Chłopak z brylantami
CEGŁA • dawno temuWpadłam w sidła jak durna nastolatka. Co roku wynajmuję pokoje w swoim mieszkaniu. Studiuję i pracuję, płacę za studia, a mało zarabiam. Dwa pokoje zawsze oddaję w najem, nigdy nie miałam z tym kłopotu, a nawet było wesoło – praktycznie co rok nowe towarzystwo, nowe zwierzaki, goście, imprezy. Mam jednak problem z nowym lokatorem. Nie płaci. Jak sobie poradzić z takim „czarusiem”?
Kochana Cegło!
Wpadłam w sidła jak durna nastolatka, tłumaczą mnie tylko dobre doświadczenia, jak dotychczas, w rzeczonej sprawie.
Co roku wynajmuję pokoje w swoim mieszkaniu, na które mnie nie stać, gdybym była sama. Jest stare, ale ma 4 samodzielne pokoje, kiedyś mieszkał w nim mój dziadek, teraz przeniósł się na wieś do dalszej rodziny, żeby sobie zdrowo pożyć:-). Ja studiuję i pracuję, płacę za studia, a mało zarabiam. Dwa pokoje zawsze oddaję w najem, ludzie odnawiają sobie, malują jak chcą, nigdy nie miałam z tym kłopotu, a nawet było wesoło – praktycznie co rok nowe towarzystwo, nowe zwierzaki, goście, imprezy, lubię zmiany…
Tej jesieni zgłosił się do mnie (znajomy przez zeszłorocznego lokatora) nowy chłopak. Żalił się, że nie może od dawna znaleźć pokoju sublokatorskiego, ponieważ… pali papierosy i pracuje nocą. Ludzie, z którymi rozmawiał, albo od razu patrzyli na to krzywo, albo po kilku dniach się wycofywali i mówili mu na przykład, że wolą wynająć kobiecie. Ja to z jednej strony rozumiem, bo te wszystkie osoby odnajmujące komuś pokoje z reguły oczekują cichych myszek, grzecznych, porządnych, które jeszcze zakupy zrobią i pomogą w mieszkaniu sprzątać, prać. A taki Karim – nie dość, że w dzień śpi, to jeszcze jest jakiś „obcy”, pali papierosy i w ogóle, to co to za praca w nocy, czy na pewno uczciwa?
Ja jestem chyba dobrym człowiekiem – nie znaczy naiwnym – i mało rzeczy mnie w życiu dziwi czy oburza, nie jestem też szczególnie podejrzliwa. Wiadomo, losy człowieka różnie się układają. Mieszkaniowe kłopoty Karima na tyle mnie przejęły, że jeszcze opuściłam mu niewielką sumę z czynszu, żeby mógł sobie kupić na raty laptop. Opowiedział sporo o sobie, że urodził się w Polsce, ale jego tata jest Kazachem i wrócił, bo się z mamą nie dogadali. Żartował, że ojciec sprowadzi go do siebie, jak będzie miał własną kopalnię diamentów.:-) Karim chce studiować, ale najpierw musi na to zaoszczędzić. Kocha zwierzęta, jak ja, zaofiarował się wychodzić w dzień na spacer z moim psem (sam ma też szczeniaka).
To tyle było lukrowania i lania wody. Praktyka zaskrzeczała bardzo szybko. Karim już po pierwszym miesiącu miał problem z zapłaceniem swojej działki. Żeby wyjść na swoje, musiałam poprosić parę mieszkającą w drugim pokoju, żeby mi „pożyczyli”, płacąc za 2 miesiące z góry, a nie lubię takich klimatów i nie uważam, żeby to było fair stawiać ludzi w takiej sytuacji, ale nie miałam akurat wtedy wyboru. Karim podobno był w trakcie zmieniania pracy i coś mu tam nie wyszło. W rezultacie zaczęło się, jak to w najgorszym scenariuszu: podjadanie cudzego z lodówki, zamykanie się na klucz w swoim pokoju na całe dnie, znikanie na noce, może żeby unikać rozmów. Karim nie tylko nie wyprowadzał mojego psa, jak w umowie, ale też kompletnie zaniedbywał swojego. Myśmy troje musieli go karmić, opiekować się, biegać po weterynarzach, bo chyba ze stresu zaczął mieć różne dziwne objawy. Było też powiedziane, że każdy sprząta po sobie kuchnię i łazienkę, mieliśmy dyżury kupowania wspólnych rzeczy – przyborów toaletowych, środków do mycia… Nie muszę dodawać, że Karim wymigiwał się od wszystkiego.
Zadzwoniłam do jego kolegi, który poprzednio u mnie wynajmował. Potwierdził większość tego, co wiedziałam o Karimie, mówił, że to „fajny koleś”, ale blisko go nie znał, a na dodatek przeprosił, że nie może mi pomóc, ale wyprowadził się do Anglii na kilka lat. Opowiedział tylko „zabawną” historyjkę o tym, jak to dziewczyny mdlały na widok Karima, bo każdej obiecywał pierścionek z brylantem już po jednym tańcu czy wspólnie wypitym drinku…
Szczerze to uroda Karima nie robi na mnie wrażenia, owszem, podpatrzyłam na samym początku, że próbował delikatnie uderzać do naszej współlokatorki, ale jej chłopak szybko go wyczaił i uziemił. Mnie przy dyskusjach o czynszu też usiłuje czarować, trzepocze rzęsami, ale kiedy przypominam mu o obowiązkach, łapie się za głowę niby w rozpaczy i opowiada, jakiego on ma stresa z tą pracą – i tak w kółko. Kiepski z niego aktorzyna – jak i ze mnie policjantka. Przecież nie wyrzucę w zimie na bruk razem z psem. Mam dla niego dużo ciepła, potrafi mnie rozśmieszyć, ale utrzymywać go nie mogę i nie chcę, a blokuje mi pokój i zachowuje się nieodpowiedzialnie. Jak sobie poradzić z takim „czarusiem”? Zaznaczam, że nie posiadam z nim umowy cywilnej ani żadnej innej.
Sławka
***
Kochana Sławko!
Kiedy zaczęłam czytać, zmartwiłam się, że popadłaś w jakoweś miłosne zniewolenie i nie będę mogła użyć argumentów racjonalnych ani do takiegoż postępowania Cię namawiać.:-) Na szczęście sprawa okazała się w miarę prosta: trzy młode osoby utrzymują mniej lub bardziej dobrowolnie czwartą i warto coś z tym zrobić. Nie uciekając się Boże Broń do policji, która i tak ma pełne ręce roboty. Zwłaszcza, że nie tylko niepłacenie jest nie fair. Podrywanie cudzej dziewczyny to też raczej kiepska wejściówka. Inaczej również zachowują się miłośnicy zwierząt, z tego co mi wiadomo… Dlatego szczerze zdziwiona jestem, czego właściwie dotyczy Twoje wahanie… Zrozumiałe ewentualnie u osoby niemiłosiernie zadurzonej.
Do rzeczy. Kolega Karim CZASEM chyba jednak pokój otwiera i z niego się wykrada – a to do lodówki, a to do łazienki… Trudno, trzeba stanąć na czatach, złapać go (w przenośni) za koszulę i zaciągnąć do kuchni na zebranie. Tam podliczyć – czynsz, miesięczna składka na życie wspólnotowe, rachunki za weterynarza. Kiedy i z czego zamierza to zapłacić? Czy ma już nową pracę? Ewentualnie pomóc w znalezieniu? Krótko i węzłowato. Stary, mieszkasz tu i masz zobowiązania — nie tylko wobec swojego psa. Umowa ustna też coś znaczy. Zarówno ta sprzed kilku miesięcy, jak i ta, którą musicie odnowić teraz.
Namawiam Cię do zaangażowania w sprawę współlokatorów, gdyż, po pierwsze, ich problem również dotknął i zapewne są żywo zainteresowani rozwiązaniem, po drugie, będzie Ci raźniej w towarzystwie osób, które nie mają podejścia emocjonalnego (biedny bezdomny półsierota), honorowo-społecznego (kolega kolegi) ani prawnego (właścicielka mieszkania). Siła w ich obiektywizmie i w… Waszym wspólnym interesie. Czasy są ciężkie, ale nie może być tak, że ktoś strasznie sympatyczny „jedzie” na swoim pechu, a przy okazji na cudzych grzbietach.
Jeśli Karim okaże bezradność lub niechęć do współpracy, trzeba będzie konkretniej: wymienić zamek w jego pokoju, niestety, i wziąć rzeczy jako zakładników. Jeśli ma wprawę w takich „numerach”, prawdopodobnie zostawi wszystko — łącznie z psiakiem — i zniknie z Waszego życia. Będziecie lżejsi o trochę grosza, za to Ty następnym razem – dużo ostrożniejsza.
Jeśli jednak ma facet w sobie trochę przyzwoitości, to takie zebranko powinno go otrzeźwić i zmobilizować do działania. Wróżę temu pomysłowi powodzenie, tym bardziej, że Karim brzydko zadarł z Twoim współlokatorem i zapewne teraz czuje przed nim respekt. Kto wie — może miał chandrę, gorszy okres? Dobrym rokowaniem byłyby chociaż przeprosiny, większa aktywność w kierunku szukania zajęcia – dziennego lub nocnego. Sami wyczujecie, czy będą z niego ludzie… Wiem, że brzmi to nieco idealistycznie, ale ja jestem za dawaniem szansy, póki ma to sens, a sytuacja jest, przyznasz, w miarę schematyczna i równie proste metody powinny zafunkcjonować.
Chociaż… Te teksty o brylantach to autentyczna załamka.:-)
Powodzenia życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze