Paris Hilton z prowincji
CEGŁA • dawno temuMam mało pieniędzy. Pochodzę ze wsi, a studiuję w mieście. Mieszkam u cioci, która mnie żywi, poza tym na cokolwiek zechcę, muszę zarobić sama. Mam przyjaciółkę z rodzinnej miejscowości, która przyjechała tu wcześniej, wyposażona we wszystko przez rodziców, łącznie z samochodem. Rani mnie, że Paulina ma do mnie surowy stosunek, jakby chciała mi udowodnić, że moje życie jest ciężkie. Zadziwia mnie jej brak taktu, podejrzewam ją o złośliwość. Nie rozumiem jej motywacji.
Droga Cegło!
Mam bardzo mało pieniążków, to znak czasu i nie uważam się za pokrzywdzoną czy wyjątkową na tle innych. Jakieś różnice jednak są – będąc z małej wsi, rzuciłam się na studia w mieście jak na to słońce z motyką. Mieszkam u cioci, która mnie żywi, poza tym na cokolwiek zechcę, muszę zarobić sama.
Mam też koleżankę, przyjaciółkę nawet z rodzinnej miejscowości, która przyjechała tu wcześniej, wyposażona we wszystko przez rodziców, łącznie z samochodem, dlatego nasze sytuacje są absolutnie nieporównywalne. Zawsze utrzymywałyśmy kontakt, nie powiedziałabym, żeby teraz, w mieście, było to trzymanie się razem – to niemożliwe z racji tego, że należymy do różnych światów, kast nawet. Ale spotkania, rozmowy, zwierzenia – to zachowałyśmy.
Rani mnie tylko czasem, że Paulina ma do mnie specyficzny, jakby surowy stosunek, jakby chciała mi udowodnić to, co już wiem: że moje życie jest ciężkie. „Wyróżnia” mnie negatywnie. Polega to na tym, że, przykładowo:
Nie mam się prawie w co ubrać, wyglądam jesienią jak stary rybak w kapocie i czapce z podartym daszkiem. Paulina ma ciuchów w bród i szybko się nimi nudzi… I co z nimi robi? Sprzedaje do sklepów z używkami! Za minimalne kwoty, ale jednak. I chociaż mamy zbliżone sylwetki, nigdy nawet nie przyszło jej do głowy, by cokolwiek mi zaproponować. Inna rzecz – ma piękną suczkę, a wie, że ja i ciocia marzymy o pupilu. W rezultacie, gdy Zuzka powiła 6 cudnych szczeniaków, Paulina najładniejsze rozdała za darmo (!) przyjaciołom. Ten jeden psiak, który został i rozczulił mnie do łez (nikt go nie chciał z powodu krzywego ogonka), śnił mi się po nocach. A Paulinka owszem, zaproponowała mi go, ale… za pieniądze. Powiedziała, że weźmie ode mnie symboliczne 150 zł, żebym bardziej ceniła psa i dbała o niego, gdyż rzeczy, które mamy za darmo, z reguły olewamy… Podziękowałam jej za tę garść filozoficznych refleksji i z bólem zrezygnowałam. Samo posiadanie pieska to minimum 200 zł miesięcznie bez weterynarza, a tu jeszcze kupować go od przyjaciółki, która zna mnie 12 lat i wie, że nie skrzywdziłabym zwierzaka za żadne skarby świata…
Były też inne drobiazgi: proponowanie mi wyjazdów weekendowych do SPA – z doskonałą świadomością, jak wygląda moja sytuacja. Zapraszanie do centrum handlowego na wspólne zakupy… Do szpanerskich knajp na lunch, gdzie za rachunek ja bym wyżyła przez pół miesiąca… Nie uważam, że bogatsza koleżanka powinna mi cokolwiek opłacać czy fundować. Zadziwia mnie raczej brak taktu, a czasami podejrzewam ją wręcz o złośliwość i chęć przypieprzenia mi. Tylko — nie rozumiem jej motywacji…
Brysia
***
Droga Brysiu!
Podziwiam Twe ciepłe uczucia i upór maniaka, z jakim opisaną postać nazywasz przyjaciółką. To duże słowo i w tym punkcie ja również nie rozumiem Twoich motywacji.
Koleżanka, niekoniecznie wredna, może być na przykład totalnie bezmyślna, a do tego mocno wyrachowana w sensie dosłownym. Sprzedawanie ubrań po kilka złotych widocznie jednak jakoś tam się opłaca. Bardziej niż oddanie Ci ich za darmo. A może nie prosiłaś, a ona święcie wierzy, że podoba Ci się to, co nosisz? Pamiętaj, że nie wszystkie dziedziczki wielkich fortun zajmują się wyłącznie ratowaniem planety i jej mieszkańców – niektóre cenią pieniądz do tego stopnia, że nie gardzą żadną okazją do zdobycia go – vide wizyta panny Hilton w Polsce…
Z pieskiem to już bardziej skomplikowane. Sprezentowane szczeniaki mogły być formą wymiany przysług pomiędzy członkami jej „kasty”. Z Tobą był to już czysty interes, okraszony rodzicielskim kazaniem. Dba dziewczyna o Twoją duchowość, żeby Cię życie w wielkim mieście do cna nie zepsuło i nie rozpieściło… Wzruszające.
Reasumując: weźcie z Ciocią psiaka ze schroniska lub ogłoszenia. Czekają tam egzemplarze równie rozczulające, opłata, chyba mniejsza lub żadna, a będziesz już miała z głowy wstępne szczepienia, nawet sterylizację. Rozejrzyj się też uważniej za bratnią duszą gatunku ludzkiego — nie musi być wcale biedna ani przyjezdna, ani kiepsko ubrana (jak postrzegasz siebie), wystarczy, by duchowo i mentalnie była Ci bliższa niż Paulina (znalezienie kogoś takiego nie powinno być moim zdaniem zbyt trudne). Koleżanki nie odstawiaj gwałtownie od piersi, jeśli masz do niej niepokonalny sentyment, a ona szuka z Tobą kontaktu – być może potrzebne jej tło dla podkreślenia własnego splendoru, np. w drogiej restauracji, lub powiernica, przed która będzie mogła rozkładać swój pawi ogon (na innych pewnie nie robi to wrażenia). Tylko spróbuj przenieść Wasze kontakty na przyjaźniejszy dla Ciebie grunt i sprawdzić, jak ona to zniesie. Następnym razem zaproś ją np. na herbatę do Cioci, podaj krakersy wojskowe z żółtym serem, spróbuj przemycić w rozmowie słówko na SWÓJ temat… Może sama ucieknie z krzykiem i będziesz ją miała wreszcie z głowy?
Właściwie to nie wiem, po co Cię namawiam do tych tanich sztuczek, skoro nie wierzę w świetlaną przyszłość Waszej znajomości… Pewnie chciałabym, żebyś obnażyła pustkę Pauliny, jej obojętność wobec Twoich problemów, egoizm, brak wrażliwości. Żebyś poczuła, jaką fikcją jest Wasza przyjaźń, i uwolniła się od myślenia, że jesteś na nią skazana, bo wspólne korzenie i długie lata znajomości do czegoś zobowiązują.
Paulina niewątpliwie czerpie z Waszych kontaktów jakieś sobie tylko znane korzyści – może ma kompleksy i przy Tobie czuje się lepsza, choć wie doskonale, że lepsza nie jest? Twoich korzyści natomiast nie dostrzegam. Jesteś wiecznie dotknięta, sfrustrowana, niemile zaskakiwana… Po co Ci to?
Pożegnaj koleżankę choćby po to, by nie wyrobić sobie na zawsze fałszywego wyobrażenia o tym, jak powinna wyglądać prawdziwa przyjaźń. To chyba największa krzywda, jaką Paulina może Ci wyrządzić – dużo większa, niż chwilowa samotność.
Życzę Ci powodzenia i spotkania wielu fajnych ludzi (im większe miasto, tym ich więcej, przynajmniej statystycznie):-).
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze