Sposób na teściową
CEGŁA • dawno temuSzukam sposobu na moich teściów, wystawiają mnie na ciężkie próby! Ostatnio podjechali w niedzielę wieczór pod nasz blok i wyładowali z przyczepki starą wersalkę przywiezioną z działki. Obdarowali nas tym niesamowitym podarkiem, a wszystko dlatego, że kilka miesięcy wstecz wspomniałam na imieninach teściowej, że brakuje nam sofy i planujemy taki zakup, jak zaoszczędzimy pieniądze.
Droga Cegło!
Szukam bezskutecznie od 2 lat sposobu na moich teściów, wystawiają mnie na ciężkie próby! Ostatnio podjechali w niedzielę wieczór pod nasz blok i wyładowali z przyczepki starą wersalkę przywiezioną ze swojej działki. Bezceremonialnie zaszli do nas i obdarowali tym niesamowitym podarkiem, a wszystko dlatego – wiem dobrze, bo pamięć mam jak słoń – że kilka miesięcy wstecz wspomniałam na imieninach teściowej, że brakuje nam z mężem sofy i planujemy taki zakup, jak zaoszczędzimy pieniądze. Los się na mnie zemścił za gadkę-szmatkę, w którą dałam się podstępnie wciągnąć…
Nie jest to pierwszy tego typu prezent ani wyskok ze strony rodziców męża. I z reguły "prowodyrem" tych pomysłów jest jego mama. Wstyd mi za własną płeć, naprawdę nie wiem, co my, kobiety, mamy w sobie takiego, że z wiekiem wyłażą z nas takie potwory? A może trzeba się już takim urodzić… Ale nie, takie kobiety wyśmiewa się przecież w filmach czy w dowcipach nie bez powodu. One istnieją naprawdę, a żywym dowodem moja teściowa – teść przy niej maleńki i cichy jak trusia, to też znany i klasyczny układ.
Teściowa generalnie zgrywa wielką damę z odchylonym paluszkiem od filiżanki, tylko według mnie nie umie się zachować w najprostszych sytuacjach. Jednak w kwestii prezentów bez okazji nie ma sobie równych, zaś każdy z nich to cichy przytyk do mojej niegospodarności lub innych wad – nie dbam o męża, jestem rozrzutna, nie zapraszam gości itp. Dostaliśmy już tandetny serwis stołowy na 12 osób, stare leżaki (nie mamy balkonu ani samochodu), a nawet radziecką suszarkę do włosów z bazaru, która o mało mnie nie zabiła:-).
Mąż naturalnie wzrusza ramionami, ugłaskuje mnie i nie widzi większego problemu. Interweniować nie chce, no bo po co coś mówić, skoro sprawa nie istnieje? Rozumiem, że nie chce się narazić własnej mamusi, ale są przecież granice lojalności i mógłby czasem wziąć moją stronę, powiedzieć, że nasze mieszkanie to nie graciarnia ani składzik rzeczy teściowej niepotrzebnych!
Możesz pomyśleć, że chciałabym pewnie dostawać drogie, piękne, nowe rzeczy zamiast staroci, kręcę nosem, bo uważam, że coś mi się od teściów należy… Wcale tak nie jest, przysięgam. Wolałabym – gdyby rzeczywiście pragnęli nam coś dać, pomóc, sprawić przyjemność – żeby najpierw zapytali ewentualnie, czego potrzebujemy, lub czy chcemy od nich otrzymać tę konkretną rzecz. Wolałabym również, żeby zaprosili nas czasem na działkę czy udzielili jej na grilla, lub coś w tym rodzaju – niematerialnego, a pożytecznego.
Oczywiście nic nie mówię, tylko zaciskam zęby. Nie chcę robić przykrości mężowi ani pogarszać swojej i tak już nieciekawej pozycji w jej oczach. Ale jak kiedyś wybuchnę…
Patrys
***
Droga Patrycjo!
Na przyszywaną mamę, z którą nam się nie układa, jest tylko jeden sposób, zresztą sprawdzający się z każdym trudnym człowiekiem, jeżeli kontaktów uniknąć się nie da: zimna krew i żelazna konsekwencja. Brakuje Ci nie tyle wyrozumiałości, ile cierpliwości i pewności siebie, by stawić jej czoło. Masz swoje zdanie i poczucie humoru, ale jedno i drugie tracisz, obezwładniona obecnością teściowej w pobliżu. Tymczasem, wylewanie żalów do męża czy kogokolwiek nie pocieszy Cię ani nie rozwiąże sprawy, a rozwiązanie jej jest w zasięgu Twoich możliwości i nie wymaga wsparcia ani bohaterstwa.
Dwa lata to nie tak znowu długo, możesz jeszcze zabrać się za "wychowanie" teściowej – nie staram się być protekcjonalna, po prostu lepszego określenia w tym wypadku nie ma. Nie wyrzucaj sobie swojej dotychczasowej uległości — wykorzystaj to jako element zaskoczenia, przechodząc nieoczekiwanie do postawy asertywnej. Najlepszą bronią będzie ironia – niezbyt dobitna i nie za subtelna. Ma dotrzeć do adresatki.
Przede wszystkim, wersalki (i pozostałych rzeczy) należy się pozbyć bez ostentacji – jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Wynieść na strych lub do piwnicy, umieścić w Internecie w dziale "oddam za darmo", zaproponować znajomym, którzy też mają działkę. Grunt, by kanapy nie było w mieszkaniu i by teściowa za następną wizytą to odnotowała. Jeśli nie skomentuje głośno – wygrywasz jednym ruchem. Założę się, że więcej tego typu "darów" nie będzie. Jeśli jednak nie wytrzyma i zapyta – co bardziej prawdopodobne – należy odpowiedzieć zgodnie ze stanem faktycznym, po czym dodać w ramach przypomnienia, że marzycie o akcencie bardziej nowoczesnym i odważnym do salonu. Można przy okazji wspomnieć o podobnym losie nieszczęsnych naczyń i leżaków. Po czym zmienić temat.
Gdyby się zdarzyło, że jednak teściowa ponowi atak i potraktuje Was wkrótce starą lampą lub wystrzępionym perskim dywanem – należy pochwalić przedmiot, powiedzieć, że jest bardzo ładny oraz na pewno wartościowy, ale Wam w tej chwili niepotrzebny, zatem lepiej wstawić go – dajmy na to — do komisu z antykami. Mama Twojego małżonka musiałaby być wyjątkowo nieinteligentną osobą, by nie chwycić tej aluzji:-).
Na zakończenie chciałam uczulić Cię na fakt, którego być może nie doceniasz: jeśli to Twój jedyny problem z teściową, to masz wiele szczęścia. Dlatego uważaj, by nie przekroczyć cienkiej linii, za którą czai się impertynencja. Otrzymanych rzeczy nie powinniście wystawiać do śmietnika ani — tym bardziej! — mówić mamie, że tak zrobiliście, gdyż będzie to zabijanie komara z armaty.
A co do działki – to już "działka" Twojego męża. I naprawdę tu już chyba robisz z igły widły i się nakręcasz, wystarczy przecież, żeby zapytał rodziców, czy moglibyście skorzystać z działki któregoś weekendu. Czasami ludzie są niedomyślni i trzeba im pewne rzeczy uświadomić prostym tekstem. Lub zwyczajnie lubią być o coś proszeni, bo wówczas czują się potrzebni.
Pozdrawiam Cię mocno.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze