Dziwny trójkąt
CEGŁA • dawno temuOd kilku miesięcy jestem zmuszona żyć „we troje” z moim chłopakiem i jego byłą dziewczyną. Wkroczyła w nasze życie w wyniku osobistych tarapatów, a Krzysztof jej na to pozwolił, ba, zachęcał nawet. Mieszka u nas, co już jest dla mnie trudne do zniesienia i do pojęcia. Jest ciężarna! Mój chłopak pomaga jej także finansowo. Mam tego dosyć!
Droga Cegło!
Od kilku miesięcy jestem zmuszona żyć „we troje” z moim chłopakiem i jego byłą dziewczyną. Wkroczyła w nasze życie w wyniku osobistych tarapatów, a Krzysztof jej na to pozwolił, ba, zachęcał nawet. Przez parę tygodni mieszkała u nas, co już było dla mnie trudne do zniesienia i do pojęcia.
Żeby było jasne: ja tej Ewie naprawdę współczuję. Straciła pracę, zawaliła kredyt, żeby nie stracić mieszkania, musiała je wynająć. Zostawił ją ostatni jej chłopak, teraz dowiedziałam się na dokładkę, że jest w ciąży – zerwali, zanim mu powiedziała, i uniosła się „honorem”, nie mówiąc mu w ogóle nic o dziecku.
Krzysztof pomaga jej finansowo (kosztem naszych różnych wyrzeczeń) i wspiera psychicznie – zbyt często, jak na mój gust, to już ponad moją wytrzymałość, ile czasu on jej poświęca. Nie podejrzewam ich o odgrzewany romans, jak to czasem bywa, krzyczę na własną mamę, kiedy sugeruje, że może dziecko jest… Krzyśka, bo nigdy w to nie uwierzę, że umiałby kłamać mi w oczy i motać aż tak bardzo. Ale Ewa i ta cała sytuacja mi zawadza.
Jesteśmy ze sobą 2 lata, z nią rozstał się 4 lata temu. Wcześniej zbyt wiele o niej nie słyszałam, nie byli w ścisłym kontakcie, nie przyjaźnili się. Ostatnio widuję ją jednak częściej niż własną siostrę. Dokarmiamy ją, o znalezieniu pracy w połowie ciąży na razie nie ma co marzyć, ale podobno można spróbować załatwić inne mieszkanie i ubezpieczenie, wokół czego Krzysztof ostro się uwija. Doceniam jego dobroć, jednocześnie robię się drażliwa i nieufna. Moje pytania go dziwią – dla niego pomaganie ludziom jest normalne. Tylko że to jest szczególny przypadek „ludzia”, prawda?
Życzę Ewie jak najlepiej i chciałabym, żeby rozwiązała swoje problemy i… jak najszybciej znikła mi z pola widzenia. Nie chcę z jej powodu zamienić się w zimną, nieczułą sucz, nie umiem wytłumaczyć Krzyśkowi, co się ze mną dzieje, gdy po raz kolejny danego dnia on odbiera telefon od niej, albo kiedy „musimy” coś zrobić lub z czegoś zrezygnować, żeby jej pomóc…
MAM TEGO DOSYĆ!
Danka
***
Droga Danusiu!
W dużej mierze rozumiem Twoją irytację, ale sądzę, że można ją rozładować w dość prosty sposób: uzyskując pełną jasność co do zaistniałej sytuacji.
Bliskim ludziom się pomaga – to oczywiste. Podejrzewam, że gdyby w identyczne kłopoty popadła twoja przyjaciółka lub przyjaciel Krzysztofa, sprawa byłaby „czysta” dla obu stron, i nikt by niczego nie kwestionował ani nie czuł dyskomfortu.
Pomaga się również swoim „byłym” – najczęściej w dwóch przypadkach. Po pierwsze, gdy się z nimi rozstało w zgodzie i znajomość przetrwała na zdrowych koleżeńskich zasadach. Po drugie — bez względu na charakter rozstania – gdy się ma poczucie winy i do spłacenia jakiś dług wobec tej osoby. I myślę, że u Krzysztofa wchodzi w grę ta druga ewentualność.
Zapewne jest człowiekiem, któremu łatwiej działać w trudnej sytuacji, niż o trudnych sprawach mówić, ale warto nakłonić go do rozmowy na ten temat. Jeśli zależy Mu na Tobie, odpowie na dręczące Cię pytania, których, jak sądzę, jeszcze wprost nie zadałaś. Zamiast tego wypominasz mu to, co robi – nie wiedząc, CZEMU to robi. To może popsuć Waszą relację. Niech Krzysztof wreszcie się dowie, że interesują Cię motywy jego postępowania, a nie tylko jego przykre skutki uboczne dla Waszej egzystencji (choć one też są ważne i nie próbuję ich bagatelizować).
Prawda może okazać się tylko banalna lub dodatkowo bolesna. Staw temu czoło – to Jego przeszłość, niezależna od Was obojga i niemożliwa do odkręcenia. Cztery lata to kawał czasu. Może Krzysztof rozstał się z Ewą i przestał partycypować w kredycie, który wzięli wspólnie? Może na dokładkę odszedł do innej dziewczyny? Co wiesz o Ewie, poza tym, że jest honorowa? Zapewne nie ma w mieście rodziny ani zbyt wielu przyjaciół… Zwróciła się do byłego chłopaka, szacując być może na podstawie dotychczasowej wiedzy, że tylko na Niego ewentualnie może liczyć, jeśli znajdzie się pod ścianą. I nie pomyliła się. Jeśli zrozumiesz mechanizm tej sytuacji, na pewno poczujesz ulgę.
Osoby niezaradne, takie, na które spada po kilka autentycznych, nie wydumanych nieszczęść naraz, są kłopotliwe w obsłudze, burzą nasz ustalony porządek. Dlaczego ja? – pytamy – dlaczego akurat ja mam pomagać i rezygnować z własnych przyjemności? Na to pytanie odpowiedź zna tylko Krzysztof. A gdy już i Ty ją poznasz, będziesz się mogła spokojnie zastanowić, wyznaczyć swoje granice: jak długo ta sytuacja ma potrwać, ile jeszcze Waszego zaangażowania będzie wymagać? Możesz też zgłosić rozsądne veto – dotąd tak, dalej już nie. Takie racjonalne i spokojne postawienie sprawy pomoże też Krzyśkowi spojrzeć na własne „zobowiązania” wobec Ewy we właściwych proporcjach, czego chwilowo nie potrafi, i przede wszystkim — dostrzec, jak Ty się w tym wszystkim czujesz. Ale zawsze pamiętaj, że pod wozem może się znaleźć każdy z nas.
Powodzenia życzę i Wam, i… Ewie.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze