Moda na topmodelkę
URSZULA • dawno temuAch, być modelką. Cóż za wspaniała perspektywa - podróże po całym świecie, kontakt z niesamowitymi ludźmi, sława, twoja twarz na billboardach i okładkach magazynów. O takim życiu marzą miliony dziewcząt na całym świecie. Strony internetowe pękają od ofert małolatek, które chętnie wezmą udział w „profesjonalnej sesji zdjęciowej”, na castingi do reklamy podpasek ciągną tłumy przerażonych laseczek, które za rękę trzymają mamusie, do przesłuchań urządzanych przez agencje modelek ustawiają się kolejki jak do sklepu mięsnego w PRL-u.
Ach, być modelką. Cóż za wspaniała perspektywa — podróże po całym świecie, kontakt z niesamowitymi ludźmi, sława, twoja twarz na billboardach i okładkach magazynów. O takim życiu marzą miliony dziewcząt na całym świecie.
Strony internetowe pękają od ofert małolatek, które chętnie wezmą udział w „profesjonalnej sesji zdjęciowej”, na castingi do reklamy podpasek ciągną tłumy przerażonych laseczek, które za rękę trzymają mamusie, do przesłuchań urządzanych przez agencje modelek ustawiają się kolejki jak do sklepu mięsnego w PRL-u. Rozumiem, że chodzi tu o sławę i współczesny mit szybkiej kariery – z lepianki w Etiopii, bazaru w Rosji i patologicznej rodziny w Otwocku bez żadnego szczególnego wysiłku dotrzeć można na szczyty świata, czyli wybiegi w Paryżu, Rzymie i Mediolanie. Chodzi też oczywiście o forsę, no bo jak niby inaczej przeciętne dziewczątko z Wąchocka ma zarobić na perfumy Chanel? Chyba nie pracując w sklepie albo jeżdżąc na szmacie w supermarkecie?
To wszystko nie zmienia faktu, że osłupiałam, kiedy obejrzałam pojedynczy odcinek nowego telewizyjnego show, w którym grupa młodych dziewczyn poniża się i robi z siebie ostatnie debilki zażarcie walcząc o kontrakt z agencją reklamową.
Prowadząca program — polska topmodelka, której zdjęcia prezentowały magazyny Playboy, CKM i Maxim, szczebiocąc po polsku z silnym amerykańskim akcentem przekonuje kilkanaście przerażonych dziewczątek, że praca modelki jest pełna wyzwań i dlatego powinny pozować w towarzystwie jadowitych węży, umazane krwią i przede wszystkim nago, nabijając statystyki oglądalności pewnej stacji telewizyjnej. Mimo iż wydaje się, że jeżeli dziewczątka te faktycznie będą kiedykolwiek pracować w zawodzie modelki, prawdopodobnie przyjdzie im raczej pozować z paczką czipsów, zupą z torebki oraz środkiem do czyszczenia toalet. Ostre jak brzytwa jury w programie sprawdza, czy dziewczyny są przygotowane psychicznie do ciężkiej krytyki. Wiadomo – modelka pracuje ciałem, nic więc dziwnego, że słyszy na swój temat rozmaite komentarze. Nie najwyższych lotów teksty jury typu: Nie powinnaś się rozbierać, bo jesteś płaska jak facet kandydatki na modelki muszą więc znosić dzielnie i z uśmiechem na twarzy.
I wbrew pozorom nie piszę wcale tego tekstu, aby dołączyć do chóru krytyków tego zawodu, którzy apelują w mediach, że modelki są biedne i zastraszone, zmuszane do seksu z fotografami oraz klientami w postaci producentów gumy do żucia, kokaina i amfetamina sypią się garściami, a za jedyne pożywienie służą im waciki nasączone wodą. Wiadomo – projektanci potrzebują modelek-wieszaków‚ bo na nich ubrania dobrze się prezentują. Natomiast geje‚ którzy są wyrocznią w świecie mody, chcą‚ żeby dziewczyny wyglądały jak chłopcy. A stąd już krótka droga do anoreksji, depresji i innych rozlicznych chorób. No cóż, na świecie są różne zawody i zawsze znajdą się ludzie, którzy zechcą wykonywać nawet te bardziej obrzydliwe.
Nie rozumiem tylko, skąd biorą się nieprzebrane zastępy idiotek, które uważają, że zawód modelki to spełnienie wszelkich marzeń. Osobiście nie jestem wolna od pokusy zrobienia szybkiej forsy i muszę się przyznać, że sama też przechodziłam etap marzenia o karierze modelki. Kiedy miałam 16 lat i podeszła do mnie na ulicy pani, która zaproponowała mi zdjęcia próbne do agencji modelek, zgodziłam się natychmiast, myśląc właśnie głównie o forsie. Ach, mieć forsę na ciuchy, książki i cokolwiek sobie wymarzę! Otrzeźwienie przyszło po pierwszych kilku castingach, na których nie było redaktorów Vogue'a, tylko panowie reprezentujący rozmaite firmy, których produkty miałam reklamować, którzy dodatkowo chcieli, żebym pozowała nago z motocyklem albo kłóciła się z bratem o to, czy lepsze jest masło czy margaryna. Dlaczego ludzie mają kojarzyć moją twarz z reklamą masła albo czipsów? - pomyślałam sobie. I tak zakończyłam swoją karierę modelki. Zajęłam się rzeczami, które może nie przyniosły mi wielkich pieniędzy oraz sławy, ale podróże po świecie i kontakty z ciekawymi ludźmi jak najbardziej.
Przecież jeżeli chce się podróżować po świecie, można wybrać nieporównanie ciekawszy zawód pisarza albo naukowca, żeby poznać ciekawych ludzi wystarczy porządnie rozejrzeć się dookoła, a praca nad wynalezieniem nowego lekarstwa również może być interesująca. Zawód modelki, patrząc realistycznie, polega głównie na pozowaniu do zdjęć o wątpliwej jakości artystycznej po to, żeby pomóc dużym firmom sprzedać najróżniejsze produkty oraz wykonywaniu mało ambitnych poleceń służbowych w rodzaju: Schudnij jeszcze 10 kilo. Jest oczywiście Kate Moss, Naomi Campbell oraz kilkadziesiąt innych, które mają nieco bardziej skomplikowane zlecenia i pewnie będą pozować do pięknych, artystycznych zdjęć nawet w wieku 78 lat, ale większość ich towarzyszek niedoli zapewne zakończy karierę krótko po trzydziestce, a zarobione „miliony” starczą może na samochód i mieszkanie. A co potem?
W życiu poznałam jedną naprawdę sławną modelkę, która w wieku 16 lat nie przestraszyła się castingów z paczką czipsów w ręku i wyjechała samotnie na podbój Nowego Jorku, co zaowocowało serią sesji w prestiżowych magazynach, reklam na billboardach i tym podobnych. Kiedy spotkałam się z nią podczas jednej z nielicznych jej wizyt w kraju i powiedziałam jej o tym, że jestem dziennikarką, ucieszyła się szczerze, zamrugała ślicznie oczami i powiedziała:
— To super! Ja, kiedy skończę 30 lat i zakończę karierę modelki, chciałabym zostać korespondentką wojenną.
Jasne. Bo to w sumie bardzo proste. Idzie się na specjalny casting na korespondenta wojennego, naczelną Vogue'a czy reżyserkę filmową i wygrywa najładniejsza.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze