Łamigłówka
CEGŁA • dawno temuPoznaliśmy się przez Internet. Wymienialiśmy linkami do śmiesznych filmików ze skeczami kabaretowymi, okazało się, że mamy prawie identycznie poczucie humoru, a według mnie to daje co najmniej 50 procent szans powodzenia na to, że ludzie nigdy się nie będą razem nudzić. Umówiliśmy się. Ja mu się spodobałam, ale on mnie nie. Za to podoba mi się jego kolega. Czy wypada mi się z nim umówić? Nie chciałabym nikogo zranić.
Droga Cegło!
Czy wypada mi się umawiać z chłopakiem w takiej konfiguracji.
Najpierw poznaliśmy się przez Internet ze Snupim, ale nie na portalu randkowym. Wymienialiśmy się linkami do śmiesznych filmików ze skeczami kabaretowymi, okazało się, że mamy to samo hobby – kabarety — i prawie identycznie poczucie humoru, a według mnie to daje co najmniej 50 procent szans powodzenia na to, że ludzie nigdy się nie będą razem nudzić i zawsze będzie o czym gadać, a jak nie – to chociaż z czego się razem pośmiać.
Umówiliśmy się na soczek:) (oboje nietrunkowi, kolejna wskazówka!) i… no, było bardzo fajnie, wydaje mi się, że jedyna różnica polegała na tym, że ja się spodobałam Snupiemu „od pierwszego wejrzenia”, z wyglądu, krótko mówiąc, a mnie na jego widok tchu jednak nie zabrakło, no ale to niby nie jest takie ważne, podobno. Siedzieliśmy ze 3 godziny, prawie zamieniłam się w pomidora od tych soków jeden za drugim:), gadało się super, tylko na końcu coś jakby siadło, na zasadzie – i co dalej? Czyżby nasz śmiech był mimo wszystko z tych pustych? Nie, żartuję!
To było tak, jak na komendę, porozumienie bez słów – że sami, we dwoje dalej tego nie pociągniemy, bo jest za cienko, czegoś brakuje. Ale na tyle miło, że szkoda ten kontakt zrywać. I prawie równocześnie wpadliśmy na podobny pomysł: spotkania następnym razem na „podwójnej randce” – Snupi z jakimś kumplem, ja z kumpelą, takimi spoko, ale nieśmiałymi, którzy też szukają, ale ciągle nie umieją znaleźć. Może ich ze sobą spikniemy, może nie, ale zawsze narobimy we czworo więcej hałasu o nic.
Dalej to już chyba wiadomo. Snupi przyprowadził Tomka, a Tomek… Wygląda PRAWIE jak Adrien Brody, w którym się zakochałam po obejrzeniu filmu Istota:). Piorun we mnie strzelił z miejsca, poza tym Tomek wcale nie jest taki nieśmiały…
No i tu jest cała masakra. Między Snupim a moją koleżanką Iloną zupełnie nie zaskoczyło, to się czuje. Tomek od razu był „mój”, to też wiem – bez urazy ze strony Ilony, bo by mi powiedziała. Na domiar złego mam poczucie winy, że cały czas jednak się podobam Snupiemu – w tym sensie bez wzajemności z mojej strony. Nie wiem, jak faceci pomiędzy sobą to załatwiają i w sumie najmniej mnie to obchodzi, nie chciałabym tylko Snupiego zranić.
Umówienie się z Tomkiem jest dla mnie kwestią minut, sekund, mogę natychmiast zadzwonić, wiem, że on też ma w ręku telefon i o tym myśli… Może oboje zwlekamy z tego samego powodu: lojalności?
Dżius
***
Kochana Dżius!
Nie mogłyby te wasze nicki być trochę mniej wymyślne, żebym się nie pogubiła na starość?:) Albo chociaż dałabyś rozbiegówkę z postaciami dramatu, jak u Sofoklesa czy Szekspira – skoro już sytuacja zakrawa w Twoich oczach na iście fatalistyczną tragedię…
Wspominałaś, jak ważne jest poczucie humoru. Mam propozycję: posiadając takowe, wykorzystaj je w praktyce, na przykład do oceny sytuacji. U Ciebie w całym same dziury, a z jednej igły — wielki magazyn wideł. Tego typu historie – spotkania, przetasowania, olśnienia – zdarzają się codziennie milionom ludzi na świecie i to go właśnie pcha do przodu! Po co od razu naznaczać to na wyrost piętnem cierpienia, szafować wielkimi deklaracjami? Nie lepiej cieszyć się tym i chwytać dzień?
Spotkałaś interesującego chłopaka, ale nie zaiskrzyło między Wami tak do końca. Oboje zgodziliście na eksperyment w szerszym gronie i w rezultacie zaiskrzyło między Tobą a Jego kolegą. Póki co, Ilona i Snupi pozostają bez pary. Jak rozumiem, nie bombardują Cię z tego powodu telefonami i nie wylewają wiader łez, nikt również nie ma do Ciebie o nic pretensji. Nazwałabym to wymarzonym otwarciem, jako niepoprawna optymistka, i dlatego nie rozumiem, czemu się tak czaisz (w starym znaczeniu tego słowa:)).
Skoro jednak jakaś część Ciebie lubi sobie utrudniać, proponuję przed telefonem do lub od Tomka odbyć krótką pogawędkę ze Snupim: jest tak a tak, sam chyba wiesz, czy między nami wszystko OK, bo lubię Cię i nie chcę tracić. Wiem, wiem, ma to obrzydliwy zapaszek proponowania przyjaźni „zamiast”, ale z drugiej strony… Spróbuj na moment nabrać trochę zdrowego dystansu do… samej siebie. Może Snupi jeszcze nie zdążył zakochać się w Tobie aż tak, jak się obawiasz? I nie padnie rażony piorunem na wieść, że idziesz na randkę z innym? Bo ja sobie myślę, że on Wam bardzo dobrze życzy – to po pierwsze. A po drugie – jeszcze nie umówiłaś się sam na sam z Tomkiem i nie wiesz tak naprawdę, co z tego wyniknie. Czy aby nie skończy się na miłych przeczuciach. Jak ze Snupim:).
Przyznam, że zabujałam się kiedyś na odległość w chłopaku, który wyglądał niemal dokładnie tak samo jak Keanu Reeves w „Speed”… Był to mój ówczesny ideał, ale po paru spotkaniach okazał się sztywniakiem. Piszę to nie po to, by Ci zepsuć radość tego, co dopiero ma nadejść. Chcę tylko powiedzieć, że Wasza układanka póki co leży w kawałkach i czeka.
A prawdziwie wielkie dramaty dopiero przed Tobą. Nie poganiaj czasu – nie warto.
Pozdrawiam Cię mocno!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze