7 grzechów młodych rodziców
URSZULA • dawno temuNajbardziej w byciu rodzicem przeraża mnie nie sam fakt posiadania dziecka, tylko to, co posiadanie dziecka z rodzica robi. Drodzy znajomi z dziećmi, następnym razem, kiedy wasi bezdzietni przyjaciele już drugiego dnia wspólnego wypadu ewakuują się pod byle pretekstem, sprawdźcie, ile z wymienionych grzechów młodych rodziców popełniliście.
Mieć męża i dziecko – o tym właśnie marzy każda kobieta w mniej lub bardziej uświadomiony sposób. Zdarzają się oczywiście takie kobiety jak ja, które długo długo za nic w świecie tego dziecka zrobić sobie nie chcą, tylko wolą uczyć się czterdziestego języka i zdobywać kolejne ośmiotysięczniki, czym narażają się na ustawiczne uwagi otoczenia, które zaczyna przejawiać niezdrowe zainteresowanie ich życiem osobistym i dopytywać się, kiedy w końcu przyjdzie na świat bobasek. Jednak mimo wszystko podobno każda kobieta między 28. a 35. rokiem życia zaczyna odnajdywać w sobie matkę, więc nie ma się co dziwić, że ostatnio mi także przytrafiło się kilka dziwnych momentów, kiedy zaczęłam nieco cieplej myśleć o małych rączkach i stópkach, zasikanych pieluchach i nocnych rykach. Moje uczucia względem dzieci pozostają jednak ambiwalentne i uparcie oscylują gdzieś między rozczuleniem i fascynacją a bladym strachem. Natomiast najbardziej w byciu rodzicem przeraża mnie wcale nie sam fakt posiadania dziecka, tylko to, co posiadanie dziecka z tego rodzica robi. I przysięgam, że za żadne skarby nie chciałabym stać się kimś takim.
Nasze życie towarzyskie umarło. Ostatnio nie widuję nikogo poza dziewczynami z osiedlowego Klubiku Mam. Psycholog kazał nam wychodzić ze znajomymi chociaż raz w tygodniu, żeby wyrwać się z rutyny. Może macie ochotę na piwo? – to typowe zdania, które słyszę podczas grzecznościowej rozmowy telefonicznej raz w miesiącu od wszystkich znajomych, którzy w przeciągu ostatnich czterech lat narobili sobie dzieci. Co dziwne, zwykle wypowiadające je osoby wydają się nie być wcale zadowolone z faktu, że ich życie towarzyskie legło w gruzach. A wręcz przeciwnie — zrobiliby wszystko, żeby je odbudować. Niniejszym postaram się więc przedstawić uniwersalny poradnik, który pomoże młodym rodzicom zrozumieć, dlaczego ich bezdzietni znajomi nie lubią spędzać z nimi czasu, i co zrobić, by to zmienić. Dodam tylko, że jest on oparty na świeżym doświadczeniu wyjazdu na długi weekend z parą przyjaciół „z dawnych lat”, podczas którego na cztery dni ja i mój chłopak zostaliśmy ciocią i wujkiem kilkuletniego Dyzia. Przed Państwem Siedem grzechów głównych młodych rodziców:
1. Ciocia i wujek naprawdę rozumieją, że kiedy pojawia się dziecko, natychmiast staje się najważniejsze i wszystkie wydarzenia z nim niezwiązane automatycznie schodzą na drugi albo i dziesiąty plan. Rozumieją też, że z tego powodu dziecko, jego choroby, piłeczki i śmiesznie przekręcone słowa stają się właściwie jedynym tematem, o którym świeżo upieczeni rodzice potrafią i chcą opowiadać. Ciocia i wujek mogą o tym słuchać, nawet bardzo długo. Tylko że fajnie by było, gdybyście zrozumieli, że tak naprawdę interesują się zgoła innymi rzeczami i warto by było czasem się spytać, co to za rzeczy i nie przerywać im po drugim zdaniu kolejną opowieścią o tym, jak Dyzio rozmawiał z panem policjantem.
2. Dyzio dla was może jest słodki i nic dziwnego, że nie brzydzi was wypluta przez niego zupka, a rączki upaprane bliżej niezidentyfikowanym czymś odciśnięte na sukience to już dla was chleb powszedni i nie ma o co robić hałasu. Tylko należałoby pamiętać, że ciocia i wujek mają zupełnie inne zdanie na ten temat. Nie należy ich wrabiać w karmienie Dyzia i wspólne zabawy w błotku, jeżeli sami nie mają na to ochoty.
3. Są takie miejsca, w które wujek i ciocia lubią na chwilę pójść sami. Jeżeli mówią, że wybierają się na wieczorny spacer nad jezioro, to oznacza, że niekoniecznie trzeba natychmiast krzyczeć: Czekajcie, Dyzio tylko zabierze swój zdalnie sterowany stateczek i już idziemy z wami! Pod żadnym pozorem nie wolno też o godzinie 6.30, kiedy Dyzio otwiera oko i zaczyna dokazywać, mówić: Dyziu sprawdź, czy wujek i ciocia jeszcze śpią! Nie wiem, czy pamiętacie, ale rano można robić też inne rzeczy.
4. To super, że Dyzio najchętniej je na śniadanie kaszkę z jagodami, a na obiad makaron z białym serkiem oraz dżemem i domownicy nauczyli się już, że regularnie pożerają te pyszne dania razem z nim i z pogardą patrzą na kiełbasę z grilla. Dobrze jest jednak przy ustalaniu menu na cztery dni wyjazdu wziąć pod uwagę, że wujek i ciocia mogą mieć inne gusta kulinarne i zaopatrzyć się także w inne produkty. A nie czwarty dzień z rzędu oficjalnie na obiad rąbać makaron z dżemem, a potem ukradkiem podjadać im zapasy.
5. To naprawdę cudownie, że w pobliżu znajduje się mini zoo, a Dyzio uwielbia patrzeć na młode koniki i codziennie domaga się, żeby tam iść i je pogłaskać. Ważne jest tylko to, by zachować umiar. Jeden dzień bez koników, ale za to z wycieczką na pobliski zamek z pewnością Dyziowi nie zaszkodzi. A cioci i wujkowi jedna wizyta u koników wystarczy.
6. Dyzio chodzi spać z kurami? Jasna sprawa. W tym czasie dorośli mogą rozpalić sobie ognisko przed domkiem, albo posiedzieć na werandzie. Niekoniecznie wcale muszą leżeć w łóżku przy zgaszonym świetle i odzywać się do siebie wyłącznie szeptem.
7. Wujek i ciocia zniosą jeszcze z nieco wymuszonym uśmiechem, kiedy przy Dyziu zwracacie się do nich per wujek i ciocia. Natomiast, kiedy Dyzia nie ma w pobliżu, naprawdę moglibyście sobie darować. Halo, mamy też imiona!
Tak więc — drodzy znajomi z dziećmi, następnym razem, kiedy wasi bezdzietni przyjaciele z dawnych lat już drugiego dnia wspólnego wypadu za miasto ewakuują się pod byle pretekstem (mnie akurat coś bardzo pilnego wypadło w pracy), sprawdźcie proszę, ile z wymienionych grzechów młodych rodziców popełniliście.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze