Małżeńska zdrada i związek na próbę
CEGŁA • dawno temuMąż oznajmił przy obiedzie, po 16 latach małżeństwa, że chce na próbę zamieszkać z panną lat 24 (my mamy po 37), żeby sprawdzić, jak to wyjdzie! Nigdy nie tworzyliśmy sentymentalnej parki, jedzącej sobie z dziobków. Wcześnie przyszły dzieci i mało pasjonujące borykanie się z dniem powszednim. Podobno jestem teraz w szczycie swoich możliwości i sił witalnych, mogę kroczyć z dumnie wypięta piersią, na wysokich szpilkach, i oszałamiać swoim seksapilem oraz błyskiem doświadczenia w oku! Jestem zaradna i zdecydowana, ale teraz kroczę jak dziecko we mgle.
Kochana Cegło!
Po opowiedzeniu swojej historii dwóm absolutnie zaufanym osobom wstrzymałam się na razie od dalszych działań. Przyjaciółka i przyjaciel – każde z osobna i zapewne każde z innych względów – interpretują zdarzenie inaczej niż ja. Bo ja uważam, że doszło do czegoś nieodwracalnego i odrażającego, nie rozumiem, jakie można dostrzec w tym pozytywy.
Mąż oznajmił przy obiedzie, po 16 latach małżeństwa, że chce na próbę się odseparować i zamieszkać na 3 miesiące z panną lat 24 (my mamy po 37), żeby sprawdzić, jak to wyjdzie… Wiem, żyjemy w czasach, kiedy na próbę można nawet zamieszkać w nowym mieszkaniu na pół roku, zanim się zdecyduje je kupić… No ale – myśmy już mieli swoją próbę, to po pierwsze. Ja kolejnej nie potrzebuję. Mąż uśmiechał się i życzliwie radził mi, żebym nie dramatyzowała, bo przecież nic nie jest przesądzone… Gdzieś mam takie dictum, że tak powiem – to po drugie.
Przyjaciel-mężczyzna zabił mnie swoim komentarzem! On twierdzi, że szczerość męża jest wyrazem… szacunku wobec mnie! Ponieważ postanowił mnie nie poniżać kłamstwem czy wykrętami. Fajna interpretacja, nie? Przyjaciółka zaś przypomniała mi radośnie – nigdy męża nie lubiła – że wreszcie będę mogła rozkwitnąć, to przecież mój najlepszy czas, by pchnąć swoje życie do przodu bez balastu w postaci "tego beznadziejnego idioty".
Nie wiem do końca, jak to jest, Cegło. Z mężem nigdy nie tworzyliśmy sentymentalnej parki, jedzącej sobie z dziobków, bo nie było na to czasu ani nastroju, ponadto nie mamy chyba romantycznych natur i w tym się niby dobraliśmy – co teraz prysło jak bańka. Wcześnie przyszły dzieci, zwykłe, mało pasjonujące borykanie się z dniem powszednim. Teraz faktycznie czytam w kobiecych pismach, że jestem w szczycie swoich możliwości i sił witalnych pomiędzy trzydziestką i czterdziestką, mogę kroczyć ulicą z dumnie wypięta piersią, odsłoniętym dekoltem, na wysokich szpilkach, i oszałamiać mężczyzn swoim seksapilem oraz błyskiem doświadczenia w oku, i zdobywać, zdobywać, zdobywać!
Nie wiem, jak inne panie w moim fantastycznym przedziale wiekowym, ja jestem tylko zwykłą laską po dwóch porodach i 6 latach dźwigania dzieciaków w tę i z powrotem na 5 piętro bez windy, suchą jak wiór, bez biustu, co prawda wyglądającą jak zdesperowana nastolatka, ale co z tego? Cały czas wypełnia mi praca i rodzina, chłopcy dorastają, głupio mi, że gnieżdżą się we wspólnym, 9-metrowym pokoiku. To są moje problemy.
Teraz jeszcze mąż – chce i nie chce odejść, nie umie podjąć decyzji raz a dobrze. Na dodatek zarabiamy oboje po ok. 3 tysiące złotych. Praktycznie patrząc – gdy uniosę się dumą i powiem mu "spadaj, wóz albo przewóz", z czym zostanę? Gdy on założy nową rodzinę, nie wyciągnę mu przecież z kieszeni wielkich pieniędzy, a ja już więcej niż dotychczas zarobić nie dam rady. Jak będziemy żyć we trójkę z chłopakami z taką perspektywą?
Czy kocham męża, w tej chwili nie wiem. Jestem oszołomiona, na pewno czuję ból i nie zgadzam się na te brednie o szacunku. Ale to w środku – a na zewnątrz trzeba przecież szybko podjąć konkretne, strategiczne decyzje, od których nie będzie już odwrotu, ból trzeba będzie przełknąć, dumę schować do kieszeni. Z reguły jestem zaradna i zdecydowana, ale teraz to jak to dziecko we mgle…
Irenka
***
Kochana Irenko!
Wedle moich poglądów decyzja w jakimś sensie została już podjęta przez męża. Niedojrzale, jednostronnie, jednoosobowo, egoistycznie. Niestety, podobnie jak Ty, nie interpretuję w tym wypadku szczerości jako plus tej sytuacji – raczej jako dość niesmaczny przykład ludzkiej obłudy. Ze szczerością zresztą zawsze jest problem i ja sama od lat się zastanawiam, co dowodzi większego szacunku dla partnera: mówienie prawdy czy trzymanie go w niewiedzy… Najprawdopodobniej zależy to od dalszych intencji tego, kto ma coś do ukrycia. Utarło się bowiem uznawać, że przelotną zdradę bardzo często warto przepracować i wybaczyć. Jestem skłonna przychylić się do tego poglądu.
Na pewno nie powinno to natomiast dotyczyć sytuacji, gdy druga strona z beztroskim cynizmem i okrucieństwem komunikuje nam, iż rozważa przejście w inny związek — z tym, że jeszcze nie na pewno… Sytuację należy przeciąć — lub natychmiast odwrócić, tzn. postawić mężowi ultimatum i konsekwentnie je wyegzekwować w możliwie najkrótszym terminie!
I tu wybór opcji zależy właśnie od pytania o miłość, o to, czy chcesz z mężem żyć dalej, tworzyć pełną rodzinę pomimo wszystko. Nie musisz wcale być romantyczką, by dać sobie odpowiedź. Sama najlepiej znasz swoje priorytety. Czy marzysz o wolności, zdobywaniu świata, upajaniu się nowymi możliwościami kobiety w kwiecie wieku? Podejrzewam, że niekoniecznie… Z drugiej strony to, że zdefiniowałaś już siebie i zaplanowałaś z grubsza swoje życie, nie oznacza wcale, że trafnie oceniasz swój potencjał. Nie warto podejmować kluczowych decyzji wyłącznie na bazie kalkulacji domowego budżetu – kto wie, jak odnalazłabyś się w samotności?
Mnie zasadniczo niepokoi tylko jedno: jak to się stało, że w waszym kumpelskim związku oddaliliście się od siebie na tyle, że mąż wyskoczył nagle z tym romansem z młodziutką dziewczyną, a dla Ciebie było to totalne zaskoczenie? Naprawdę zero wcześniejszych sygnałów, nieporozumień, chłodu uczuciowego? (nie pytam o "jedzenie sobie z dziobków", tylko o bliską więź fizyczną i emocjonalną, która scala zawiązek w każdej sekundzie jego trwania). Jak to z Wami było ostatnimi czasy, Irenko? Bo na kryzys wieku średniego to jeszcze troszkę za wcześnie…
Moja rada: jeśli rozmawiacie o wszystkim z przyjacielskimi uśmiechami, to zaciśnij zęby i rób to nadal. Siądźcie do stołu, wyjaśnijcie sobie na spokojnie, co u Was poszło nie tak. Niech każde z Was wyrazi swoje zastrzeżenia, mimo że to On zdradził. Zobacz, w jakim kierunku będzie dryfować ta rozmowa (powinna w kierunku Twojego ultimatum). Jeśli mąż będzie robił trudności czy uniki, jest jeszcze furtka w postaci mediatora rodzinnego czy indywidualnych wizyt u psychologa.
Warunek numer jeden: tamten związek powinien natychmiast zostać zerwany. Jeśli mąż zechce upierać się przy "próbie" – nie zasługuje na Ciebie ani na Twoje wysiłki, a Ty masz pełne prawo (i wielką szansę!) zawalczyć o całkiem nową siebie, nawet jeśli w tej chwili w taką możliwość nie wierzysz.
Pozdrawiam Cię mocno!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze