Nie samą miłością człowiek żyje
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuNiektórym kobietom potrzebne jest wiadro zimnej wody, bynajmniej nie dla ochłody, a raczej po to, by się obudziły i przestały wierzyć w bajki czarujących czarusiów. Czasem przydałaby się cała wanna zimnej wody na otrzeźwienie. Miłość bywa ślepa, dlatego niekiedy trzeba na chłodno spojrzeć prawdzie w oczy i ocenić sytuację rozumem, bez emocji. Bilans zysków i strat może zaskoczyć i przerazić.
Iwona:
— Poznałam go ponad rok temu. A właściwie poznali nas nasi wspólni znajomi. Wydawało im się, że będzie to odpowiedni partner dla mnie – samotnej rozwódki i dla niego, bo chciał kogoś poznać. Ja szukałam bliskości, on też nie chciał być sam. Opowiadał im, że jest w życiu ustawiony, że ma wszystko oprócz kochającej kobiety. Teraz wiem, że kłamał.
Był po trzech rozwodach, samotny od czterech lat – przynajmniej tak utrzymywał. Swoje poprzednie związki oceniał jako nieudane. Jednak winą za ich rozwiązanie obarczał swoje partnerki, uważał, że go wykorzystywały. Miał domy, samochody, które im wspaniałomyślnie zostawił. Sam wynajmował pokój, bo własne mieszkanie w Polsce nie było mu potrzebne. Ma je w Anglii, gdzie rzekomo pracuje. Miał tam wyjechać, ale ciągle wymyśla powody, dla których pozostaje w Polsce - że za bardzo będzie za mną tęsknił, że wyjazd się odwleka, bo na razie nie ma pracy, itd. Mówiłam mu, że skoro na razie nie wyjeżdża, to niech tu znajdzie jakąś pracę, bo z czegoś trzeba żyć. Zdziwiło mnie to, że już po miesiącu naszej znajomości oświadczył mi się i chciał za wszelką cenę wprowadzić się do mnie. Nie zgodziłam się.
Pracy w Polsce nie szukał, aż doszło do tego, że nie miał za co zapłacić za pokój i właściciel kazał mu się wyprowadzić. Wtedy poprosił mnie o pomoc. Wyczuł moją słabość do niego, wykorzystał mnie. Przyjęłam go do swego domu, bo mówił, że za dwa tygodnie wyjeżdża do Anglii do pracy. Z tych dwóch tygodni zrobiły się dwa miesiące. Przez ten czas był na moim utrzymaniu.
Kochałam go i ciągle ufałam. Ślepa miłość prawie wpędziła mnie w długi. Jednak otrząsnęłam się. Postawiłam warunek, jeśli nie podejmie pracy, ma opuścić mój dom i to będzie koniec naszej znajomości. Chciałabym z nim być, bo jest dobry, czuły, nie taki jak mój mąż — alkoholik, który źle mnie traktował i bezustannie zdradzał. Zajęta wychowaniem dzieci nie zauważyłam jak minęło 25 lat z mężczyzną, którego wydawało mi się, że kochałam. Do rozwodu namówiły mnie nasze już dorosłe dzieci. Mówiły: „masz zmarnowane życie przy ojcu, którego wiecznie nie ma w domu.” Rzeczywiście to wieczne czekanie na niego wykańczało mnie. Podjęłam więc decyzję o rozwodzie i stałam się wolna. Dzieci poszły na swoje, a ja zostałam sama. Było mi źle samej.
Gdy poznałam Czarka, poczułam się kochana i potrzebna. Zauroczył mnie, ale dziś zadaję sobie pytanie: czy to właśnie ten, którego szukało moje serce? Gdy poznaje się kogoś bliżej, poznaje się też jego wady, które dla mnie są nie do przyjęcia. Teraz widzę, że Czarek to nierób, leń i obibok, a ja dosyć już przeszłam w życiu, żeby utrzymywać faceta. Miłość jest ważna, ale nie najważniejsza i co z tego, że kocham i jestem kochana, ale samą miłością człowiek nie żyje. Mój partner chyba tego nie rozumie.
Nie jestem materialistką i nie szukałam księcia z bajki, bo sama nie jestem księżniczką. Jestem ułożona, dbam o dom, pracę i ubezpieczenie. A on przez kilka lat pracując na czarno w Anglii nie odłożył nawet pieniędzy. Nie ma żadnych dokumentów potwierdzających jego lata pracy. Wykształcenie też nie wiadomo jakie ma, choć twierdzi że wyższe. Uważam, że kłamie. Chce po prostu wtulić tyłek, bo nie ma gdzie się podziać.
Jak mam zaufać facetowi o niewiadomej przeszłości, który ciągle obiecuje, że pójdzie do pracy, a jak już pracuje, to krótko i na czarno? Proszę go, żeby szukał legalnej pracy, bo co będzie jak zachoruje, przecież nie jest ubezpieczony, a co w przyszłości z emeryturą! On twierdzi, że to nie ważne, że nic nie jest ważne oprócz tego, że się kochamy, ale przecież nie samą miłością człowiek żyje.
Nie wiem czy dobrze robię będąc tak uparta i dając mu ultimatum. Nie chcę w nieskończoność czekać aż on wreszcie weźmie się do pracy i zacznie normalnie żyć jak każdy uczciwy człowiek. Czy powinnam dać mu jeszcze szansę i być z nim w imię miłości, poczekać aż się zmieni, czy raczej definitywnie zakończyć tę znajomość, nawet jeśli znów będę samotna?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze