Cień „byłej”
CEGŁA • dawno temuMojego chłopaka Maćka znam pół roku. Na razie układa się nam, nie powiem, chciałabym, żeby to w takim kształcie trwało całą wieczność. Ale był już pierwszy zgrzyt. Maciek nie rozumie mojej reakcji – jestem smutna, odezwały się wszystkie dawne strachy i kompleksy szarej myszki. Maćka „była” przywiozła jego narciarskie ciuchy do naszego mieszkania. Głupio mi go wypytywać, skoro on nie widzi w tym żadnej sprawy, luzacka „była” podrzuca mu rzeczy do domu, ciekawe, ile jeszcze tam fantów u niej zostawił?
Droga Cegło!
Mojego chłopaka Maćka znam pół roku. Mieszkamy ze sobą 3 miesiące. Zdaję sobie sprawę, że to krótko. Na razie układa się nam, nie powiem, chciałabym, jak każdy zakochany głuptas, żeby to w takim kształcie trwało całą wieczność i jeszcze trochę dłużej.
Ale był już pierwszy zgrzyt. Maciek nie rozumie mojej reakcji – jestem smutna, odezwały się wszystkie dawne strachy i kompleksy szarej myszki. Nawet nie umiem być na niego zła, bo go kocham i w sumie mu wierzę we wszystko.
Poszło o to, że w grudniu wybieramy się na parę dni na narty. Maciek ma mnie uczyć, jestem zielona. Skompletowałam sobie jako taki strój po koleżankach i wyprzedażach, strasznie się cieszyłam na ten wyjazd, nawet jeśli trochę bałam, że się skompromituję. Maciek obiecał, że nie pozwoli nikomu się ze mnie śmiać, mój rycerz…
Pytałam, czy on ma ciuchy – taki zapalony narciarz, a w naszej szafie niczego takiego nie ma. Coś tam machnął ręką, że nieważne, gdzieś tam ma, może u rodziców, albo skombinuje. Zdaję sobie sprawę, że przez te 3 miesiące od przeprowadzki nie zwiózł do nas wszystkiego, co posiada, i tak by się zresztą nie pomieściło.
W zeszły weekend Maciek był do wieczora na zajęciach, a tu mi zajeżdża do domu nieprawdopodobna laska, ładniejsza niż niejedna modelka! Chyba z lekka od nas starsza. Mówi przez domofon najpierw, że przywiozła ciuchy Maćka, bo miała po drodze, i czy on jest w domu. Przedstawiła się grzecznie, Ilona, a ponieważ go nie było, zmartwiła się, no ale to nie szkodzi, spytała, czy mogę zjechać windą po te rzeczy, nie są ciężkie – czy lepiej ona może się wprosić na górę. Wpuściłam ją, bo niby czemu nie? Byłam jej ciekawa.
Zapachniało luksusem, gdy weszła do naszego przedpokoiku. Bardzo grzeczna, miła, nie rozglądała się, nic. Postawiła na ziemi wielką sportową torbę. Sama ubrana była szałowo – zdążyłam tylko zauważyć na rękawie pięknej kurtki niewielką, dyskretną naszywkę: Stella McCartney dla Adidas. O butach wolę nie myśleć, żeby nie śniły mi się po nocach. Chciałam oczywiście zaprosić ją dalej, zaproponować picie czy coś – nie wiem, to było dziwne, z jednej strony czułam się jak kopciuszek, z drugiej zżerała mnie ciekawość. Fajnie by było, gdyby to była np. Maćka siostra, ale niestety, znam już jego najbliższą rodzinę.
Ilona nie chciała zostać, wyjrzałam więc tylko przez balkon, żeby zobaczyć odlotowy samochód, i tyle wizyty. Do torby nie zaglądałam, początkowo nawet nie skojarzyłam jej z nartami, byłam pod zbyt dużym wrażeniem tej panny nie z mojego świata na pewno…
Maciek wrócił po 22.00, ciuchami bardzo się ucieszył, równa z niej kobita – powiedział tylko. Ale kto to? – spytałam, no bo czy mogłam nie spytać? Ilona? Moja była ze studiów. Dwa lata wyżej, już dawno skończyła. Ze mną też. I się śmieje do mnie, i to tyle wyjaśnień.
Nic nie wiem – kiedy to było, ile trwało, kiedy i czemu się skończyło… Kiedy – to chyba niedawno, bo narciarska kurtka i spodnie Maćka wyglądają jak nówki z jakiejś superkolekcji. Może raz zdążył w nich z nią wyskoczyć w góry, np. w zeszłym roku…
Głupio mi go wypytywać, skoro on nie widzi w tym żadnej sprawy, luzacka „była” podrzuca mu rzeczy do domu, ciekawe, ile jeszcze tam fantów u niej zostawił? Ale jest mi przykro, ciągle czuję jej perfumy i zastanawiam się, jak od takiej kobiety w ogóle można odejść… Gdy ja spojrzę w lustro… No, nieważne, na pewno wiesz, co mam na myśli.
Ania
***
Droga Aniu!
A Ty na pewno wiesz, jak łatwo zepsuć wszystko, co lubimy, co nam pasuje i się podoba, do czego jesteśmy przywiązani… Taka już nasza natura. Ale – w tym punkcie warto ją gwałcić i karczować. Żeby nie niszczyć własnymi rękami (lub tylko myślami) tego, co udało nam się znaleźć czy zbudować, co daje nam szczęście, po prostu.
Zastanów się, czy po krótkiej euforii w nowym, udanym związku nie zaczynasz panikować z byle powodu i szukać dziury w całym? Nie twierdzę, że nawiedzenie przez „ducha przeszłości” pod postacią oszałamiająco pięknej poprzedniczki powinno być doznaniem pozytywnym lub obojętnym. Trzeba mieć naprawdę mnóstwo luzu i pewności siebie, by takie zdarzenie wyrzucić z pamięci tuż po zamknięciu drzwi i nie zaprzątać sobie tym więcej głowy…
Ale jeśli u Ciebie wykracza to poza zaciekawienie i maleńkie ukłucie zazdrości – spróbuj swoje domysły okiełznać. Na tym etapie zresztą nie masz wyjścia; wyjaśnienia Maćka musisz wziąć za dobrą monetę. Nie dlatego, że kochasz go do szaleństwa i starasz się mu wierzyć, lecz dlatego, że tak podpowiada zdrowy rozsądek.
Gdyby Twój facet miał coś do zatajenia, nie dopuściłby do tego spotkania, to chyba logiczne? Są setki innych sposobów na odzyskanie swoich ubrań. To po pierwsze. Po drugie, co to za pytania – jak od TAKIEJ kobiety można odejść? Normalnie. Odchodzi się od bardzo różnych ludzi, zachwycających i przeciętnych – naturalnie, oceniając sprawę z zewnątrz. I kocha się też różnych – tych o aparycji gwiazd filmowych i tych, którzy chyłkiem przemykają obok lustra, jak Ty… A nie zapominaj na dodatek, że Maciek nie miał wielkiego problemu, by wspomnieć z uśmiechem, iż to on został porzucony, nie odwrotnie. Można chyba wyciągnąć z tej całej sytuacji wniosek, że traumy po rozstaniu, jeśli w ogóle była, to już jej nie ma, a relacja z Iloną przerodziła się w luźną znajomość, bez oznak nienawiści z żadnej strony.
Jeżeli oczekiwałaś, że Maciek przytuli Cię, przeprosi, pogłaszcze po głowie, wyspowiada się z całego życia godzina po godzinie i zapewni o swoim dozgonnym uczuciu, to chyba żądasz zbyt wiele, lub wręcz czegoś, co jest zbędne. Dopiero GDYBY właśnie tak się zachował – uznałabym to być może za autentyczny powód do niepokoju:).
Nakazuję Ci jechać na te narty, cieszyć się każdą chwilą i tłumić w zarodku wszelkie dowcipne, uszczypliwe czy, co gorsza, lękliwe aluzje pod adresem, które nie daj Boże zaczną Ci się cisnąć na język. Macie oboje jeszcze masę czasu na poznawanie siebie. Przeszłość jest nieuchronną cząstką tej wiedzy, ale zawsze warto pamiętać, że niczego w niej nie da się cofnąć. A jeśli podejrzewasz, że pewne tematy mogą zadać Ci niepotrzebny ból – nie prowokuj ich. Do wszystkiego dojrzewamy w swoim czasie.
Życzę powodzenia na stoku i nie tylko!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze