Jak (nie) działa krem?
URSZULA • dawno temuDlaczego kobiety malują się i perfumują? Bo są brzydkie i śmierdzą. Ten dowcip jest stary jak świat i mało zabawny. Jednak to, że przeciętna kobieta zużywa w swoim życiu tyle płynów, kremów i balsamów, ile waży 100 słoni, to fakt. Ile pieniędzy miesięcznie przeciętna przedstawicielka płci pięknej wydaje na kosmetyki? I po co to robi?
Dlaczego kobiety malują się i perfumują? Bo są brzydkie i śmierdzą. Ten dowcip jest stary jak świat i tak samo jak świat mało zabawny. Jednak to, że przeciętna kobieta zużywa w swoim życiu tyle płynów, kremów i balsamów, ile waży 100 słoni, to fakt. Ile pieniędzy miesięcznie przeciętna przedstawicielka płci pięknej wydaje na kosmetyki? I po co to robi?
Ja na przykład z pewnością wydaję za dużo. Kiedy postanowiłam przyjrzeć się bliżej moim finansom, uderzyło mnie, że pieniądze, które zarabiam (a nie jest ich w końcu wcale tak mało), dziwnie przeciekają mi przez palce. Przeciekają na durne jedzenie w knajpach, podróże po pijaku taksówkami po mieście, ale przede wszystkim jednak – spójrzmy prawdzie w oczy — na ubrania i kosmetyki.
A zwłaszcza na kosmetyki — na szmineczki w ślicznych opakowankach, wydłużająco-pogrubiające-super3D-efekt tusze do rzęs, kremy, które napinają, wygładzają i regenerują, balsamy sprawiające, że cellulit znika bez śladu, super-odżywcze odżywki do włosów, zmiękczająco-spulchniające kremy do stóp, mgiełki odświeżające do twarzy, pudry matująco-korygujące, kremy w żelu, żele w kremie, no i perfumy – uwodzicielskie, odświeżające, odprężające i aromaterapeutyczne. Pudełeczka, flakoniki i buteleczki z na wpół zużytymi albo ledwo napoczętymi specyfikami wypełniają szczelnie półkę w mojej łazience i potulnie czekają na przeterminowanie, podczas kiedy ciągle dochodzą nowe – w dizajnerskich pudełeczkach, ze specjalną gąbeczką do makijażu gratis, w promocji kup jeden, drugi dostaniesz za darmo.
A tymczasem ja nieubłaganie starzeję się coraz bardziej. Zmarszczki pod oczami uparcie nie chcą się wygładzić nawet po kilogramie kremu odprężająco-napinającego ze specjalnym wyciągiem z kaktusa z Pernambuco, rozstępy są coraz bardziej widoczne, mimo że codziennie wcieram w tyłek pół opakowania superskutecznego serum z megakompleksem opracowywanym przez pokolenia naukowców w laboratoriach na pustyni; włosy są suche i łamliwe, mimo tony odżywki polecanej przez coraz to nowe wymachujące grzywami w telewizji aktorki. I ostatnio zaczęłam się właśnie zastanawiać, na co mi kurczę to wszystko.
Przecież moja babcia w czasie wojny myła się skrawkami szarego mydła w szklance wody, w kosmetyczce mojej mamy przez lata znajdował się tylko krem Nivea i szminka Celia na specjalne okazje, a jakoś nie zauważyłam na zdjęciach, żeby obie, kiedy były w moim wieku, wyglądały jakoś inaczej niż ja. Mimo że ja od 14 roku życia wcieram w siebie tony mazideł ze ślicznych pojemniczków.
Wniosek jest prosty – to nie działa. Wniosek ów entuzjastycznie poparła moja koleżanka, która studiuje biotechnologię i zna się na rzeczy.
Nic nie działa – potwierdziła stanowczo, kiedy poruszyłam odwieczny problem każdej kobiety z serii: Jaki krem?
— Jedyne, co możesz zrobić, żeby zapobiegać starzeniu się i wiotczeniu skóry, to pić dużo wody. Kremy pomagają tylko natłuszczać skórę, a to może robić zarówno krem Nivea, jak i taki za 350 zł.
Po co więc, do ciężkiej cholery, wydawać gigantyczne pieniądze na setki kosmetyków, które mają pomóc zatrzymać wieczną młodość? Skoro można po prostu stosować… no właśnie, co? Z odpowiedzią pospieszyła inna z koleżanek. Pojechałam do niej na kilka dni, żeby ją odwiedzić. Tak się akurat nieszczęśliwie złożyło, że zapomniałam zabrać mojej ważącej 100 kg kosmetyczki. Przerażona wizją latania po sklepach i dokupywania wszystkich swoich megadrogich kosmetyków spytałam koleżanki, czy ewentualnie mogę przez te kilka dni korzystać z jej półki w łazience. Zgodziła się chętnie, ale kiedy znalazłam się tam w celu dokonania wieczornej toalety, opanowało mnie totalne przerażenie. Wśród jej kosmetyków nie znajdował się ani jeden krem, balsam czy płyn, który kosztowałby więcej niż 10 złotych! Co gorsza kilka kremów to były mazidła własnoręcznie zmontowane przez rzeczoną koleżankę ze składników zakupionych w aptece i Internecie! Nie było jednak wyjścia — musiałam ich użyć. Czekając w spokoju, aż moja twarz i ciało pokryje się dziwnymi krostami albo roztopi, jakby polane kwasem, rozpoczęłam towarzyską pogawędkę z koleżanką, dopytując się, jak ona może tego używać.
— To są bardzo dobre, ziołowe kosmetyki – zdziwiła się moim pytaniem. — Po co mam wydawać nie wiadomo jaką kasę, jeżeli te tanie działają tak samo, jak te drogie?
To zresztą była prawda. Przez te kilka dni używania tanich ziołowych kosmetyków z apteki moja twarz, ciało i włosy nie zmieniły się wcale ani na lepsze, ani na gorsze. Wniosek był prosty – skoro tanie kosmetyki nie działają i drogie też nie działają, to po co kupować drogie? Należy natychmiast ograniczyć wydatki Cosmodziewczyny na zupełnie niepotrzebne mazidełka w dizajnerskich opakowankach i przeciekające przez palce pieniądze przeznaczyć na coś przydatnego, na przykład na nowy samochód. Koleżanka szybko pouczyła mnie, co i jak trzeba robić, żeby nie wydawać na kosmetyki majątku. I w ten oto sposób dowiedziałam się mnóstwa pożytecznych rzeczy o produkcji kremów do twarzy z płynnej witaminy C, toniku do twarzy z naparu z lipy, odżywek do włosów z piwa i żółtek, maseczek z ogórka i płatków owsianych oraz pilingu z kawy i oliwy. Dizajnerskie pudełeczka z półki w łazience poszły w odstawkę, a zamiast nich pojawiły się praktyczne i tanie rozwiązania z pogranicza kosmetyki i ziołolecznictwa.
Jaki morał z tej historii? Otóż wytrzymałam tydzień. A potem sprintem pobiegłam do najbliższej drogerii, gdzie zaopatrzyłam się w zestaw kosmetyków z wyciągiem z glona z okolic Nowej Zelandii i błotem mineralnym z południowej Afryki, zawierający opatentowany kompleks cudotwórczych mikrogranulek, które wnikają w skórę czyniąc ją młodą na zawsze. Otóż moi drodzy wyobraźcie sobie, że kobiety wydają fortuny na drogie kosmetyki nie dlatego, że wierzą, że z ich pomocą będą piękniejsze, tylko dlatego, że im się tak podoba i już.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze