Tańczę na rurze
URSZULA • dawno temuOstatnio w naszym pięknym kraju jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać szkoły tańca na rurze. Wzbudziło to moje wielkie zainteresowanie, ponieważ od dawna poszukiwałam jakiejś dziedziny sportu, która zastąpiłaby w moim życiu nieco statyczną i nudnawą jogę. Czegoś energicznego, wiosennego i seksownego. Mój chłopak jest jednak zdania, że zajęte dziewczyny nie powinny uczyć się tego tańca.
Taniec na rurze to rodzaj tańca erotycznego, szczególnie rozpowszechnionego w klubach ze striptizem. Taniec ma na celu wywołanie podniecenia seksualnego poprzez ukazywanie nagiego ciała w różnych pozycjach lub obrotach tancerki w oparciu o pionowo ustawioną rurę – przeczytałam we wszechwiedzącej Wikipedii. A trafiłam na tą stronę bynajmniej nie przy okazji wertowania stron z pornografią, ale dlatego, że ostatnio w naszym pięknym kraju jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać szkoły tańca na rurze. I rzeczywiście, w tej samej Wikipedii, trzy linijki dalej, znalazłam informację, która głosiła, że taniec na rurze wykonywany jest również jako forma ćwiczeń fizycznych w klubach fitness lub szkołach tańca (nie związanych z erotyką) poprawiających wytrzymałość i ogólną sprawność.
Wzbudziło to moje wielkie zainteresowanie, ponieważ od dawna poszukiwałam jakiejś dziedziny sportu, która zastąpiłaby w moim życiu nieco statyczną i nudnawą jogę. Czegoś energicznego, wiosennego i seksownego. A tutaj proszę! Fitness, akrobatyka i taniec w jednym! Intensywny trening połączony z artystyczną choreografią, który pozwala na wymodelowanie sylwetki, wzmocnienie ciała i zrzucenie zbędnych kilogramów, ale nie tylko! Taniec na rurze sprawi, że poczujesz się pięknie, seksownie, kobieco, a zatem będziesz pewniejsza siebie na co dzień i w kontaktach z płcią przeciwną. Nie mówiąc już o tym, że twój ukochany będzie zachwycony, kiedy zaprezentujesz mu swoje nowe umiejętności! I właśnie kiedy podjęłam radosną wiosenną decyzję, żeby zacząć zmiany w swoim życiu od nauki tańca na rurze, okazało się, że właściciele szkoły są w sporym błędzie. Przynajmniej odnośnie ostatniego punktu swojej reklamowej tyrady — reakcja ukochanego na wiadomość, że zamierzam zacząć uczyć się tego szlachetnego i poprawiającego sylwetkę oraz poczucie własnej wartości tańca, w niczym nie przypominała zachwytu.
— Ale przecież na rurze tańczą tylko prostytutki w nocnych klubach! - oznajmił tonem znawcy mój ukochany. – I to na dodatek w samej bieliźnie! Nie będziesz, kochanie wyginać się półnago przed jakimiś facetami! – zakończył kategorycznie.
Usiłowałam wytłumaczyć mu, że to są zajęcia sportowe. Odbywają się w sali gimnastycznej, która od tej w podstawówce różni się tylko tym, że są w niej zamontowane rury. Na zajęcia chodzą zaś same dziewczyny, a instruktorkami, jak się można spodziewać, są także same dziewczyny (nie wspomniałam mu już o tym, że słyszałam, że w Warszawie tego szlachetnego tańca uczy mężczyzna, ale na szczęście jest odmiennej orientacji). Facetów na zajęciach nie uświadczy się więc żadnych, chyba że jakiś zboczeniec będzie podglądał przez okienko, ale umówmy się, że to się może zdarzyć wszędzie, nie tylko na kursie tańca na rurze. A nawet jeżeliby ów zboczeniec faktycznie podglądał przez okienko, to i tak nic ciekawego nie zobaczy, ponieważ wszystkie uczestniczki podczas zajęć odziane są od stóp do głów w dresy, koszulki, getry i baletki. Nie pomogło.
— To jest zajęcie dla prostytutek – tak mój ukochany skomentował mój wywód – Moja dziewczyna nie będzie się tym zajmowała – dodał jeszcze — Nie możesz dalej chodzić na jogę?
Na początku chciałam się obrazić i odpowiedzieć mu, że nie będzie mi mówił, co mam robić, ale po chwili namysłu dostrzegłam w jego wypowiedzi coś, co bardzo mnie zaciekawiło. Tym czymś było sformułowanie „moja dziewczyna”. Okazało się bowiem, że mój chłopak nie jest przeciwny tańcu na rurze jako zjawisku, po prostu jest zdania, że są na naszym bożym świecie takie dziewczyny, które mogą tańczyć na rurze, a nawet więcej – powinny to robić ku radości i rozrywce osobników płci przeciwnej, oraz takie, które w pobliżu rury nigdy nie powinny nawet stanąć. Do pierwszej kategorii zaliczają się wszystkie dziewczyny na świecie, które są stanu wolnego, a do drugiej, zaliczam się ja jako jego dziewczyna oraz ewentualnie inne dziewczyny, które mogą się pochwalić byciem w stałym związku czy też małżeństwie.
— To tak samo, jak z prostytucją – ukochany objaśniał mi dalej meandry męskiej psychiki – Wiadomo, że prostytutki były i będą, ale ten zawód mogą uprawiać tylko kobiety, które nie są w stałym związku, kobiety, które mają mężów, w żaden sposób nie mogą się tym zajmować! Podobnie jest z tańcem na rurze. Co innego pójść do klubu popatrzeć na laski, a co innego, kiedy to robi twoja dziewczyna!
Na wszelki wypadek nie poruszałam już kwestii, że prostytutki rzadko wybierają ten zawód z własnej woli. A także kwestii, czy mężczyźni, którzy mają żony, mogą patrzeć, jak kobiety, które nie mają mężów tańczą na rurze, czy jest to rozrywka zarezerwowana dla tych, którzy żon jeszcze nie mają. Nie chciało mi się już poruszać żadnych kwestii. Niestety, źle to rozegrałam i mam za swoje. Gdybym powiedziała mu, że to po prostu taki aerobik przy drążku, pewnie by się nawet nie zorientował, co jest na rzeczy i mogłabym spokojnie robić swoje. A tak muszę dalej chodzić na jogę.:)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze