Kto tu jest maluszkiem?
CEGŁA • dawno temuAndrzej to matematyczna dusza. Zaprogramowany, wyizolowany… Nie kupuje chleba nie z braku pieniędzy, tylko nie pamięta, że chleb jest potrzebny w domu. Można przecież zeżreć batona. Nauczyłam się mojego chłopaka, nauczyłam się go rozumieć. Na jakiś czas. Nie wiem, czy mam sprecyzowane poglądy. Czy ja wiem, o co mi chodzi, czy to on nie wie, o co jemu w życiu chodzi?
Droga Cegło!
Andrzej to matematyczna dusza. Zaprogramowany, wyizolowany… Nie kupuje chleba nie z braku pieniędzy, tylko nie pamięta, że chleb jest potrzebny w domu. Można przecież zeżreć batona. Nauczyłam się mojego chłopaka, nauczyłam się go rozumieć. Na jakiś czas.
Zawsze w pewien sposób – nie bolesny, ale jednak wyraźnie — szydził z mojej pracy – a produkuję się w babskich plotach. Po prostu, jak i on, zarabiam pieniądze na wspólny czy ostatecznie samodzielny, kto to wie, byt. Nienawidzę polityki, poszłam więc inną, jego zdaniem też szmatławą drogą żerowania na niczym, bicia piany… Wiadomo, dziennikarze to prostytutki. Rozmawialiśmy o tym milion razy, podkreślał swoją niezależność w opozycji do mojej „chałtury” i „uwikłania”. Nasze rozmowy najczęściej toczyły się w konwencji żartu, kpiny. O niczym nie przesądzały, nie były napastliwe (chociaż miałam duży problem z jego opinią, liczyłam się z nią i miewałam kompleksy, wątpliwości…).
Teraz Andrzej jest w Anglii. Wyjechał za namową własnych osobistych, bliżej mi nieznanych przyjaciół, nie planowaliśmy razem żadnego skoku na kasę. Nie protestowałam, myślałam: czas jest dobry dla naszych różnic, czas zasypuje przepaście. Andrzej pracuje w zawodzie, jako komputerowiec i kolorysta zdjęć, w centrum świata. W wielkim, brukowym koncernie, pewnie jako trybik. Czy to docenia, czy oprotestowuje, po co to w ogóle robi – nie wiem. A to najnowszy jego mail:
Poszedłem TROCHĘ w Twoje ślady [ironia mniam mniam]. I wszyscy naokoło [przyjaciele, którzy go polecali?] cieszą się, że w końcu dostałem się do koryta. A ja nie. Ja się nie cieszę. Już nie muszę, skoro inni się za mnie cieszą, he he he… Poza tym, tak naprawdę, czym tu się cieszyć? Że wróciłem do niewolnictwa? Ciekawy jest ten zupełny bezsens… To wielkie mrowisko ludzkie, które śpieszy się zarobić pieniądze dla kogoś innego — na czyjś byt, utrzymanie, dojazd do pracy… Pań ze sklepów, niań, taksówkarzy… To piękny model niewolnictwa… W starych czasach „majętnik” musiał utrzymywać swoich niewolników, a teraz niewolnicy muszą siebie sami utrzymywać… Pozdrowionka, Maluszku!
No i tak… Nie wiem, czy sama mam sprecyzowane poglądy. Czy ja wiem, o co mi chodzi. Ale tej przepaści nie zasypię, jestem za cienka.
Chcę go zapytać jeszcze tylko o parę rzeczy, ale wtedy musiałby tu być. Przez tę odległość mam wrażenie, że już całkiem straciliśmy ze sobą kontakt, ten najważniejszy, w przenośni.
taz84
***
Moja droga!
Widzę, że zwątpiłaś w swój związek z Andrzejem i wyczekujesz ze smutkiem, jak on się „sam” skończy. Nie jest to najlepszy dla Ciebie kierunek myślenia ani działania. Ustawiłaś się na bardzo niskiej, podległej wręcz pozycji, wszystkie tezy Andrzeja interpretujesz bezpośrednio na swoją niekorzyść. Na dodatek jesteś tak zaabsorbowana jego problemami i dylematami, że o sobie prawie zapomniałaś.
Proponuję, byś spojrzała na to wszystko z nieco innej strony i chłodniej. Po kilkuletnim stażu to się chyba da zrobić? Andrzej skupia w sobie kilka cech różnych typów ludzkich: idealisty, buntownika, wiecznego malkontenta. Jednocześnie, bywa oportunistą, nawet konformistą. Jeśli za coś się bierze, robi to dobrze, nawet gdy ma to w nosie. Chciałby wyrwać się z trybików rzeczywistości, ale ona go wciąga. Andrzej jest zły na siebie właśnie z tego powodu. Nie potrafi w swoim buncie pójść na całość. Rozdarty pomiędzy tymi postawami, próbuje się bezskutecznie zdystansować do świata.
Ty jesteś jego łącznikiem. Lojalnym, cierpliwym, wyrozumiałym. Myśl o sobie dobrze. Niełatwo żyć z osobą, która kiepsko współpracuje i kontaktuje się z otoczeniem. Ty to potrafisz. Dajesz Andrzejowi dużo akceptacji i nie sądź, że on o tym nie wie.
Nie odbieraj też komunałów w rodzaju „dziennikarze są sprzedajni” jako atak na Ciebie. To nie działa w ten sposób. Andrzej narzeka na to, w czym tkwi, w nadziei, że to poprawi mu humor i pomoże zachować indywidualność. Może nawet twarz.
Dorosłość wiąże się z mnóstwem kompromisów, na które Twój chłopak jeszcze nie jest gotowy. Każde wejście w „układ”, respektowanie reguł odbiera jako zdradę swoich bliżej niesprecyzowanych ideałów. U części ludzi nie zmienia się to wraz z wiekiem metrykalnym. A wówczas — albo gorzknieją, albo… na długo zachowują młodość. Wieczny bunt wspaniale konserwuje, chociaż jest kosztowny. Także dla otoczenia.
Oczywiście, nie da rady rozwiązać Waszych problemów na odległość. Możesz jednak uświadomić Andrzejowi swoje zagubienie, np. pytając wprost, przed czym właściwie ucieka. Niech spróbuje to zdefiniować, na początek dla siebie. Myślę, że dotrze do niego głębszy sens tego pytania. Chodzi Ci przecież o Was, o to, co dalej. Decyzja o wyjeździe, jak rozumiem, nie była decyzją wspólną, długo dyskutowaną. To błąd. Nie bój się trywialnych zagrań. Każda dłuższa rozłąka to korozja dla związku. Andrzej powinien się zdeklarować, czy w ogóle bierze pod uwagę Twoje samopoczucie w tej sytuacji. I musi wiedzieć, że jesteś gotowa zdecydować za Was oboje, jeśli nie zareaguje na Twoje pukanie w szklaną ścianę.
Pozdrawiam Cię mocno i wspieram na odległość.:)
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze