Miał 20 kobiet!
CEGŁA • dawno temuMój chłopak powiedział mi, że policzył i miał 20 i pół kobiety! Te pół to chyba z powodu tego, że nie poszli na całość. Zaczął mając 16 lat, teraz ma 21, to lekko licząc 4 kobiety rocznie. Przyznał, że trzy razy było to z prostytutkami. Zebrało mi się na wymioty. Czuję jakieś ogólne obrzydzenie, spotkaliśmy się kilka razy, ale nie chciałam, żeby mnie dotykał, bardzo tego pilnowałam. Czy jestem nienormalna?
Droga Cegło!
Na wakacjach w Grecji mój chłopak powiedział mi, że policzył i miał 20 i pół kobiety! Te pół to chyba z powodu tego, że nie poszli na całość. Zaczął mając 16 lat, teraz ma 21, to lekko licząc 4 kobiety rocznie. Przyznał, że trzy razy było to z prostytutkami. Zaznaczył jeszcze, że nigdy nie był z więcej niż jedną dziewczyną w tym samym czasie, to znaczy okresie. Nie oszukiwał, nie zdradzał. Był w tym momencie, gdy to mówił, nawalony winem i strasznie z siebie zadowolony. A mnie no cóż, zebrało się na wymioty, nie tylko od wina, mimo że ja też piłam i wszystko na początku zapowiadało piękną romantyczną noc.
Potem poprosił, żebym i ja opowiedziała mu swoje życie łóżkowe, szczerość za szczerość. Może jestem głupia, ale poryczałam się. Trudno powiedzieć, czy on pamięta, że gdy zaczynaliśmy (nie tak dawno), byłam fizycznie dziewicą. To znaczy, miałam chłopaków wcześniej, ale tak „na pół”, jak on by pewnie powiedział. Może nie pamięta, może nie zauważył, bo nie było to jakieś strasznie mocne wydarzenie, przeszłam ten pierwszy raz prawie bezboleśnie. No nieważne. Powiedziałam, że nie mam mu co opowiadać i nawet nie wiem, czy chcę. Na wszelki wypadek doprawiłam się jeszcze winem i zasnęłam.
Rano obudziliśmy się na obopólnym kacu moralnym. Już do końca pobytu leżeliśmy na plaży parę metrów od siebie i w ciszy. Seksu nie było. Oczywiście, to ja nie chciałam, ale i on za bardzo nie nalegał.
Właściwie to nie rozumiem samej siebie: ani czego się spodziewałam, ani na czym mi zależało w tych sprawach. Żeby przeżyć to z prawiczkiem, bo ja jestem dziewicą? To niby głupie, ale ten jego „rachunek” wiruje mi cały czas w głowie, jakbym dostała cios w brzuch i jeszcze się nie otrząsnęła. Czuję jakieś ogólne obrzydzenie, spotkaliśmy się kilka razy po powrocie, ale nie chciałam, żeby mnie dotykał, bardzo tego pilnowałam. Czy jestem nienormalna? Bo ostatecznie jednak zerwaliśmy ze sobą, a w ostatniej rozmowie telefonicznej on powiedział mi jeszcze, że jestem cudownym dzieckiem, jego dziewczynką, ale muszę do pewnych rzeczy dorosnąć.
Tęsknię za nim, było nam w sumie dobrze, cały czas się zastanawiam, czy ma już nową pannę. Taki kochliwy to pewnie ma… Ja na chłopaków nie patrzę wcale, a jeżeli nawet, to zaraz myślę, ile już razy „to” robili. I nie chcę, żeby mi to mówili. Chyba lepiej nie wiedzieć.
Ale słyszałam, że wszyscy zakochani prędzej czy później robią sobie taką spowiedź. Moje koleżanki na przykład takie rozmowy bawią, one się z tego śmieją, a nawet są dumne: teraz jestem ja, ja wygrałam, on jest ze mną! Dla mnie to kretynizm, nową pannę można spotkać za każdym rogiem i oczywiście odkochać się w poprzedniej, żeby być w porządku.
Abstynentka
***
Droga Abstynentko!
Myślę, że niektórzy ludzie poszukują we wszystkim umiaru, bo ten daje im poczucie bezpieczeństwa i pasuje do szerszego systemu wartości. Inni biorą z życia, ile się da – niekoniecznie bezrefleksyjnie, z tym bywa różnie. Na pewno nie warto uogólniać, szufladkować, uwznioślać ani deprecjonować różnych zjawisk i postaw. Jesteśmy różni. Pogódź się z tym. Byłoby szkoda, gdybyś wpadła w schematy myślowe typu: mężczyźni to myśliwi, a kobiety to zwierzyna. Fatalnie byś się z tym sama czuła, a jeszcze trudniej byłoby Ci zaakceptować kogokolwiek, kto pojawi się w Twoim życiu, wraz ze swoją innością i przede wszystkim — bagażem doświadczeń odmiennych od Twoich.Wykorzystaj maksymalnie na swoją korzyść to, co ostatnio przeżyłaś. Twój chłopak miał i nie miał trochę racji. Mówiąc o dojrzałości, chciał Ci prawdopodobnie dać do zrozumienia, że przeszłość w miłości odcina się grubą krechą, by móc pójść dalej. Poprzednie, definitywnie zakończone związki to przecież nie zdrady. Teraz inwestujemy w teraźniejszość – z nadzieją, że się uda.
Inna sprawa natomiast, czy on sam do tego dojrzał… „Imponująca statystyka”, która tak Cię zraniła, wskazuje, że nie. Po pierwsze, taka liczba partnerek (jeśli jest prawdziwa) wskazuje raczej na przelotny charakter tych więzi. Trudno kilka razu do roku budować od nowa poważną i głęboką relację. Dlatego sądzę, że nie była to historia emocji, lecz przeżyć fizycznych dwudziestolatka o wysokim libido. Po drugie, Twojemu chłopakowi zabrakło wyczucia. Podejrzewam, że zbyt krótko byliście ze sobą, by mógł ocenić Twoją wrażliwość i światopogląd. Być może z żadną dziewczyną nie miał czasu ani okazji pogłębić znajomości na tyle, by wiedzieć, na co może sobie pozwolić, nie robiąc jej przykrości. Plus, masz słuszność: nie wszystkich takie wynurzenia podniecają, więcej – nie wszystkim są potrzebne. Ty, jako romantyczka, mogłabyś spokojnie się bez tej wiedzy obejść, a już na pewno na tym etapie swojego życia i zwłaszcza tego konkretnego związku.
Podsumowując: był to falstart, ale postaraj się nie stawiać sobie sztucznych blokad na przyszłość. Otwórz się na ludzi, bądź tolerancyjna, ale przede wszystkim zaakceptuj siebie i swoje idealistyczne ciągotki, a na pewno przeżyjesz wymarzoną miłość, w której znajdzie się miejsce i na szczerość, i na dyskretne niedopowiedzenie czegoś, co wcale nie wymaga wykrzyczenia. I pamiętaj: każdy człowiek jest kimś więcej niż tylko sumą tego, co zrobił:).
Pozdrawiam Cię mocno i serdecznie!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze