Świństwo największego kalibru
CEGŁA • dawno temuPo rozstaniu z partnerem, po 14 latach związku zachciało mi się zmian. Zaczęłam rozglądać się za pracą na drugim końcu Polski, nad ukochanym morzem. Wymarzyłam sobie domek z działką na Pomorzu, sfinansowany częściowo ze sprzedaży mojego małego mieszkania. Znalazłam coś dla siebie: mały całoroczny domek, za to na wielkiej, leśnej działce, ze znośnym dojazdem do Trójmiasta. Pojechałam tam z koleżanką i to był mój błąd.
Kochana Cegło!
Po rozstaniu z partnerem, po 14 latach związku zachciało mi się wielkich zmian. Postanowiłam skorzystać z faktu, że moi rodzice są jeszcze stosunkowo młodzi, sprawni i zajęci sobą, nie łakną mojej obecności ani pomocy, jak przysłowiowa kania dżdżu. To duży plus dla mojej wolności. Zaczęłam rozglądać się za pracą na drugim końcu Polski, nad ukochanym morzem. Wymarzyłam też sobie domek z działką na Pomorzu, sfinansowany częściowo ze sprzedaży mojego małego mieszkania.
Domu i pracy szukałam równolegle, by nie były od siebie zbytnio oddalone. Niestety, mocno torpedował mnie brak auta i tu zaofiarowała się z pomocą przyjaciółka. Ostatnio nasze drogi się rozeszły – ona: mąż i dziecko, ja: kariera zawodowa, podróże, osobiste zaangażowanie w plany, z których nic nie wyszło… Teraz, jakoś tak, pośród jednej czy drugiej rozmowy przy winie o jej nie najszczęśliwszym małżeństwie i moich "szalonych" decyzjach, zgadało się, że Patrycja ma duży wygodny samochód, mnóstwo wolnego czasu i jest do mojej dyspozycji, jeśli będę chciała jechać w Polskę i coś obejrzeć.
Po wielu tygodniach szperania w internecie i telefonowania znalazłam wreszcie coś dla siebie: mały całoroczny domek, za to na wielkiej, leśnej pięknej działce, ze znośnym dojazdem do Trójmiasta komunikacją publiczną. Bajkę ze zdjęć należało szybko zweryfikować, więc pojechałyśmy. Po wstępnych rozmowach (w domku natychmiast się zakochałam, niestety) właściciele chyba łatwo rozszyfrowali mój entuzjazm i podali dość wysoką cenę działki. Po sprzedaży mieszkania musiałabym dobrać jeszcze kredyt bankowy, co "między pracami" wydawało mi się trudne, może nawet nierealne.
W drodze powrotnej Patrycja studziła mój zapał. Powiedziała, żebym kredytem się nie martwiła, w razie czego ona z mężem bez problemu pożyczą mi brakującą sumę. Tylko żebym najpierw się zastanowiła, w co się ładuję. Przecież nie znam się ani na domach, ani na systemach grzewczych, ani w ogóle na kosztach utrzymania… Czy właściciele nie kłamali, żeby mnie zachęcić? A jeśli dom jest np. nieocieplony, ma źle położony dach? Jak będę sobie radziła z transportem zapasów opału, nie mając samochodu? Wpakuję się w inwestycje i wydatki, które mnie zamordują…
Był to, przyznaję, bezcenny przy mojej ignorancji głos rozsądku. Ja działam impulsywnie, a zachwycam się łatwo… Ustaliłyśmy ostatecznie z Patrycją, że przejedziemy się tam jeszcze raz z jej dobrym znajomym – architektem i budowlańcem, który opuka każdą deskę i cegłę, i wypowie się szczerze, co i jak. Tak też się stało. Był to jednak dziwny facet. W skrytości serca miałam nadzieję, że wygłosi swoje ewentualne zastrzeżenia na miejscu, żeby tamci ludzie wiedzieli, że nie jesteśmy frajerami, no i przy okazji – żeby zeszli z ceny (domek podobał mi się i byłam gotowa kupić go, pomimo wszelkich wad czy niedoróbek). Niestety, znajomy Patrycji postąpił inaczej: na miejscu, wobec gospodarzy, zachwycał się domem, a dopiero, jak wsiedliśmy do samochodu, nazwał właścicieli hochsztaplerami i zaczął mi wyliczać, co "spieprzyli" przy budowie i w jaki sposób próbowali mnie oszukać, na przykład na cenie opału w zimie. To ostatnie było zresztą jego kłamstwem, bo ja już wcześniej sprawdziłam, wszędzie gdzie się dało, cenę ekogroszku, i wyszło mi nawet taniej, niż oni mówili…
Generalnie, postanowiłam za bardzo nie przejmować się jego gderaniem. Zaczęłam entuzjastycznie biegać po bankach i szukać niewielkiego kredytu, ponieważ u Patrycji w międzyczasie było jakieś zawirowanie finansowe i z żalem musiała się wycofać z oferty pożyczki dla mnie… Jeden bank wreszcie spojrzał na mnie przyjaźniejszym okiem…
Tak, Cegło, żyłam cały ten czas z głową w chmurach. Już urządzałam w myślach ogródek i ganek… A kiedy sprzedałam mieszkanie i zadzwoniłam do właścicieli domku, że mam pieniądze, byli strasznie zdziwieni i chyba… zmieszani. Przecież pani zrezygnowała! - broniła się kobieta bez przekonania, czując już, że coś tu jest nie tak… Bardzo nie tak, bo przez kilka tygodni w ogóle ze sobą nie rozmawiałyśmy przez telefon, to kiedy i jak miałam zrezygnować – telepatycznie? Błąd oczywiście mój…
Domek kupiła, tak, tak: tamta druga pani, co z panią przyjeżdżała. Zadzwoniła, podjechała z mężem i zapłacili gotówką, z lekką górką nawet. Powiedziała, że pani rezygnuje, bo nie dostała kredytu, a zresztą, tak na 100 procent to nie była pani przekonana do tego miejsca…
W zasadzie to dlaczego mieli nie uwierzyć mojej na oko dobrej przyjaciółce, prawda? Zależało im na sprzedaży, i po sprawie.
Ale jak ja mam jeszcze kiedykolwiek uwierzyć ludziom, to, szczerze powiem, naprawdę nie mam zielonego pojęcia. A chwilowo to jestem tak wściekła, że mogłabym udusić całą ludzkość, nie tylko Patrycję… Czego mi brakuje najbardziej – zastanawiam się. Chyba rozumu?
Teresa
***
Kochana Tereso!
Nie brakuje Ci rozumu, nie widzę też w Tobie żadnych innych szczególnych słabości. To po prostu bardzo smutna, w znacznej mierze niezależna od Ciebie historia – banalna, a zarazem kuriozalna. Mleko rozlane, umowy przedwstępnej ani niczego takiego zapewne nie podpisywałaś, odpada więc walka o swoje prawa drogą oficjalną. Właściciele też trochę pokpili sprawę, nie potwierdzając Twojej rezygnacji u źródła, czyli pierwszej chętnej klientki. Z tym musisz się już pogodzić. A Patrycja wraz ze swoim nabytkiem — definitywnie powinna zniknąć z Twojego życia. Nie widzę tu okoliczności łagodzących ani korzyści, jakie odniosłabyś, wybaczając jej ten wredny wybryk. Za duży kaliber, sorry.
Mimo wszystko, pomyśl sobie tak: nie możemy wszyscy zachowywać się i myśleć na co dzień jak bohater Teorii spisku, stosować w życiu zasady ograniczonego zaufania na drodze – tylko dlatego, że ten czy ów zachowa się wobec nielojalnie i perfidnie. Nie obwiniaj za to siebie i… nie zmieniaj się. Brak skrupułów u innych ludzi nie powinien negatywnie wpływać na nasze postępowanie – postaraj się nie upodabniać w niczym do "koleżanki", nawet jeśli w tym momencie dyszysz pragnieniem odwetu.
Wiem, że jest to dla Ciebie trudne. Czujesz się – i słusznie – oszukana, wykorzystana, może nawet ośmieszona. Okradziono Cię z intymnego pomysłu na życie, na dodatek zostawiając na lodzie ze zrealizowanymi decyzjami o konsekwencjach formalnych i praktycznych (sprzedaż mieszkania to szalenie poważny krok). Bezwzględność pani Patrycji może zadziwić – tym bardziej, że nic nie stało na przeszkodzie, by podobny plan zrealizowała sobie z mężem na własną rękę, bez uciekania się do aż tak obrzydliwego podstępu…
Chyba należy jako jej główny motyw przyjąć zawiść. Wcale nie potrzebowała tego domu, ale widząc Twoją radość na myśl o przyszłości, o nowym życiu, postanowiła Ci to zepsuć. Ponieważ sama szczęśliwa nie jest, a nie potrafi lub nie może tego zmienić – wiąże ją rodzina, zależność finansowa od męża, brak odwagi i determinacji koniecznej do zawalczenia o siebie. Kto ją tam zresztą wie. Zamiast tego więc kolekcjonuje trofea: odbiera szczęście innym. Na próżno. Z takim wyposażeniem emocjonalnym nigdy nie poczuje tego, co poczułaś Ty na widok "swojego" domku.
Nie martw się. Jesteś operatywna w poszukiwaniu tego, na czym Ci zależy. Może nie znajdziesz identycznie bajkowego, wyśnionego domu, ale… jeszcze lepszy, ładniejszy, z wygodniejszym dojazdem i mniejszymi kosztami utrzymania? Pertraktując zaś, będziesz już mądrzejsza o zdobyte doświadczenie, wiedzę budowlaną, formalną etc. Trzeba patrzeć i myśleć pozytywnie. Twoje miejsce gdzieś za najbliższym zakrętem na Ciebie czeka, jestem pewna. Tylko pamiętaj o "zaklepaniu transakcji" i podtrzymywaniu więzi z kontrahentami, nawet przy najpiękniejszym domku zejdź czasem z obłoków:-).
A najważniejsze: następnym razem bardziej uważaj, z kim odnawiasz przyjaźń i komu powierzasz swoje najskrytsze marzenia…
Pozdrawiam Cię mocno, życząc ich rychłej realizacji…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze