Wstrętna sublokatorka
CEGŁA • dawno temuMam nowego chłopaka, jesteśmy razem od półtora miesiąca. Zawsze byłam zazdrosna, ale pracuję nad tą wadą i chodziłam nawet do terapeuty przez prawie rok. Moja koleżanka dobrze mnie zna, mieszkamy razem od dwóch lat. Jest typową wariatką, sto pomysłów na sekundę, wymyśliła więc, że trzeba sprawdzić, czy Igor nie spotyka się z inną równolegle, albo z innymi. Mimo mojego sprzeciwu zaczęła go śledzić...
Kochana Cegło!
Mam nowego chłopaka, jesteśmy razem od półtora miesiąca. Zawsze byłam zazdrosna, ale pracuję nad tą wadą i chodziłam nawet do terapeuty przez prawie rok (nie tylko w tej sprawie, bo wyszły inne).
Moja koleżanka Iśka dobrze mnie zna, mieszkamy razem od dwóch lat. Nie poznała jeszcze Igora, nikt z moich przyjaciół na razie go nie poznał, widziała tylko na zdjęciu w komórce i przez okno, twierdzi, że jest superprzystojny, ciacho, i muszę na niego uważać. Stara śpiewka – uważać, bać się, wreszcie wypytywać… I koniec pieśni! Wiem, że nikt nie lubi zazdrości, ona niszczy, zrozumiałam chyba nawet, dlaczego.
Iśka jest typową wariatką, sto pomysłów na sekundę, wymyśliła więc, że trzeba sprawdzić, czy Igor nie ma planu B, nie spotyka się z inną równolegle, albo z innymi. Powiedziałam wyraźnie, że nie będę niczego sprawdzać ani rozpoczynać związku od podejrzeń. Nawrzucała mi od naiwnych.
Wkrótce zorientowałam się, że coś jest nie tak. Iśka albo śledziła Igora na mieście, albo spisała jego komórkę i mejla, kiedy pokazywałam jej zdjęcia, albo wszystko naraz. W każdym razie, zaczęła, mimo mojego zakazu, „donosić”. Ciągle przez przypadek go spotykała, dasz wiarę? Raz wsiadał do samochodu jakiejś dziewczyny, raz znów szedł objęty, raz widziała go w kinie z kimś. Iśka zna mój rozkład dnia i oczywiście to zawsze było wtedy, kiedy ja coś robiłam i nie mogłam być razem z Igorem. Ostrzegałam ją, żeby nie kombinowała, bo przekombinuje, a ja i tak nie jestem zainteresowana i nie chcę o tym słuchać.
Jakiś czas był spokój. Nagle Iśka dzwoni z rewelacją, że rozpracowała Igora! Napisała do niego, podszyła się pod zakochaną, która obserwuje go z daleka, a on dał się zaprosić na randkę. I naturalnie na tej randce o mało nie wpakował się nam do mieszkania, chciał ją najpierw upić, cudem dała mu kosza. Jak się można spodziewać, tego dnia byłam z rodzicami u chorej siostry poza miastem. Niezmiernie zdziwiło mnie tylko to, że Igor, znając adres, pod który tyle razy mnie odprowadzał, ochoczo się wpraszał w tym samym miejscu do innej, ale Iśka zbagatelizowała, że on też był nieźle pijany i nie wiedział, gdzie jest.
Dosłownie następnego dnia Igor zaprosił mnie do parku, minę miał dziwną. Prosił, żebym się nie denerwowała, ale musi mi coś opowiedzieć. Pokazał komórkę, laptopa. Powiedział, że jakaś obca laska go obczaja i nie daje spokoju, zasypuje świńskimi propozycjami, przysłała nawet swoje zdjęcie bez bluzki! Kiedy przyciskał ją do muru, skąd ma jego numer i adres, powiedziała w końcu, że od znajomych, którzy go znają – ubłagała ich, powiedziała, że się w nim kocha, postawiła piwo i dali. Igor napisał jej kilka razy, że ma dziewczynę i nie życzy sobie dalszych kontaktów. Pokazał mi jej odpowiedź – mnie twoja dziewczyna nie przeszkadza, przecież nie proszę cię o rękę, tylko o coś zupełnie innego. Ciągle proponowała spotkanie, a Igor groził, że zmieni numer, jak nie będzie miał wyjścia. Potem pokazał zdjęcie. Psychiczna jakaś – powiedziałam tylko, nie myślałam, co robię, byłam w szoku i wściekła na Iśkę.
Reszty się domyślasz. Iśka ujawniła się jako moja przyjaciółka i powiedziała, że to był nasz wspólny plan, a w zasadzie to ją nasłałam, żeby go sprawdzić, bo mam hopla na punkcie zdrady. Ona nie chciała tego robić, ale mi uległa. Słowo przeciw słowu. Igor zapytał mnie tylko, czy to prawda, że ją znam. Przyznałam się, co miałam robić?
To już koniec, Igor nie odbiera moich telefonów… W pierwszym odruchu chciałam zmienić klucze, nie wpuścić Iśki do mieszkania, ale szybko mi przeszło. Nie chcę mieć na głowie policji, jakichś dziwnych sytuacji. A najgorsze, że nadal nie wiem na 120 procent, które z nich kłamie. Zawsze zostanie ziarno niepewności. Chciałabym rozwiać ją z Igorem, ale on całkowicie się przede mną zatrzasnął. Tęsknię za nim, okłamałam go tylko raz z zaskoczenia – że nie znam Iśki. Bałam się, że prawda wypadnie na moją niekorzyść. Pragnę go odzyskać i zapomnieć, że jakaś Iśka w ogóle istnieje na tym świecie.
Tamara
***
Kochana Tamaro!
Strzeż mnie Boże od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam – weź sobie do serca tę klasyczną maksymę Woltera, która jest może nieco cyniczna, za to wspaniale pomaga oddzielić ziarno od plew. Nie rozumiem bowiem, jakim cudem przez dwa lata nie zorientowałaś się, z kim dzielisz mieszkanie! Czy tak zachowuje się dobra koleżanka, przyjaciółka niemal, właściwie członek rodziny spod wspólnego dachu? Prywatne obsesje, kompleksy i marzenia Iśki nijak nie usprawiedliwiają zachowania wobec Ciebie ani w ogóle mieszania w czyimkolwiek życiu.
Szczególnie obrzydliwe wydaje mi się to, że wiedząc o Twoim problemie z zazdrością, bezlitośnie tę wiedzę wykorzystywała. Bóg raczy wiedzieć, czy tylko z zawiści o fakt posiadania chłopaka przez Ciebie, nie przez nią, czy też z prostej chęci odbicia Ci go… To drugie świadczy przy okazji o bezmiernej głupocie. Żaden w miarę bystry i sensowny facet nie dałby się złapać na tak wulgarny i bezpardonowy numer, nawet jeśli jego związek kilkutygodniowy jest jeszcze kruchy i niedopowiedziany.
Intuicja przekonuje mnie o niewinności Igora. To facet prostolinijny, szczery, lojalny, lubiący jasne sytuacje, żaden typ flirciarza. Nie dość stanowczo ucięłaś machinacje Iśki, on tymczasem powiedział Ci o jej zabiegach natychmiast. To dowód, że nie podobały mu się ani nie imponowały takie gierki (są rzecz jasna mężczyźni, którzy łapią się na takie pułapki z powodu próżności, ale nie on).
Twoim błędem było to, że gdzieś w cichości ducha byłaś chyba ciekawa wyników „śledztwa”, nadal kołaczą w Tobie niedobitki strachu, niepewności – w przeciwnym razie uprzedziłabyś wypadki, powiedziała Igorowi o pomysłach nadgorliwej koleżanki, może nawet ucięła sprawę rozstając się z nią definitywnie. Jak pisałam wcześniej, nijak nie rozumiem, czemu natychmiast nie zakończysz tej chorej znajomości, nawet teraz, kiedy mleko już się rozlało. Przez sam szacunek do siebie. Czy Twoja współlokatorka i zarazem winowajczyni tej nieciekawej sytuacji służy Ci wsparciem psychicznym, bez którego nie potrafisz się obejść, lub świadczy Ci inne bezcenne usługi? Dziewczyno, jak najdalej od niej!
Rozumiem, że w pierwszym odruchu przestraszyłaś się intrygą i nie powiedziałaś od razu, że Iśkę znasz. Uczciwi mężczyźni bardzo nie lubią być manipulowani. Wyszło, jakbyś próbowała początkowo ukryć zabawę w prywatnego detektywa czyli dowód na to, że Igorowi nie ufasz. Rolę koleżanki należało wyjaśnić natychmiast, najpóźniej zaś po zobaczeniu zdjęcia, i z wszelkimi detalami, nie ukrywając zwłaszcza bezskutecznego oporu, jaki jej stawiałaś. Byłoby idealnie, gdyby Igor od razu znał Twój problem, nim jeszcze został przez Iśkę frontalnie zaatakowany. Trudno, wyszło inaczej.
Igor ma prawo mieć wrażenie, że dwie psiapsiółki paranoiczki zabawiły się brzydko jego kosztem. Nie dziw się, że zareagował ostro, ale – nie rezygnuj. Odczekaj, aż zbierze myśli. Potem spróbuj raz jeszcze umiejętnie poskrobać w te drzwi, które zatrzasnął Ci przed nosem. Nie tłumacz się w kółko w mailach czy esemesach – staraj się doprowadzić do spotkania na żywo i spokojnej rozmowy.
Inna droga to ostre natarcie na Iśkę, by spotkała się z Wami i sama wyjaśniła Igorowi swoją niechlubną rolę w sprawie. W cuda nie wierzę, ale istnieje cień szansy, że Iśka to głupiutka gąska, której bardzo na Tobie zależy, tylko nie wie, jak się okazuje przyjaźń. Wówczas możesz dać jej szansę.
Lecz przede wszystkim mam nadzieję, że za kilka dni Igor jednak Cię wysłucha. A to już zależy, niestety, głównie od tego, jak bardzo zdążył się zaangażować…
Życzę Ci powodzenia!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze