Romans prezesa z pracownicą
CEGŁA • dawno temuWyszło na jaw, że nowa pracownica i szef ze sobą kręcą, udając i kryjąc się z tym po szczeniacku oraz nieudolnie. Uważam, że skoro pan Prezes zatrudnił ją po znajomości, mając do tego prawo, bo kto mu zabroni? To po co udawać, że jest mu obca, skoro i tak wszyscy już wiedzą? Nie wiem, co jest między nimi – czy to związek na kocią łapę, czy romans pozamałżeński – w każdym razie chyba oboje się tego wstydzą i dlatego ukrywają prawdę. Czemu dorośli ludzie nie umieją wziąć odpowiedzialności za swoje czyny?
Droga Cegło!
Mnie, inne koleżanki i kolegów z pracy mocno denerwuje pewna pani. Ma około 40 lat, nieskazitelną, dziewczęcą figurę, piękne włosy, w istocie wielką urodę, nie byłoby się do czego przyczepić i oczywiście nie jej wygląd nas wkurza, gdyby nie dwuznaczności i dwulicowości w jej zachowaniu i postępowaniu.
Pani ta dołączyła do naszego zespołu dosyć niedawno i od razu na kluczowe stanowisko w pionie finansów. Początkowo radziła sobie słabo, przeszła podobno z bardzo odmiennej branży, po jakimś czasie w tajemniczy sposób zrobiła gwałtowny progres i obecnie idzie jej znakomicie. Pracuje się z nią bezboleśnie i konkretnie.
Jest jednak inna kwestia. Pani ma swoisty, przymilny sposób bycia, jakby pomimo wysokiej pozycji w hierarchii chciała sobie wszystkich zjednać – chociaż na nieśmiałą czy zastraszoną nie wygląda. Sama występuje z inicjatywami pomocy, przyspiesza obieg dokumentów pracownikom, ułatwia, załatwia pożyczki, zapomogi, bonusy, nagrody. Mówiąc brutalnie, "wstawia się" u Prezesa.
Czyjeś lizusostwo zasadniczo mało mnie obchodzi, ale wyszło na jaw, że ona i szef ze sobą po prostu kręcą, udając i kryjąc się z tym po szczeniacku oraz nieudolnie. Uważam, że skoro pan Prezes zatrudnił ją po znajomości, mając do tego prawo, bo kto mu zabroni? To po co udawać, że jest mu obca, skoro i tak wszyscy już wiedzą? Ich wysiłki są naprawdę żałosne, to przyjeżdżanie dwoma samochodami o różnych godzinach do pracy, cóż za marnotrawstwo benzyny!
Z Prezesem rzadko mamy osobiście do czynienia, a z panią — często. Sprzedaje jakieś głodne kawałki o swoim domu i "mężu" (nie podając jego imienia), pokazuje, jakie piękne buty jej kupił, opowiada, co to ona mu kupiła, jakiego mają psa i tak dalej, jakby to był faktycznie zupełnie nieznany nam facet, a nie nasz Prezes. Nie wiem, co jest między nimi – czy to związek na kocią łapę, czy romans pozamałżeński – w każdym razie chyba oboje się tego wstydzą i dlatego ukrywają prawdę. A w tym momencie jej "życzliwość" traci w naszych oczach na wartości, gdyż też jest udawana. Zupełnie jakby przepraszała za to, że oni są razem, i chciała to wszystkim wynagrodzić.
Czasem mamy ochotę wywalić jej w oczy, że wszystko wiemy, żeby się tak nie wysilała, ale gryziemy się w język. Czemu dorośli ludzie nie umieją wziąć odpowiedzialności za swoje czyny?
Natalia
***
Droga Natalio
Mam inne pytanie: czemu dorośli ludzie nie zajmują się w pracy pracą, zamiast wściubiać nos w nie swoje sprawy? Żeby zabić nudę i lenistwo? A może z wrodzonej, bezinteresownej nieżyczliwości?
Gmatwasz i drążysz prostą sytuację, nie domagającą się absolutnie żadnego komentarza. Na dodatek kilka razy odwracasz kota ogonem na niekorzyść zaangażowanych w to ludzi, a nie rozumiem, po co. Przecież pracownicy Twojej firmy, z Tobą włącznie, nic nie tracą na opisanym układzie – wręcz przeciwnie.
Nie jest Waszą sprawą, z kim mieszka czy sypia Prezes, dopóki firma działa sprawnie. Opisana pani w moim odczuciu wcale nie przeprasza, że żyje, tylko z ponadprzeciętną sumiennością wykonuje swoje obowiązki, troszcząc się o dobro pracowników. Być może dostała szansę fajnej pracy i chce się wykazać – co jest złego w takiej motywacji? Robi to w taki sposób, że ludzie z innych firm mogliby Wam pozazdrościć. Gdyby to było "udawanie", nie zyskalibyście na tym niczego konkretnego. Tymczasem, jak się domyślam, skwapliwie korzystacie z jej krzątaniny i spijacie śmietankę z jej wysiłków. A jednocześnie — kręcicie nosami, węszycie nimi obrzydliwą zbrodnię nepotyzmu i wieszacie psy na bogu ducha winnej kobiecie, która z klasą i profesjonalizmem zabiega o Wasze interesy. Ludziska, opamiętajta się! I od czasu do czasu kupta jej kwiaty!
Dziwi mnie też to walenie z grubej rury o wstydzie, udawaniu, braku odpowiedzialności… Jaki chochlik podsuwa Ci takie interpretacje? Czy Twoim zdaniem ludzie w pracy powinni się swoim związkiem afiszować? Jak wówczas byłoby to komentowane – zwłaszcza na takim szczeblu? Też źle, prawda? Uważam, że Prezes i Wasza koleżanka zachowują się odpowiednio do sytuacji i zgodnie z własnymi odczuciami. To ich osobiste wybory, prywatne życie. Skoro ktoś zrobił z tego tajemnicę poliszynela – trudno, na pewno nie czują się z tego powodu wniebowzięci, ale też nie mają obowiązku "ujawniania się" i ogłaszania Wam publicznie swoich zaręczyn. Powtarzam: wszystko, co nie dotyczy pracy i nie wpływa na nią negatywnie, powinno być dla Was tabu. Naprawdę, zawsze dziwię się takim nieuzasadnionym wykwitom małostkowości i moralizatorstwa.
Dlatego też życzę Wam trochę więcej rozsądku i wyrozumiałości.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze