Byłam prostytuującym się dzieckiem
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuNależę do osób, które w każdym widzą więcej dobra niż zła. Wstrząsająca historia opowiedziana przez młodą, chorą dziewczynę utwierdza mnie w tym przekonaniu. Tak samo jak bohaterka tekstu, mam nadzieję, że opowieść poruszy serca i uświadomi rodzicom i opiekunom, że problem prostytucji wśród dzieci i dorastających kobiet jest ogromny.
Kaśka (25 lat, Sopot):
— Postanowiłam opisać moją historię z nadzieją, że może matki, ojcowie przeczytają to i zaczną uważniej przyglądać się swoim córkom, bo to co działo się w moim życiu, dzieje się w życiu wielu dziewczyn w Polsce — tylko o tym tak głośno się nie mówi.
Początki pamiętam bardzo dobrze. Miałam 14 lat. Moi rodzice wyjeżdżali na wakacje, ja uparłam się, że chcę zostać w Sopocie. Zgodzili się, żebym została na tydzień u mojej koleżanki, która gorąco mnie do tego przekonywała. Pamiętam jak dziś, lipiec, gorące powietrze, pieniądze zostawione przez rodziców rozeszły się drugiego dnia na lody, napoje i basen. Wtedy moja koleżanka, powiedziała, że jej nigdy nie brakuje pieniędzy. Zdziwiłam się. Przecież widziałam ich mieszkanie, nie było po nim widać, żeby rodzice zbijali kokosy, raczej właśnie ciężko im było. Alka powiedziała, że pieniądze dostaje od pana, który mieszka w klatce obok, wystarczy że ściągnie majteczki i pozwoli się dotykać. Mówiła, że on nie robi nic więcej, tylko dotyka i że jest to nawet przyjemne.
Śmiałam się na początku z tego… ale potem zaciekawiło mnie co i jak. Alka dostawała 25 zł za każdym razem, gdy się rozebrała, a przychodziła do niego, gdy miała ochotę lub potrzebowała pieniędzy. I tak jakoś wyszło…, od słowa do słowa, że doszłam do wniosku, że nie ma w tym nic złego i że to nie są brudne pieniądze. Nawet podziwiałam Alkę, że w tym wieku już zarabia i że ma kasę na swoje potrzeby, gdy ja musiałam prosić o pieniądze na podpaski.
To ja namówiłam Alkę, żebym mogła pójść razem z nią. Poszłyśmy do niego. Ona weszła pierwsza. Po chwili drzwi się otworzyły po raz drugi i Alka powiedziała, że mogę wejść. Pamiętam do dziś to mieszkanie. Zapach smażonego jajka, wersalka w pokoju, fotel. Pan okazał się mężczyzną koło 35 lat. Nie był ani gruby, ani łysy, ani brzydki. Powiedział, że płaci nam nie tylko za rozbieranie, ale i za to, że nikomu o tym nie mówimy. Potem tak jak mówiła Ala, kazał jej zdjąć majtki, a mi dotknąć ją między nogami. Dostałyśmy po 25 zł i poszłyśmy na lody.
Później przychodziłyśmy na zmianę. Pewnego dnia pan spytał, czy nie będzie nam przeszkadzać, jeśli przyprowadzi jeszcze dwóch innych mężczyzn i że każdy z nich da nam te cholerna 25 zł? Zgodziłyśmy się, bo i czemu nie, jednorazowo mogłyśmy zarobić dużo więcej.
Nie zgwałcili nas, nie zabili, a jednak straciłam niewinność. Czym innym było dotykanie… Ale jeden z mężczyzn w trakcie dotykania wsunął mi palec do pochwy. Gdy próbowałam się cofnąć, powiedział, że za chwilę będzie przyjemnie. I faktycznie było. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że czułam się wykorzystywana. Nie jestem hipokrytką — zarówno ja, jak i ci panowie czerpali z tego korzyści. Ale powiem szczerze — brakuje mi niewinności, rozumie pani o co mi chodzi? Brakuje mi takiej świadomości, że jestem dobrym człowiekiem i myślę, że to właśnie przez to, co robiłam.
Potem takich spotkań było coraz więcej. Rodzice nawet nie zapytali, skąd mam nowe buty, sweterek, skąd kosmetyki. A nawet gdy czasem coś rzuciło im się w oczy, mówiłam, że pożyczyłam od Ali. Myślę, że nie interesowali się mną, ponieważ byłam wygodnym dzieckiem, nie sprawiałam problemów, uczyłam się, a im to było na rękę. Zawsze bardziej interesowali się sobą, niż mną.
Pół roku później straciłam dziewictwo. To było tuż przed 15 urodzinami. Dostałam za to 200 zł. To było w mieszkaniu jednego z tych trzech panów. Znowu wersalka, fotel, pościel. Kazał mi się położyć i ściągnąć tylko dół. Miałam leżeć na brzuchu. Leżałam tak przez chwilę, nie wiedząc co się dzieje za moimi plecami. W pewnym momencie poczułam uścisk dłoni na biodrach. Złapał mnie za pupę, podniósł i wszedł we mnie. Nawet nie powoli, po prostu wszedł. Pisnęłam, ale on nawet nie zareagował. Ten mężczyzna miał 45–50 lat – ciężko mi to teraz ocenić. Nie mogę powiedzieć, żebym żałowała, nigdy nie miałam specjalnych planów co do utraty dziewictwa.
Alka dziewictwo straciła w ten sam sposób. Też za pieniądze. A co się dzieje z nią teraz? Nie wiem. Gdy miała 17 lat zaszła w ciążę z jednym z tych mężczyzn. On nakłonił ją, żeby usunęła, wszystko opłacił i zorganizował i… tak się stało. Potem nasz kontakt się urwał, ale z tego co słyszałam, jest zagranicą. Podejrzewam, że pracuje w jakimś burdelu, bo gdy ostatni raz ją widziałam, wyglądała jak zapijaczona dziwka, a ja nie chciałam z nią rozmawiać bo i o czym?
Moja przygoda z tego typu zarobkiem trwała jeszcze 4 lata. Potem znalazłam stałego sponsora, który utrzymywał mnie przez następne 4 lata. Sponsoring to była najlepsza forma zarobku jaką mogłam sobie znaleźć i mówię to szczerze. Mój sponsor był dojrzałym mężczyzną. Miał 46 lat. Nie był przystojny, ale za to bardzo konkretny. Uprawialiśmy seks 3 razy w tygodniu. Czasem przyprowadzał kolegę. Utrzymywał mi za to mieszkanie i dawał kieszonkowe, które ze spokojem niejedna wielodzietna rodzina mogłaby poświęcić na miesięczny budżet. Dostawałam też prezenty — zazwyczaj od tych przyprowadzonych mężczyzn.
Trzy lata temu okazało się, że jestem zarażona wirusem HIV. Moi rodzice wciąż nie wiedzą, w jakich okolicznościach mogłam się zarazić, a ja im nie powiem. Dość cierpienia daje im moja choroba, po co dokładać do tego historię córki — prostytutki. Pewnie panią zaskoczę, ale pochodzę z dobrej rodziny. Moi rodzice są pracownikami naukowymi na jednej z uczelni, szczycą się swoim inteligenckim pochodzeniem, jakby byli przez to kimś lepszym. Myślę, że postarali się o dziecko, żeby miał się kto nimi opiekować na starość. Gdy zachorowałam, dużo się zmieniło między nami, chyba moja choroba nas zbliżyła.
Pyta pani, dlaczego nie zabezpieczałam się prezerwatywą? Na początku nawet o tym nie myślałam. Zabezpieczeniem zajmowali się mężczyźni. Seks analny zawsze uprawiałam bez, bo nie wiem czemu, myślałam, że jedyne co mi grozi w seksie, to ciąża. Byłam głupia. Nie wiem, kto mnie zaraził. Próbowałam się skontaktować z tymi mężczyznami, żeby ich poinformować o mojej chorobie, ale żaden z nich już się nie odezwał.
Oskarżyć ich? Przecież wtedy moi rodzice dowiedzieliby się, co robiłam. Nawet mi to do głowy nie przyszło.
Pracuję od roku, wcześniej, nie musiałam pracować, choć oficjalnie byłam recepcjonistką w prywatnej klinice. Jakoś musiałam przecież wytłumaczyć rodzicom, że nie potrzebuję ich pieniędzy. Żyję i cieszę się, że nigdy nie urodzę dziecka — a nuż poszłoby w ślady matki… Na własnym przykładzie wiem, jak łatwo jest nieletniej dziewczynce znaleźć takie źródło utrzymania i jak niewiele trzeba, żeby rodziców oszukać. Chyba wszyscy patrzą na swoje młodziutkie córeczki jak na aniołki, które w życiu by czegoś podobnego nie zrobiły — przecież świetnie się uczą, a my znamy krąg ich znajomych. Rodzice myślą – nie, to nie dotyczy mojej córki. A prawda jest taka, że dotyczy to wielu dziewczynek, a później nastolatek i dorastających kobiet.
Sama poznałam w swoim życiu wiele takich dziewczyn. Pewnie by pani nie uwierzyła, ile. Niektóre z nich już na studiach. Wmawiały swoim rodzicom, że są kelnerkami, że pracują w hotelach, że są na stażu w świetnej firmie, wiele nawet nie mówiło, że pracuje, tylko dalej brało pieniądze od rodziców. Takich młodziutkich 13 — 16 latek poznałam również wiele. To zupełnie powszechne zjawisko i wcale nie tylko wśród rodzin patologicznych. O tym, że nie tylko ja z Alką, ale jeszcze jedna dziewczynka z naszej klasy też tak zarabiała, dowiedziałam się przez przypadek, gdy raz jeden z panów przyprowadził ją na spotkanie. To jest naprawdę poważny problem.
Często myślę… jak niewiele trzeba było, żebym dziś była zdrowa. Często śnią mi się ci mężczyźni… ale nie cofnę czasu. Teraz spotykam się z pewnym chłopakiem, też jest zarażony. Nie wie, co robiłam i nigdy się nie dowie. Nie potrafię się w nim zakochać. Mężczyzn traktuję bardzo instrumentalnie, na zasadzie korzyści jakie mogę dzięki nim uzyskać. A może gdybym miała normalne dzieciństwo, byłabym teraz szczęśliwie zakochaną kobietą, która chce mieć dzieci? Staram się nie gdybać, ale czasem gdy jest mi smutno… chciałabym myśleć o sobie jak o dobrym człowieku.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze