zazdrości tego, co mam. Że ja tworzę coś wartościowego, a on myśli wyłącznie o sobie. Przez sekundę miałam wtedy taką pokusę, żeby zaprosić go na obiad, przedstawić mu dziewczynki. Zaraz potem skarciłam się w myślach – może on wcale tego nie chce, przestraszy się bliskości, zaproszenia „w kapcie”?
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Nie zauważyłam, żeby ta noc była jakimś przełomem między nami. Jednak po pewnym czasie nieznacznie zaczęliśmy się od siebie oddalać. On rzadziej wychodził z inicjatywą spotkań, ja musiałam dzwonić, żeby się do niego „wprosić”. Oczywiście, nigdy nie odmawiał, ale odczułam różnicę. Kiedy wyjechał na parę tygodni, strasznie tęskniłam, a on nie odbierał komórki, był poza zasięgiem. Tak metaforycznie – poza moim zasięgiem. Po powrocie wróciliśmy do starych zwyczajów, ale ja mam dobry nos i wyczuwam dystans. Nawet usiłowałam z nim o tym rozmawiać, wtedy odpowiedział: Zawsze jestem tu dla ciebie i zawsze czekam, możesz na mnie liczyć. Nigdy cię nie zawiodę, ale nie chcę więcej, niż możesz mi dać.
Najpierw wydało mi się to takie dojrzałe, partnerskie. Pełna wolność. Teraz myślę, że to jednak był sygnał rozluźnienia stosunków. A ja już uzależniłam się od niego i nie chcę tego rodzaju wolności. Tylko co mam zrobić – paść na kolana i oświadczyć się? Julią Roberts niestety nie jestem.
Dominika
***
Droga Dominiko!
Nie trzeba być Julią R., by stawiać twarde warunki. Ale Ty moim zdaniem odrobinkę przesadziłaś. Dla Ciebie obopólne oczarowanie to jedno, a wysokie trzymanie gardy to drugie. Te sprawy według Ciebie się nie wykluczają. Poza tym, panicznie boisz się upokorzenia, odrzucenia. Jesteś dumna. Rozumiem. Namawiam do bardziej realistycznej samooceny. W obie strony.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Usprawiedliwiasz się tym, że Twój znajomy jest typem samotnika. Może spotkał Ciebie i właśnie zapragnął przestać nim być? Nie wierzysz w swoją atrakcyjność? Czy po prostu tak Ci jest wygodniej i bardziej „po Twojemu”? Reasumując: jeśli mowa o dystansie, to nie łudź się. Stworzyłaś go Ty, jak i pozostałe reguły. A on się na to godził, choć pewnie wolałby nieco więcej spontaniczności i otwartości z Twojej strony. Obecnie jest na etapie rozumienia, że to się z Twojej strony raczej już nie zmieni. I zastanawia się, czy ten model mu odpowiada.
Uważaj. Twoje nieudane małżeństwo nie jest dla zakochanego mężczyzny dostatecznym argumentem na to, że on również nie zasługuje na zaufanie. Wręcz na odwrót – to świadomość niekomfortowa i niepożądana. Jakbyś się czuła, gdyby to on nie dopuszczał Cię do swojego życia, izolował od dzieci, nie wpuszczał za próg? Jeśli nie masz przysłowiowego trupa w każdej szafie, dobrze się zastanów.
Wiem, to wymaga wysiłku. Trzeba by może powiesić przytulne zasłony, kupić nowy żyrandol, skompletować kieliszki, rozstawić parę kwiatków. Nie będziesz do niego podobna i nie musisz popisywać się na siłę czymś nadzwyczajnym, co do Ciebie nie pasuje — stawiać rzeźb w salonie ani trzech par nart w przedpokoju. Wymawiasz się brakiem czasu… Może to Twój strach, nie jego, przed bliskością i kapciami decyduje o wszystkim?
Mądry, wartościowy facet, bez którego podobno nie potrafisz żyć, zasługuje chyba na coś więcej niż randki na mieście i szalone noce u niego? Jakie zagrożenie może stanowić dla Twoich córek? Spróbuj się przekonać empirycznie, zanim wmówisz dzieciom, że świat to tylko Wasza trójka i nikt więcej nie jest Wam potrzebny do szczęścia. Jesteś młodą kobietą i nie wolno Ci rezygnować z miłości – zwłaszcza, gdy jest to coś prawdziwego, a nie bylejakość, iluzja czy desperacja. Twoja intuicja nie popycha Cię w jedynym słusznym kierunku?
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Otwórz drzwi przed nowym, kreatywnym uczuciem, niech dzieci też zobaczą, jak to jest, kiedy mamę uskrzydla miłość. Gotujcie razem, wyjeżdżajcie na weekendy, róbcie wszystkie te koszmarnie banalne rzeczy, które sklejają związek i pomagają się lepiej poznać, pchają po prostu całą rzecz do przodu. Boisz się wykazać inicjatywą, zmienić warunki układu? Zaryzykuj. Nie masz nic do stracenia, no bo po co Ci facet, który boi się zaangażowania… w obiad? I pospiesz się, zanim on całkowicie nie zwątpi:).
Powodzenia Wam życzę z całego serca.
Cegła
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze