Buntownik wagi lekkiej
CEGŁA • dawno temuPowoli wpadam w depresję przedświąteczną. Nie lubię tego naprężu, żeby zrobić i wystawić jak najwięcej żarcia, a potem i tak człowiek nie może na to patrzeć, bo po trzech daniach już jest najedzony. Zrobiłem sobie wreszcie porządny prezent: SZEŚĆ płyt Floydów! W rezultacie nie mam kasy na prezenty dla innych i mnie to dołuje. Wiem, że dziewczyna się na mnie obrazi, bo zażyczyła sobie perfumy reklamowane przez Umę Thurman.
Szanowna Cegło!
Ja już powoli wpadam w depresję przedświąteczną. Nie lubię tego całego naprężu, żeby zrobić i wystawić jak najwięcej żarcia, a potem i tak człowiek nie może na to patrzeć, bo po dwóch, trzech daniach już jest najedzony. Ale na szczęście dzień się niedługo zacznie wydłużać i to jest jedyna wg mnie dobra wiadomość.
Zrobiłem sobie wreszcie porządny prezent: SZEŚĆ płyt Floydów sobie kupiłem! Zremasterowanych! Słucham teraz na okrągło. Jestem zachwycony:) Brzmienie po masteringu powala mnie z nóg. Normalnie nie wiem, co napisać:). Wydałem sporo pieniędzy z cyniczną świadomością, że nikt z bliskich mi osób na to nie wpadnie i nie kupi mi choćby JEDNEJ, mimo że wszyscy o mojej schizie na tym punkcie wiedzą – Floydów mam w kiblu, samochodzie, kuchni, przy łóżku i w tzw. pokoju dziennym. Co roku dostaję za to bzdety — skarpety i inne szaliki, o kalesonach nie wspominając, postanowiłem więc samodzielnie położyć temu kres. Nie chcę w tym roku martwić się, że MOJE upodobania są lekceważone. Z krawatów, których nigdy nie noszę, mógłbym upleść duży jedwabny dywan.
W rezultacie nie mam kasy na prezenty dla innych i też mnie to dołuje. Wiem, że dziewczyna się na mnie obrazi, bo zażyczyła sobie perfumy reklamowane przez Umę Thurman. Moim zdaniem jest od niej ładniejsza i zgrabniejsza, a perfumy – nieprzyzwoicie drogie, ale co tam, gdybym miał, kupiłbym. Z drugiej strony, gdybym miał kasę, wyjechałbym. Byle z dala od tego zgiełku, obżarstwa i opilstwa. Nic nie mam do mojej rodziny, kumpli, narzeczonej. Kocham ich, ale mnie tłamszą. Wszyscy obraziliby się śmiertelnie, gdybym nie zasiadł "jak człowiek" do stołu, nie poszedł na Pasterkę, nie pomógł kobietom zmywać garów, tylko ruszył w świat z moimi ukochanymi Floydami, żeby odreagować robotę i cały ten szajs.
Niestety, jestem pantoflarzem i na nic poza kupieniem sobie tych płyt nie było mnie już stać, taka jest prawda. Zero buntu, uszy po sobie, mieszczański strach przed babami. Nie lubię własnej ugodowości, a i tak mi się obrywa za to, że jestem nieżyciowy, nierodzinny i nie można na mnie liczyć, bo nie pieję kolęd, tylko wgapiam się w tv.
Jak tak dalej pójdzie, to za rok trafię do psychiatry jako jednostka męska niedowartościowana i zakompleksiona.
Wojtek
***
Drogi Wojtku!
Gigantycznego problemu w Twojej postawie nie dostrzegam. Z moich wieloletnich doświadczeń, spotkań prywatnych i zawodowych wynika, że wbrew pozorom, jesteś w większości. Sama przez całe życie "obskakiwałam" podczas świąt dwa lub nawet trzy domy, tracąc niemałe pieniądze na taksówki i tachając ze sobą prezenty oraz wiktuały w garnkach. Była to i jest wielka radość, ale… w międzyczasie tęsknie obserwowałam miasto, a zwłaszcza mrowie ludzi (samotnych lub zgrupowanych) w knajpkach. Zarówno w Wigilię, jak i w święta. O dłużej otwartych lokalach w te dni niektórzy pocztą pantoflową informowali się nawzajem i chyba tak jest nadal, pomimo nowych technik. Zawsze troszkę zazdrościłam tym uciekinierom zza świątecznego stołu, co nie czyni ze mnie wcale niewdzięcznego, zimnego odludka. Prawie wszyscy na swój sposób kochamy swoje rodziny i przyjaciół, wielu jednak w przesadnej celebracji świąt widzi pewną sztuczność – i ma do tego prawo. Stąd reakcja ucieczkowa. Jeśli bowiem klimat bliskości i wypoczynku wyparty jest przez obżarstwo, zmęczenie, kłótnie przy zlewozmywaku, nietrafione prezenty i bez sensu wydane pieniądze, trudno się dziwić, że mamy tego dosyć, a niektórzy z nas nie potrafią i nie nie mają zamiaru tego ukrywać.
Chcę przez to powiedzieć, że jestem po Twojej stronie. Twoje odczucia i wybory nie są świadectwem obojętności ani niedojrzałości. Człowiek powinien zadawać sobie gwałt jedynie w sytuacjach ekstremalnych, gdy wymaga tego jakaś nadrzędna racja. Świąt Bożego Narodzenia za taką rację nie uważam, gdyż całe piękno tych dni polega właśnie na dobrowolności, byciu w zgodzie ze sobą, szczerości. Także na pewnym przeżyciu metafizycznym. Jeśli człowiek owych metafizycznych asocjacji nie posiada i tylko męczy się potrawami podchodzącymi do gardła, nie widzę powodu, by męczył siebie i innych. Niech bawią się ci, których to autentycznie bawi.
Złamanie gwiazdkowego tabu nie jest żadnym wykroczeniem, dziwactwem ani przejawem szaleństwa. Mam nadzieję, że przy swoim poczuciu humoru nigdy nie pozwolisz sobie tego wmówić. Namawiałabym Cię wręcz do pójścia następnym razem na całość i zrealizowania swoich marzeń w wersji od a do z. Stojąc wpół drogi, hodujesz w sobie poczucie winy, a otoczenie, świadome tego, jeszcze bardziej Cię obwinia. Powinieneś zdystansować się od tego totalnie i postawić sprawę jasno – zwłaszcza wobec narzeczonej. Nie jesteś dzieckiem i nie musisz zaglądać pod choinkę ani szarpać prezentów, żeby zadowolić rodziców czy wujków i ciocie. Może powinniście na początek zacząć spędzać część świąt tylko we dwoje? Porozmawiaj z dziewczyną, zaproponuj na przyszły rok jakąś niebanalną scenerię – wcale nie wiadomo, czy będzie na "nie".
Co do prezentu – rozumiem Twój ból, ale Twój egoizm nie powinien być zbyt demonstracyjny:-). Gdybyś rozłożył sobie zakup płyt na kilka etapów, zapewne nie zabrakłoby pieniędzy na prezenty dla innych. Pomyśl o tym w ten sposób: skoro Ty nie cierpisz skarpet i krawatów, a marzysz o Floydach, to zapewne Twoja dziewczyna też chce dostać te konkretne perfumy, a nie jakieś inne… I może nawet jest gotowa na nie zaczekać. Jej pragnienie jest równie sensowne jak Twoje i raczej nie ma nic wspólnego z upodobnieniem się do znanej aktorki.
Reasumując: ludzie masowo uciekają od świątecznych biesiad i nie przejmują się fukaniem bliskich, bo nie jest to aż taka rebelia. Naucz się stopniowo przyzwyczajać otoczenie do swojego stylu życia – jestem pewna, że z czasem zacznie szanować Twoje wybory, a Ty przestaniesz czuć presję z tym związaną.
Miłego wypoczynku przed telewizorem życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze