Szlaban na seks?
CEGŁA • dawno temuMam 20 lat, mój narzeczony 26. Jesteśmy ze sobą od roku i podobno szykują się z jego strony oświadczyny. Na razie wynajęliśmy razem kawalerkę, żeby sprawdzić, czy wytrzymamy, mając się bez przerwy na oku na tym kwadracie o boku 5 metrów. Niestety, poznałam pewien jego sekret. I teraz mam wrażenie, że on jeszcze bardzo wielu rzeczy mi nie powiedział. A ja nie widzę powodu zaręczać się z facetem, który ciągnie za sobą jakieś "ogony" i ich nie ucina!
Kochana Cegło!
Mam 20 lat, mój narzeczony Leszek 26. Jesteśmy ze sobą od roku (minie w maju i podobno szykują się z jego strony oświadczyny-niespodzianka:-)). No teraz to ja już nie wiem.
Na razie wynajęliśmy razem kawalerkę, żeby sprawdzić, czy wytrzymamy, mając się bez przerwy na oku na tym kwadracie o boku 5 metrów… Zastanawiam się już na poważnie, czy to był dobry ruch, a z drugiej strony, wydaje mi się, że jak ma coś paskudnego wypełznąć na wierzch, to najlepiej od razu. Nienawidzę sekretów!
W ten weekend kupiliśmy farby i zrobiliśmy parapetówkę dla kilkorga przyjaciół, bo więcej się nie pomieści – wiaderka z farbami były akurat jako siedzenia. W sobotę od rana przyczepiałam koronkowe chusty do okien na pinezki, żeby zrobić nastrój, i takie tam. Leszek robił zakupy do jedzenia i picia. Kiedy właśnie stał w przedpokoju i szykował się do wyjścia, zabrzęczał w jego komórce SMS, a telefon leżał w pokoju na parapecie. Leszek złapał klucze i siatkę, i powiedział do mnie: Zerknij, to na pewno Tomek (kolega) pyta się szósty raz, jak tu trafić. Może ty mu wytłumacz, to lepiej zrozumie? Zaśmiał się i poszedł. Generalnie, my swoich telefonów nawzajem nie odbieramy, i nie było jeszcze takiej sytuacji – pośpiech, a komórka gdzieś tam sobie leży… Leszek zachował się tak swobodnie, naturalnie z tym SMS-em, jakby to była normalna rzecz, że ja mogę dysponować jego komórką. Zero tajemnic przed sobą – to mi się nawet podoba.
Teraz uważaj! Odbieram SMS-a (bez nicka, po prostu jakiś numer), a tam taki tekst, krótko i po prostu: Hej! Szlaban aktualny? Ilona. Normalnie miałam walnąć tą komórką o ścianę! Potem chciałam coś pannie odpisać, ale się powstrzymałam chyba cudem… Leszek wrócił oczywiście, żeby nadziać się na moją furię. Jestem tylko kobietą, sorry. Rzuciłam się z pytaniami, a on — spokoluz. Bardzo dawna sympatia ze studiów, trochę nie halo, nie dotarło do niej, że to koniec. Trzy razy zmieniał numer telefonu, ale zawsze go znajdowała. Jest z innego miasta, wpraszała się, chciała wracać, godzić się… Podobno, zanim jeszcze Leszek poznał mnie, powtarzał jej w kółko, że to koniec i żeby dała spokój – jest dżentelmenem, więc mówił to kulturalnie, nie na odwal, ja np. zrobiłabym inaczej, żeby mieć spokój. On widocznie szanuje kobiety.
Zastanawiałam się… Jeśli nie widzieli się 5 lat, jak mówił – czy tyle czasu można się upierać, walczyć o kogoś, kto cię już nie chce? Nie wiem, nie byłam w takiej sytuacji. Pomyślałam, że panna może jest psychiczna… Ale coś mi tu nie pasowało z tym tekstem, z tym szlabanem, z takim krótkim, konkretnym pytaniem, jakby jednak byli często w kontakcie, w każdym razie ostatnio. Szlaban się podnosi i opuszcza, nie? Może więc został opuszczony całkiem niedawno…
Parapetówę miałam już strutą – nieważne, wytrzymałam jakoś. Ale w nocy zapytałam Leszka wprost: jak to jest naprawdę i kiedy ostatnio z panną rozmawiał, no i o czym. Widziałam, że mu nie pasuje ten temat jak cholera. Znaczy – całej prawdy nie powiedział (a czy prawda nie jest czasem jedna?). Wreszcie wydusił, że owszem, szukał kasy na operację kolana i wtedy raz jeden jedyny sam do niej zadzwonił (żeby było śmieszniej, akurat wtedy my się poznaliśmy, bo Leszek miał długo nogę w gipsie przed tą operacją). Ilona nie pożyczyła mu hajsu, bo nie miała, ale uznała to za zaproszenie do dalszego ciągu. Leszek podobno musiał jej długo tłumaczyć, że po dawnej znajomości spytał tylko o małą pożyczkę, ale nic z tych rzeczy nie wchodzi w grę… I gdy już zaczął być ze mną – nie pamięta, może użył powiedzenia: szlaban – na kontakty, na znajomość, na wszystko… Może na seks? Tak się tylko zastanawiam… Oczywiście, nie do końca jest to fair wobec laski, która na coś liczy – najpierw prosić ją o pomoc, a zaraz potem mówić jej: spieprzaj… No ale na to ja już nic nie poradzę.
Zażądałam od Leszka, żeby kategorycznie zakończył tę znajomość – czy tak zrobi, tego się zapewne nigdy nie dowiem, bo przecież nie będę kontrolować jego komórki, a on już swojego błędu po tej nauczce na pewno nie powtórzy. On w każdym razie powiedział coś takiego, że jeśli powie ostro coś do tej Ilony i poda argument, że jest z kimś, kogo kocha, to dla niej to będzie otwarta prowokacja do dalszych SMS-ów, żeby jego i mnie nękać. Nazwał ją psychopatką, do której nie docierają fakty, ale lubi grać ludziom na nerwach i na pewno będzie to robić, na przykład pisać SMS-y w sobotę w nocy… Cóż, jak widzę, zna ją dobrze od tej strony. No i nie raz już chyba miał ten "kłopot".
Nie wiem, mam uczucie, że jeszcze bardzo wielu rzeczy mi nie powiedział, odsłania tę historię po kawałku, całkiem jakby… bronił tej Ilony! Że niby ja do niej zadzwonię i powiem coś niecenzuralnego? Nie mam zamiaru, już ochłonęłam, a poza wszystkim, to wydaje mi się, że to Leszek powinien załatwić tę sprawę, raz a dobrze. Jeśli zależy mu na mnie, na moim spokoju i zaufaniu… Chyba, że wciąż jeszcze zależy mu też na tamtej… Jakby ociągał się z użyciem drastycznych metod, definitywnych cięć… Albo to mi się już na mózg rzuca. Ale nie widzę powodu zaręczać się z facetem, który ciągnie za sobą jakieś "ogony", których nie ucina!
Bettina
***
Kochana Bettinko!
Jeśli się uprzesz, by zatruć sobie i Leszkowi życie – to wspólne, które właśnie zaczynacie, to na pewno Ci się uda, bo jesteś uparta:-). Może nawet prześcigniesz Ilonę! Zastanów się tylko najpierw, czy na tym właśnie Ci zależy. Osobiście wątpię. Na pewno wolisz cieszyć się spokojem, pewnością i miłością… A te walory, niestety, musimy odnaleźć głównie… w sobie. Nie możemy oczekiwać od partnera deklaracji "na wieczność" czy tym bardziej gwarancji… braku przeszłości.
Przemyśl starannie, co się właściwie wydarzyło, a przede wszystkim, ile z tego wyczytałaś między wierszami króciutkiego SMS-a… Podejrzewasz nieomal zmowę kochanków, tymczasem we mnie zachowanie Leszka nie budzi nieufności. Przynajmniej dopóki nie zaczęłaś Go naciskać… Nie spodziewał się fatalnego SMS-a, skoro bez problemu poprosił Cię o sprawdzenie komórki w swoim imieniu. Nie czuł się zaszczuty ani prześladowany przez Ilonę, zatem – nie mogły to być epizody zbyt częste. Ani dla Niego istotne. Nie sprawiaj zatem, żeby czuł się tak… z Tobą.:-)
Fakt, czasem potrafimy być dość obcesowi wobec naszych "byłych", bagatelizujemy lub okrutnie wyśmiewamy ich niewygasłe uczucia… Leszek nie posuwa się do okrucieństwa ani brutalności. Jest wobec Ilony cierpliwy, traktuje jej wybryki ze stoickim spokojem. Nie znaczy to jednak, że zależy mu na niej, czy też chce ją sobie trzymać "w odwodzie" – to już Twoje urojenia, wybacz, Bettinko! Gdzie Twoja pewność siebie? Czy może ją zdruzgotać jeden SMS?
Na pewno błędem Leszka było to, że znając naturę Ilony i jej oczekiwania, w sytuacji podbramkowej zwrócił się do niej o pomoc. Jako specyficzna osoba, Ilona musiała tę prośbę odebrać niejednoznacznie – również jako sygnał, że być może Leszek wyciąga dłoń do powrotu. Trudno, stało się. Leszek ma nauczkę i sam doskonale wie, że musi trzymać Ilonę na dystans, by nie zadrażniała jego relacji z Tobą. Nie przewidział tylko, że możesz aż tak się tym przejąć i aż tak to drążyć (On do sytuacji niejako przywykł). Niestety, z tym, że dobrze zna jej "zagrania" i ma swoją wizję, jak należy z Iloną postępować, powinnaś się moim zdaniem pogodzić. To Jego była dziewczyna, nic na to nie poradzisz i nawet nie próbuj.
Daj Leszkowi wolną rękę w rozwiązaniu tej sprawy. Skoro On chce zminimalizować Twój stres, po co Ty go na własną rękę pogłębiasz, i jeszcze obarczasz Leszka winą za swój stan, snując ponure domysły? Skup się na tym, co dobre między Wami, i co jeszcze Was czeka. Przeszłość sporadycznie może jeszcze nie raz dawać znać o sobie, mimo że jesteście jeszcze bardzo młodzi i nie jest ona tak rozległa, jak u innych, zaczynających od zera par… Wyobraź sobie na moment czterdziestolatków, z wszystkimi ich byłymi sympatiami i małżonkami, dorastającymi dziećmi, bezustannymi kontaktami… A jednak można to zaakceptować i wytrzymać, jeśli ludzie wierzą w swój nowy związek i mają do siebie zaufanie, pomimo niepowodzeń i traum z poprzednich relacji… Weź z nich przykład – naprawdę warto.
Pozdrawiam Cię mocno,
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze