Chcieć to móc!
CEGŁA • dawno temuMój chłopak chyba już mnie bardzo, bardzo nie lubi, albo wszystkich kobiet, nie wiem… Naprowadził mnie prostacko na swojego bloga, którego pisze, o czym nie wiedziałam. Zostawił kompa i stronę otwartą na wierzchu, poszedł grać w kosza wiedząc, że prędzej czy później wejdę do pokoju i spojrzę na ekran. Były tam straszne rzeczy o mnie. Co mam zrobić?
Kochana Cegło!
Mój chłopak chyba już mnie bardzo, bardzo nie lubi, albo wszystkich kobiet, nie wiem… Naprowadził mnie prostacko na swojego bloga, którego pisze, o czym nie wiedziałam. Zostawił kompa i stronę otwartą na wierzchu, poszedł grać w kosza wiedząc, że prędzej czy później wejdę do pokoju i spojrzę na ekran odruchowo, nie szukając dziury w całym.
Pominę już wulgarny, pełen, nie wiem, nienawiści nick, jaki sobie obrał. Zaczęłam podczytywać, jak człowiek – ciastka na talerzyku na środku stołu, to się częstuję, nie? No i zrobiło się naprawdę niemiło. Generalnie dużo narzekania na świat tak ogólnie, na politykę, nieżyczliwość ludzi. Ale CODZIENNIE jakiś wpis na temat mnie, nas, trudno to określić, ponieważ u niego jestem bezimienną… Może tak ogólnie pisze, o związkach, o kobietach, które ocenia jako głupie, ale to takie wmawianie sobie, pocieszanie, w sercu wiem, że to o mnie.
Jestem, otóż, wieczną sfrustrowaną małolatą w rozciągniętym swetrze, która 10 lat temu usiadła z gitarą przy ognisku i do tej pory zapomniała wstać, chociaż fałszywa pieśń już dawno się skończyła, jak każda kobieta, potrafię zabijać wzrokiem nawet to, co jest martwe – kamień, zimnego trupa, umiem też sama wejść na krzesło i wbić gwóźdź wysoko w ścianę, ale nigdy nie będę szczęśliwa, dopóki nie zrobi tego za mnie facet. A obowiązkiem i głosem rozsądku każdego faceta jest spie… jak najdalej od takich kobiet. Wypisałam te łagodniejsze.
Dawno tak nie płakałam Cegło, naprawdę z kilka lat. Może właśnie jak dziecko, któremu zrobiono krzywdę. Kiedy wrócił z kosza, spytałam: To po co ze mną jesteś, skoro tak o mnie myślisz i jeszcze komunikujesz to całemu światu, zamiast mnie? Nie raczył ze mną porozmawiać. Czy mogę iść pod prysznic, pani grzebalska, czy wręcz przeciwnie – piesek do nogi? I poszedł, trzasnął drzwiami do łazienki.
To było w lipcu. Potem już co weekend jechał z kolegami na jakiś festiwal, wycieczkę, grilla, o mnie nie było w ogóle mowy. Praca, dom, lodówka, milczenie, telewizor, sen. O seksie nie wspomnę, ostatnie razy były już takie, że zrywał się w połowie, mówiąc, że jest zmęczony. Teraz już wiem, o jakie zmęczenie chodziło… Ale, Cegło, postaw mnie pod ścianą i rozstrzelaj, a ja i tak nie powiem, jak to się stało, skąd wzięło, co zrobiłam, czego nie zauważyłam. NIE WIEM. A droga do domu coraz dłuższa, coraz mniej chce się wracać i patrzeć na jego wrogą, zaciętą twarz. Wczoraj przez pół nocy puszczał (specjalnie) w kółko jakąś durną piosenkę – nie mów mi, że chcieć to móc, bo ja chcę, żeby wszystkie te panie z reklam przyszły do mnie, kiedy jestem sam… Zrozumiałam aluzję, cienka nie była, ale… dokąd miałam iść w środku nocy?
Viola Gęba
***
Kochana Violu!
Ja również pocieszać Cię na siłę nie chcę i nie będę. Przeciwnie, powiem brutalnie to, co już sama zapewne wiesz: macie w domu zwłoki, które zaczynają zalatywać. Trzeba się ich pozbyć, przewietrzyć mieszkanie i całe życie. Omijanie ich wielkim łukiem nic nie da, będzie tylko coraz gorzej.
Wiem, że kochasz bardziej, o ile w ogóle jeszcze kochasz. Jego miłość zgasła, umarła i proponuję – dla Twojego dobra – żebyś analizowanie przyczyn odłożyła sobie na bliżej nieokreśloną przyszłość. Jeśli będziesz kiedyś gotowa myśleć o tym spokojnie, bez emocji, co wcale nie jest pewne. Nieźle oberwałaś i należy Ci się długi odpoczynek. Przebudzenie się ze złego snu masz już za sobą.
Czemu jestem okrutna i nie szafuję w tym wypadku nadzieją? Ponieważ Twój chłopak całkowicie i szczelnie zamknął się przed Tobą, nie ma w jego zachowaniu niczego, co można by uznać za furtkę, choćby niechętne zaproszenie do dyskusji o tym, co zaszło i co dzieje się nadal. On już nie chce rozmawiać. Co więcej, nie poprzestaje na milczeniu, a bardzo wrednie z Tobą pogrywa, próbuje jak najboleśniej zranić. Dlaczego? To już zupełnie inna sprawa. Piszesz, że nie wiesz, ale w Twoich cytatach przewija się motyw zniewolenia (jego) i tyranii (Twojej). Czy faktycznie próbowałaś zbyt mocno go sobie podporządkować i sprowokowałaś bunt? Ja tym bardziej nie wiem. Chwilowo nie dostrzegam pola manewru.
Nie trać w tym momencie czasu na rozważania, czy jego nienawiść jest lepsza od obojętności. Nie jest. Jedna i druga rodzi sytuację toksyczną, dlatego radzę wyplątać się z tego jak najprędzej. Nie wiem, na jakich zasadach mieszkacie razem, ale pamiętaj o sobie i o minimalizowaniu strat w sposób najprostszy z możliwych. Ustąpić z mieszkania musi ten, kto przyszedł jako drugi. A przy równych prawach – ten, kto się brzydko zachowuje. Jeśli rozmowa na ten konkretny temat okaże się niemożliwa, musisz sama podjąć zasadnicze kroki. Kto wie, może on właśnie na to czeka – żebyś Ty podjęła ostateczną decyzję za Was oboje? Nie daj się ponieść ambicji i uczyń mu ten honor, wyprowadzając się na jakiś czas lub pakując jego rzeczy. Nie pozwól, by wciągnął Cię w negocjacje czy, co gorsza, awantury i oskarżenia – trudno przewidzieć reakcję kogoś, kto jest przekonany o swojej wyższości i komu się wydaje, że kontroluje sytuację. Pokaż, że nie jesteś bezwolna, że na nic już nie czekasz ani nie zamierzasz poddawać się dłużej jego torturom.
I bardzo ważna rzecz, o której wspomniałam na początku: nie rozmyślaj o tym, „co mu jest”. Ma kryzys osobowości? Nadepnęłaś mu niechcący na odcisk? Spotkał kogoś innego, ale brak mu cywilnej odwagi, by Ci to oznajmić? Nieważne. Ma pracę, kupę znajomych w Internecie, niech sobie sam dochodzi ze sobą do ładu. Powinnaś być twarda i nieprzejednana nawet wówczas, gdyby w jego zachowaniu nastąpił nagły zwrot. To nie jest dobry moment na wybaczanie. Żeby wrócić, trzeba najpierw odejść. I oprzytomnieć. Czas pokaże, co dalej.
Życzę Ci siły i spokoju.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze