Zdradliwy eks?
CEGŁA • dawno temuOdnowiłam jakiś czas temu znajomość z dawniej bliską koleżanką. Przez pewien czas było to bardzo ożywcze odrodzenie, wiele dawało nam obu. Ale w jej życie niespodziewanie wkroczył były mąż, w charakterze zabiegającego od nowa o Jej względy. Zastanawiam się, jak to jest możliwe, że ona ponownie nie dostrzega jego wad? Czy powinnam Jej przypomnieć to, co sama mi opowiadała o nim, ostrzec Ją przed wejściem znów w tę zdradliwą rzeczkę?
Droga Cegło!
Odnowiłam jakiś czas temu znajomość z dawniej bliską koleżanką Olą. Przez pewien czas było to bardzo ożywcze odrodzenie, wiele dawało nam obu. Opierało się to moim zdaniem na naszej sytuacji: że obie byłyśmy od dłuższego czasu samotne, w tym banalnym sensie – nie mamy swoich mężczyzn…
Głupio pisać o koleżance "niestety", jeśli ona czuje się względnie szczęśliwa (czy na pewno – nie wiem), ale ciśnie mi się to słowo na usta, nie z zazdrości bynajmniej. Oto w życie Oli z kolei wkroczył były mąż, w charakterze zabiegającego od nowa o Jej względy, a Ona – ujmijmy to delikatnie, nie jest chyba niechętna.
Wszystko byłoby dla mnie bardzo fajnie, ja potrafię się dzielić, czy nawet być trochę z boku, w cieniu, nie jestem zaborcza, po prostu to wiem. Ale to "niestety" dotyczy nie krótszego czasu, jaki sobie teraz z Olą poświęcamy, tylko samej osoby. Grzegorz jest mi znany z opowiadań, ledwo emocje zdążyły w Oli przygasnąć – potrzebowała na to lat! – postać wróciła i miesza Jej w życiu, moim skromnym zdaniem. Jest to człowiek niereformowalny i w jego wypadku to źle, gdyż jest nieprzyjemny, przykry, uciążliwy. Zastanawiam się, jak to jest, że Ola PONOWNIE tego nie dostrzega? A może uważa się teraz za bardziej cierpliwą, wyrozumiałą, czy naprawdę nie widzi jego wad?
Ledwo odzyskałam koleżankę, oddalam się znów od Niej mimo woli, To Grzegorz mnie odpycha, nic na to nie poradzę. Złośliwy, uszczypliwy sposób bycia, traktowania innych – nie szczególnie mnie, w ogóle wszystkich ludzi. Myślę, że sporo mu w życiu nie wychodzi i musi to zostać odegrane na innych.
W jednym oddaję honor – dla Oli jest przylepnym cukierkiem, a może to tylko początek tzw. drugiego podejścia? Nie chcę być niesprawiedliwa. Skoro Ona chce znów spróbować, po tym, jak załatwił Jej pół życia, wpędził w nerwicę, depresję, kompleksy, problemy nawet czysto finansowe… Tylko cytuję z Jej relacji, nie są to moje subiektywne oceny.
Domyślam się nawet Twojej odpowiedzi:-), ale mimo to zapytam: czy powinnam Jej przypomnieć to, co sama mi opowiadała, ostrzec Ją przed wejściem znów w tę zdradliwą, kapryśną rzeczkę? Wydaje mi się, i obym się myliła, że Grzegorz nie wie znów, co ze sobą zrobić w życiu, dlatego wykorzystuje słabość Oli do niego i wkrada się znowu w Jej łaski, ale z czystego egoizmu… Trudno mi zrozumieć, dlaczego Ona tego nie zauważa.
Maria "z odzysku"
***
Droga Mario!
Widzę rzecz następująco.
Nie pogodzisz w sobie ognia z wodą – starasz się być taka święta i dyskretna, i delikatna, i wycofana, a przecież widzę: aż Cię korci, by wrzucić swoje trzy grosze, zaznaczyć swoje istnienie i surową opinię:-).
Tyle, że… Zanim cokolwiek byś powiedziała, musiałabyś mieć 120-procentową wiedzę na temat wszelkich niuansów, jakie łączyły i ponownie połączyły tę parę ludzi. A pisałam w tym miejscu już niejednokrotnie, że żaden człowiek z zewnątrz nie posiada z reguły nawet ułamka takiej wiedzy. Tego typu burzliwe związki zasadzają się bowiem na emocjach, nie na przesłankach racjonalnych.
Poza tym, krzywdy, jakich doznała Ola ze strony Grzegorza, a jego niezbyt sympatyczny w potocznym rozumieniu tego słowa sposób bycia to jednak dwie różne sprawy.
Pierwsza rozgrywa się wyłącznie między nimi dwojgiem. I jedynie Ola może te krzywdy zmierzyć, policzyć, wreszcie – wydać wyrok. Jeśli postanowi wybaczyć, zrozumieć, lub jedno i drugie – nic nie poradzisz, nawet ze swoimi najlepszymi chęciami uchronienia Jej przed kolejną pomyłką czy powtórnym błędem. Koleżanka ma prawo mieć swoje własne, najbardziej absurdalne z Twojego punktu widzenia argumenty za tym, by Grzegorzowi jeszcze raz zaufać, dać szansę, itd. A jeżeli sama w pewnych punktach czuje się winna? A jeżeli dotychczas zdążyła Ci tylko odsłonić jedną stronę medalu – i nagle Grzegorz znów pojawił się w Jej życiu, nim zdążyła na dobre wszystko ułożyć sobie w myślach?
Czyjeś zachowanie natomiast: charyzma, talenty towarzyskie lub ich brak, poczucie humoru – przymilne lub zjadliwe, to cechy zdecydowanie naskórkowe. Osoba zakochana lub zaledwie zainteresowana związkiem nie położy ich na szali obok zasadniczych jej zdaniem plusów danego partnera czy profitów płynących z tej relacji. Nie oczekuj więc, że Ola "przejrzy na oczy" i odrzuci zaloty byłego męża tylko dlatego, że nadeptuje on na odcisk osobom trzecim lub prościej – nie jest powszechnie lubiany. Nie wszyscy zresztą poczytują to za zaletę…
Na dodatek podejrzewam, że Grzegorz zawsze był taki, jaki jest – w odbiorze zewnętrznym. Jeśli zaszły w nim jakieś istotne zmiany, na głębszym poziomie, Ola je dostrzega i to wystarczy. Sama, jak podejrzewasz, też mogła się pod wieloma względami zmienić. Może co innego liczy się dla Niej teraz.
Krytykując Grzegorza, wejdziesz na grząski grunt – poprzez niego oceniając negatywnie również Olę, Jej decyzje i wybory. A to może pogrążyć Waszą świeżo odnalezioną przyjaźń. Nie ryzykowałabym. Te dwie więzi nie muszą i nie powinny ze sobą kolidować. Ola jest dojrzałą kobietą. Chcesz być lojalną przyjaciółką? Stój przy Niej, gdy buduje od nowa swoje życie, i rób to, gdy popełnia błędy. Ale nie wychowuj Jej ani nie strofuj, bo utracisz Ją znowu.
Drażni Cię Grzegorz? Sądzisz, że celowo? Nie reaguj i nie szukaj na siłę kontaktu. A może po prostu alergicznie go odbierasz? Wtedy nie rób uników i popracuj raczej nad sobą. Podpowiadam, że każdą sytuację można zneutralizować śmiechem głośniejszym niż drwiny "przeciwnika"…
Oby wszystko ułożyło się między Wami trojgiem jak najlepiej.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze