Mama wychodzi za mąż!
CEGŁA • dawno temuMam sympatyczną teściową. Jest rozwiedziona, wyrozumiała, mądra, atrakcyjna, ma mnóstwo własnych spraw, nazwałabym ją nawet zamkniętą w sobie, tajemniczą kobietą. Dlatego, w przeciwieństwie do męża, nie zdziwiło mnie, kiedy Hania wróciła z sanatorium i oznajmiła, że wychodzi za mąż. Pogratulowałam. A mój mąż się wściekł. Kipi ze złości i nie chce o tym rozmawiać. Nie rozumiem dlaczego?
Droga Cegło!
Mam sympatyczną teściową Hanię. Teścia nie znam, gdyż rodzice męża są od dawna po rozwodzie. Od ślubu mieszkamy z Hanią u Niej, miejsca jest dużo, naturalnie nie kocham Jej jak własnej Mamy (która jest niestety daleko), ale bardzo, bardzo lubię. Jest wyrozumiała, mądra, atrakcyjna, ma mnóstwo własnych spraw, w które nas nigdy nie wciąga, nazwałabym Ją nawet zamkniętą w sobie, a może po prostu tajemniczą kobietą.
Dlatego, w przeciwieństwie do Artura, nie bardzo mnie zdziwiło, kiedy Hania wróciła z sanatorium i oznajmiła nam nowinę: wychodzi za mąż. Nie wiedzieliśmy, że ma od dawna „romans”, spontanicznie serdecznie Jej pogratulowałam. Okazało się to błędem, przysłowiowym klopsem, gdyż Artur prawie się wściekł. Zachował się moim zadaniem skandalicznie, wspominając o „groteskowym pomyśle”, a nawet wypominając Hani powody… merkantylne. Pan, z którym Hania jest związana od około roku, jest Niemcem. Poznali się na wczasach leczniczych, oboje mają problemy z kręgosłupem, przy czym on większe i jest sporo starszy, po sześćdziesiątce. Mąż uważa, że Mama chce wyjechać z nim jako opiekunka na starość i odziedziczyć majątek – tak w każdym razie mi wykrzyczał w kłótni. Gdybym Go nie kochała, odpowiedziałabym, że sam jest groteskowy i obrzydliwie traktuje własną Matkę. Hania i Fred planują ślub kościelny w Polsce, już samo to dowodzi według mnie szczerych intencji obojga narzeczonych.
Próbowałam podpytać Artura, gdy emocje, jak mi się zdawało, ostygły, o co Mu właściwie chodzi. Pomyślałam, że może chciał Mamę „skazać” na zajmowanie się w przyszłości naszymi dziećmi, których jeszcze nie zaplanowaliśmy? Bo co może mieć Jej za złe – że zostawia nam piękne mieszkanie i układa sobie od nowa życie, chce być jeszcze szczęśliwa w wieku 50 lat? Hania w pełni na to zasługuje, zresztą jak każdy człowiek. Jest wolna, ma rentę i moim zdaniem prawo do rozporządzania swoim losem. Freda mąż nie zna, nie może więc już Go z góry nie lubić osobiście! A może to to, że Mama przez rok trzymała tę znajomość w sekrecie?
Niestety, pomyliłam się. Artur nadal kipi ze złości i nie chce ze mną rozmawiać na ten temat. Od 2 tygodni atmosfera w domu jest nie do zniesienia, myślałam nawet o wzięciu urlopu i wyjechaniu na jakiś czas do rodziców, żeby męża i teściową zostawić samych, niech się dogadają, dojdą z tym do ładu, bo ja naprawdę nie umiem pomóc. Nie chciałabym tylko, żeby Hania pomyślała, że umywam ręce i Jej nie wspieram, jest dla mnie dobra i życzliwa, a nie chcę wyjść na niewdzięczną. Wiem jednak, że gdy otwarcie stanę w jednym domu po Jej stronie, a przeciw mężowi, rozpęta się dopiero piekło. Nie ukrywam, że z czystej bezradności mam chęć na ten unik, gdyż nie mam już lepszego pomysłu. A Artur i tak nie życzy sobie rozmów ze mną o tym i to również moim zdaniem powinien sobie przemyśleć – swój dziwny stosunek do mnie w zaistniałej sytuacji.
Co o tym sądzisz?
Elżbieta
***
Droga Elżbieto!
Od razu uspokajam i popieram: jeśli masz możliwość, wyjedź, to dobre rozwiązanie dla wszystkich na tym etapie. Oczywiście uprzedź o swoich planach i wytłumacz każdemu z osobna spokojnie, dlaczego tak postanowiłaś. Reakcje będą, jakie będą – nie kieruj się nimi. Jeśli Artur czuje się zraniony Twoim poparciem dla teściowej i rzekomym odwróceniem się od Niego, i tak samodzielnie musi wyprowadzić się z błędu i zacząć myśleć racjonalnie. Nie forsuj na razie furtki, którą zamknął Ci przed nosem, bo to nie ma sensu. Masz pełne prawo do wakacji od tego problemu bez wyrzutów sumieniu, a już Hania na pewno to zrozumie, jako osoba dojrzalsza i bardziej doświadczona od syna.
Co do samego zachowania Artura. Zakładam, że jest jedynakiem. Nie wiem, jakie było małżeństwo Jego rodziców i jak dawno się rozpadło, ale tu raczej upatruję źródeł Jego wrogiej reakcji na zaskakujące plany matki. Z listu wnioskuję, że Ty również nie znasz zbyt dobrze tej historii, która może kryć klucz do zagadki.
Intuicja podpowiada mi, że zachowanie i argumenty męża mają tylko maskować Jego prawdziwe emocje i przemyślenia. Mogą tu bowiem istnieć jakieś zadawnione pretensje do mamy, np. z powodu rozwodu i braku kontaktu z ojcem. Lub po prostu związek jedynego syna z matką jest tak silny, że nosi znamiona pewnej „rywalizacji” o nią z innymi mężczyznami, jacy potencjalnie mogliby się w pobliżu pojawić. A taki właśnie się zjawił w życiu Hani. I mimo że dziś w praktyce psychologicznej odchodzi się raczej od freudowskiej z ducha analizy dzieciństwa jako głównego „winowajcy” naszych dorosłych zachowań, powiązania te istnieją i nie da się ich zignorować. Chociaż można, rzecz jasna, z nimi żyć bez analizy, i może być to życie udane… Nie ma tu reguł.
Na dodatek wspomniałaś o ślubie kościelnym. Skoro teściowa nie owdowiała, oznacza to, że z ojcem Artura miała ślub cywilny – chyba że obecni państwo młodzi wybrali inne wyznanie. Tu też rodzi się pytanie, jaką konotację ma ten fakt dla Artura. Może taką, że jakiś „nowopoznany Niemiec Fred” jest dla niej ważniejszy niż ojciec/były mąż. Tu powtarzam: nie wiemy, na ile Artur już się uporał w dorosłym życiu z kwestią rozwodu rodziców ani które z nich ewentualnie obwiniał, czy wręcz – które bardziej kochał.
Wiem, że brzmi to wszystko jak wyrywki z antycznej tragedii, ale zapewniam Cię, że pewne schematy konfliktów uczuciowych w rodzinie są uniwersalne i nadal żywotne. I podobnie jak Ty uważam, że najwyższy czas, by Artur szczerze porozmawiał ze swoją mamą, o wszystkim, w cztery oczy. Ich relacja ewidentnie potrzebuje kuracji oczyszczającej. Z tą niewiedzą, jaką posiadasz na obecnym etapie, nie powinnaś się w to mieszać. Dla Artura może to być trudna podróż – ważne, by wrócił z niej pogodzony zarówno z matką, jak i z Tobą. Gotowy na skoncentrowanie się od tej chwili na budowaniu swojego życia i uczucia z własną żoną.
Mam wielką nadzieję, że w finale OBOJE wesprzecie Hanię w decyzji, która dla Niej też z pewnością nie była wcale łatwa. Ale to już całkiem inna historia…
Pozdrawiam i kciuki trzymam,
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze