Zwierzę w związku
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuZwierzęta są jak dzieci; nie znosimy ich, chyba, że te własne. Trudno znaleźć powód ich posiadania, przynajmniej w warunkach miejskich. Wymienianie zalet zwierzęcych rodzi jeszcze więcej trudności. Stosunek do zwierząt odgrywa ważną rolę społeczną, zwłaszcza w czasie zawierania nowych znajomości z widokiem na seks i związek. Psy i konie przyszły na świat po to, by umożliwić relacje mężczyzn z kobietami.
Jesteśmy jedynym narodem na świecie przyzwoicie traktującym zwierzęta.
(Heinrich Himmler)
Zwierzęta są jak dzieci; nie znosimy ich, chyba, że te własne.
Trudno znaleźć powód ich posiadania, przynajmniej w warunkach miejskich. Wymienianie zalet zwierzęcych rodzi jeszcze więcej trudności i aż dziw bierze, że weterynarze nie poumierali z głodu. Nabycie myszoskoczka łączy się z poważnymi komplikacjami, stworzenia większe rodzą problemy gigantyczne, których uniknęlibyśmy łatwo eliminując czworonoga. Byłby to błąd nielichego kalibru. Rzeczy z gruntu paskudne, jak psy i konie przyszły na świat po to, by umożliwić relacje mężczyzn z kobietami.
Stosunek do zwierząt odgrywa ważną rolę społeczną, zwłaszcza w czasie zawierania nowych znajomości z widokiem na seks i związek. Jeśli zdołam stworzyć wokół siebie aurę miłości do wszystkiego, co fruwa i biega na czterech łapach, zostanę uznany za wrażliwego, choćby krew jeszcze nie zdążyła zaschnąć mi na wąsach. Jest to wynik błędnego przekonania, że miłość do zwierząt rozciąga się na świat cały – jeśli już, to dzieje się dokładnie na odwrót. Nie wydaje mi się, bym musiał precyzować obiekt swojego afektu, chyba, że umiłuję jakiegoś stwora, którym kobieta gardzi: wydrę, szczura a zwłaszcza hienę. To ostatnie stworzenie styka się ze szczególną pogardą, gdyż je trupy i wybucha śmiechem bez wyraźnego powodu.
Większość ankiet obecnych na serwisach randkowych zawiera pytanie o ulubione zwierzę. Tylko ono, prócz płci jest istotne, przy jego słoniowej wadze wszelkie kwestie wieku, wzrostu i ulubionych lektur tracą na znaczeniu. Weźmy takie psy. Są to dość miłe zwierzęta, obarczone bolesnym paradoksem. Różnią się bowiem rozmiarem – wyróżniamy przecież psy różnej wielkości. Małe są najczęściej paskudne. Nikczemny rozmiar i brak siły fizycznej nadrabiają intensywnym ujadaniem. Wyjątek należy uczynić dla mopsów: te są z kolei tak szkaradne, że rozmiar staje się niezauważalny, traci na znaczeniu.
Kobiety mogą kochać pieski ponad życie i konkubenta, ale to mężczyzna bierze na siebie ciężar wychodzenia na spacer trzy razy dziennie i kwestie społeczne z tym związane. Pojawianie się z pinczerem, ratlerkiem oraz spanielem przypomina sytuację, w której ktoś wybiega na skwerek półnagi i następnie tarza się w ściółce. Dziwny to widok i upokarzający dla tego, który się tarza. Do tego istnieje gatunek psa będący nowoczesnym odpowiednikiem średniowiecznego piętna hańby, wypalanego rozgrzanym żelazem na twarzach zdrajców i cudzołożników. Mowa oczywiście o jamnikach. Nikt o umiarkowanym nawet poczuciu przyzwoitości nie pokaże się z czymś tak odrażającym. Świadome tego władze niektórych miast Polski organizują raz do roku marsze jamników, gdzie ludzie obnoszą się publicznie ze swoją hańbą; domyślam się, że uczestnicy rekrutują się z więźniów, pragnących w ten sposób skrócić sobie wieloletnie wyroki. Jeśli więc kobieta życzy sobie pinczera, pudelka lub tego straszliwego stwora na „j”, sprawa jest jasna. Należy odpuścić i szukać miłości gdzie indziej.
Pies duży to mniejszy problem pod warunkiem, że stać nas na wykarmienie takiego potwora i nie mieszkamy w pudle na buty. Jeśli jest coś gorszego od mordęgi dużego zwierzęcia na małym metrażu, to tylko udręki człowieka z takim czworonogiem. Teoretycznie wprowadzenie wilczura do garsoniery powinno zadziałać na faceta mobilizująco – kobieta zmusi go do wysiłku celem zarobienia na większe mieszkanie, najlepiej zaś na domek. Nieszczęsny kumpel dał się zbałamucić, wielkim wysiłkiem wywiódł ukochaną wraz z hartem do willi pod Krakowem. W zamian dostał papiery rozwodowe, rozprawa potoczyła się jak zwykle i dziewczyna otrzymała nowy dom oraz psa. Domyślam się, że wyrolowany nieszczęśnik nienawidzi teraz nawet chomików.
Skrzywdziłbym psy, gdybym tylko psy na nich wieszał. Rola tych zwierząt w związku jest bowiem kojąca i terapeutyczna. Zmuszony do wychodzenia trzy razy dziennie, niezależnie od pogody, mogę folgować swoim grzesznym zachciankom. Jeśli kobieta zmusza mnie do rzucenia palenia, takie wyjście staje się doskonałą okazją do małego kłamstwa. Mogę też wypić piwko czy coś mocniejszego oraz podjąć próbę romansu z przygodnie napotkaną właścicielką czworonoga. Bezpieczny to podryw – kobieta wyprowadzająca psa musi być kobietą samotną. Wyjście rano, w południe i wieczorem daje okazję do wypalenia przynajmniej pół paczki, wypicia ćwiartki czystego spirytusu i podjęcia kilku prób nawiązania znajomości o charakterze seksualnym.
Spacer zyskuje szczególny walor w momencie kłótni. Wiele związków zostało ocalonych przez czworonogi, tym należałoby postawić pomnik. Konkretnie miałby on postać psich skór nadzianych na wielką obrączkę. Wyobraźmy sobie: już garnki fruwają, już lecą obelgi najcięższe, mieszkanie dzieli się na kręgi dantejskie, jednocześnie rozwodzimy się i mordujemy. Chłop, pragnący już tylko ucieczki, choćby i na własny pogrzeb porywa smycz i pędzi sobie pospacerować. W ten sposób zyskuje pół godziny na ochłonięcie. Ona także, można się godzić, zbierać potłuczone sprzęty i nawet się na nich pokochać.
Koty – odmiennie. Jako towarzysz upośledzonych umysłowo przedstawicieli tego gatunku mogę coś na ten temat powiedzieć. Koty sprawiają o wiele mniej kłopotu, nie trzeba ich wyprowadzać, nie wychodzą, a jeśli wychodzą, to czasem szczęśliwie nie zdołają powrócić. Opinie na temat zapachu z kuwety są najczęściej przesadzone, co i tak nie ma wielkiego znaczenia, gdyż na nas, mężczyznach spoczywa przykry ciężar sprzątania tych nieczystości. Dlatego dużo mniej nam śmierdzą. Ale stosunek kobiet do kotów ma swoją specyfikę. Doceniają ich głęboki urok. Miękkość, pocieszność, rozmruczenie wprawiają je w stan tak błogi, że wszelkimi niedogodnościami obciążają mężczyznę. Ten jest w oczywisty sposób winny kłakom walającym się po mieszkaniu, obsikanej wykładziny i poduszki, tapicerki rozszarpanej na strzępy. Kot w opinii kobiecej jest zwierzęciem czystym jak relikwia świętej, facet z kolei swym wpływem psychicznym umie szlachetne zwierzątko zbałamucić i zwrócić w stronę zła. Awantury zbierane przez miliony mężczyzn tytułem kocich przewinień mają swoje uzasadnienie.
Wreszcie konie, pozornie stworzenia mało kłopotliwe, dopóki nie znajdujemy się w zasięgu kopyt. Konia, w odróżnieniu od psa i kota, raczej nie trzyma się w domu, mało kto ma swojego – paskudne te stwory żerują w dziczy zwanej stadniną. Miłość kobiety do koni przerasta wszystkie inne uczucia, tylko tej istocie daruje przymioty w rodzaju smrodu, głupoty i agresji. Ślepy jest ten afekt, a tak silny, że facet zwyczajnie zazdrości tym kopytnym istotom. Nigdy nie będzie kochany tak mocno i bezwarunkowo. Będąc na pierwszej randce należy ostrożnie wypytać – czy dziewczyna przypadkiem nie odnosi się życzliwie do koni? Może widuje się z tymi zwierzętami? Tęskni ku stajniom, siodłom i sianku? Odpowiedź twierdząca powinna owocować natychmiastową ucieczką mężczyzny, zmianą telefonu komórkowego, w ostateczności wyjazdem do innego miasta. Inaczej narazimy się na kopniaki w sensie metaforycznym i dosłownym. Nigdy nie zostaniemy tak pokochani, a jeszcze pozostanie wrażenie klęski na polu miłosnym z jedną z najbardziej paskudnych istot na tej planecie. Tu czuję się bezradny, w miłości do konia jest coś tak niepojętego, że umyka wyobrażeniu, równie dobrze można by otworzyć swe serce ku ośmiornicom oraz płaszczkom. Te przynajmniej nie mają nóg i ostrych zębów.
Jeśli jednak musimy mieć zwierzę, proponuję wyżej wzmiankowaną hienę. Jest to stworzonko wesołe, niekłopotliwe, ładne na swój sposób. Co najważniejsze — kobiety nieodmiennie uważają zwierzęta za coś serdeczniejszego od swych mężczyzn. W wypadku hieny takie niebezpieczeństwo nie zachodzi.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze