Zakapiorni rodzice
CEGŁA • dawno temuJestem młodą mężatką (staż 3 lata). Od ślubu spędzamy święta z mężem osobno – ja z moimi rodzicami, on – sam w domu lub na jakimś wyjeździe. Mój błąd polegał na zbytniej, dziecinnej niemal uległości wobec mojej mamy, która właśnie w dniu ślubu ustaliła warunki panujące w naszej rodzinie. Poszło o to, że mój Darek nie chciał się nagiąć do ślubu kościelnego, pomimo istniejącej opcji dla niewierzących.
Droga Cegło!
Jestem młodą mężatką (staż 3 lata). Może nie uwierzysz (i słusznie potępisz), ale od ślubu spędzamy święta z mężem osobno – ja z moimi rodzicami, on – sam w domu lub na jakimś wyjeździe. Mój błąd polegał na zbytniej, dziecinnej niemal uległości wobec mojej mamy, która właśnie w dniu ślubu ustaliła warunki panujące w naszej rodzinie.
Poszło o to, że mój Darek nie chciał się nagiąć do ślubu kościelnego, pomimo istniejącej opcji dla niewierzących. Do mnie Jego argumenty trafiły, zgodziłam się bez bólu. Niestety, moi rodzice "przeklęli" Go za to, odwołali nawet naszych wspólnych weselnych gości i całą rodzinną imprezę, pod hasłem, że cywilny to nie ślub, nie ma więc się co wysilać i drenować z pieniędzy. Rodzice są starszymi ludźmi, już po sześćdziesiątce, bardzo trzymają się tradycji, a to czasem oznacza pilnowanie pozorów.
Efekt był taki, że poszliśmy do pubu z naszymi przyjaciółmi, a po tygodniu ja podjęłam obiadem w domu najbliższych krewnych Darka, którzy przyjechali z daleka – rodziców, rodzeństwo i tak dalej. Ale na tym nie koniec. Moi rodzice "odcięli" Darka od świąt rodzinnych, a ja się na to zgodziłam! Przez 3 lata z rzędu spędzałam z nimi Wigilię – bez męża. Nie było między nami cienia konfliktu na tym tle, Darek zapewniał mnie, że nie przywiązuje do tego wagi, i tak dalej. "Kara" ze strony moich rodziców jakby spływała po Nim jak po kaczce, tylko mnie dręczyły wyrzuty.
W tym roku stało się coś dziwnego. Byłam w odwiedzinach u mojej 89-letniej babci, która jest już zmęczona i nie chce przyjeżdżać do miasta na święta. Dała mi z własnej inicjatywy pewną radę… Popłakałam się i postanowiłam spróbować. Chcę zdobyć się na odwagę i zrobić samodzielnie wigilię u nas. Zaproszę rodziców – nie zechcą przyjść, trudno, talerze dla nich stać będą. Babcia zapewniła mnie, że mój mąż, choć niewierzący, będzie mi wdzięczny za niepowtarzalną atmosferę tego jedynego dnia w roku w naszym mieszkaniu. Nie myliła się! Gdy oznajmiłam Darkowi, co zamierzam, uściskał mnie i zaproponował pomoc we wszystkich przygotowaniach i porządkach (dobrze gotuje).
Jednocześnie odwołał swój wyjazd na narty, zaplanowany już dawno. Kiedy spytałam, czemu nagle po latach dowiaduję się, że jednak to dla Niego ważne, przytulił mnie i powiedział: Ważne są świeże firanki, światełka, zapach potraw i twoja obecność. To już bardzo dużo i nie trzeba wierzyć w żadnych bogów, żeby takie rzeczy cenić.
Oczywiście ciarki mnie przechodzą na myśl o reakcji rodziców na mój "bunt" – co będzie, jeśli nie będą chcieli mnie znać? Wiem, że są uparci i stać ich na wszystko, udowodnili to już. Zależy mi na nich, ale to babcia uświadomiła mi, co jest dla mnie ważne i jak naprawdę chcę spędzać gwiazdkę. A przede wszystkim, z kim… Ale czy poradzę sobie bez ich wsparcia i obecności, jeśli śmiertelnie się obrażą?
Kinga
***
Droga Kingo!
Niczego nie potępiam, przecież nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Dawałaś się terroryzować przez kilka lat, wreszcie Cię olśniło i przestałaś – brawo! Dla mądrej babci przy tej okazji również.
Podejrzewam, że możesz być jedynaczką. Jako tzw. późne dziecko bardzo byłaś przez rodziców hołubiona, co z czasem przerodziło się w lekką patologię. Prawdopodobnie w dobrej wierze, mama i ojciec starali się zaszczepić Ci swój – jedyny słuszny – system wartości i dopilnować, byś dla własnego bezpieczeństwa od niego nie odstępowała. Niewierzący partner to z ich punktu widzenia zagrożenie dla Ciebie i zły stwór z innej planety, z którym nie sposób się porozumieć i którego nie wolno dopuszczać zbyt blisko. Twój wybór rozczarował ich, zabolał, i sądzę, że to Ciebie tymi praktykami chcieli ukarać, nie Darka. Za Twoje nieposłuszeństwo wobec nich i tradycji postanowili konsekwentnie traktować Go jak obcego, licząc w duchu być może na to, że skoro łamiesz się w kwestii świąt, to może z czasem zrozumiesz swój "błąd" i w ogóle zakończysz ten związek.
Te 3 długie lata, które tak sobie wyrzucasz, to w gruncie rzeczy bardzo krótki czas i nie stało się na szczęście nic nieodwracalnego (w sensie Waszego małżeństwa). Dobrze, że pozostająca na uboczu babcia miała okazję dojść do głosu, zająć stanowisko i pomóc Ci nieco zmienić sposób myślenia. Jesteś bowiem zbyt uzależniona psychicznie i emocjonalnie od rodziców – tak bardzo, że ze strachu przed odrzuceniem zgadzałaś się dotąd na wszystko. Na szczęście w tym układzie pojawiła się rysa, a odcięcie pępowiny wszystkim Wam – uwierz – wyjdzie na zdrowie.
Pamiętaj, na wypadek, gdyby nastąpiło czasowe zerwanie Twoich kontaktów z rodzicami, że masz wspaniałego męża, który wie, co jest ważne, i zawsze będzie dla Ciebie wsparciem. Nie obawiaj się tych trudnych chwil, są przede wszystkim potrzebne tacie i mamie, żeby mieli czas sobie to i owo przemyśleć. W tym roku już na pewno zrozumieją, że kara nie działa i wybierasz męża, on jest najważniejszy. Teraz to oni będą musieli "zapracować" na bliskość i zdrowe stosunki z Tobą, a właściwie z Wami. Uznać, że być może się pomylili i to nie wyznanie ani rodzaj przysięgi świadczy o wartości człowieka czy jego związku z drugą osobą, bo jesteś z Darkiem szczęśliwa i nie zamierzasz do końca życia sprawiać Mu przykrości, wyrzucając Go w ważnych chwilach poza margines życia rodzinnego. Jeśli Cię kochają – a wierzę, że tak – nie zaryzykują utraty córki. Raczej pozgrzytają zębami i spróbują uporać się z własnymi uprzedzeniami.
Nie licz na szybki cud ani na sielankę. Ale nie rezygnuj z tego, co już osiągnęłaś, i nie dopuszczaj do siebie lęku przed utratą ich miłości. W cięższych momentach masz się do kogo zwrócić po radę, a przede wszystkim – masz Darka. I wszystko, co dla Ciebie ważne, powinnaś bez obaw i wątpliwości świętować właśnie z Nim. A jeśli masz wrażenie, że nie jest fajnie czy fair dawać rodzicom "szkołę" – pomyśl przez chwilę, co oni robili Tobie… Teraz już wszyscy jesteście dorośli i masz prawo do rewanżu. A już na pewno – do własnego życia, według własnego kodeksu.Trzymam kciuki za Twoje pierwsze szczęśliwe Święta z Darkiem!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze