Jestem więźniem we własnym domu!
CEGŁA • dawno temuNie, to nie histeria. Ja i mój chłopak mieliśmy stłuczkę po imprezie. Żadne z nas nie piło alkoholu. Moi rodzice dostali jakiejś paranoi! Zachowali się strasznie, nie spytali o Łukasza, nie poszli do niego. Wygłosili mówkę, że podczas zwolnienia nie wolno mi nigdzie chodzić. Nie wiem, co mam robić, jak z nimi rozmawiać i czy w ogóle. Czuję się jak w areszcie.
Droga Cegło!
Nie, to nie histeria. Ja i mój chłopak mieliśmy stłuczkę po imprezie. W zasadzie miałam wracać z koleżankami taksówką, bo Łukasza miało nie być, byliśmy po małej kłótni. O 20.00 zadzwonił do mnie, że jednak przyjedzie, bo chce porozmawiać. Bardzo się ucieszyłam. Wyjaśniliśmy sobie swoje sprawy. Wyszliśmy ok. 22.00. Żadne z nas nie piło alkoholu, ponieważ ja w ogóle nie piję, a Łukasz był autem i nie należy do „wariatów”, ja bym zresztą nigdy na to nie pozwoliła.
Pan jakby chciał wjechać na nasz pas, więc Łukasz też skręcił odruchowo w lewo i tyle, że potarliśmy się mocno o barierkę. To było delikatne nieporozumienie, przy niedużej szybkości. Ale było sporo aut i powstał mały galimatias. Łukasz ma pękniętą jedną kostkę w łokciu, mi nic nie jest, byłam tylko na obserwacji przez noc, czy na pewno nie uderzyłam się w głowę, bo nie umiałam powiedzieć.
Moi rodzice dostali chyba jakiejś paranoi! Dzwoniłam do nich dwa razy. Najpierw od razu, jak znalazłam komórkę, ale nie potrafiłam nic powiedzieć, bo nie wiedziałam, do którego szpitala pojedziemy. Potem jeszcze raz. Oni z kolei wydzwaniali do Aśki i Kingi, chyba myśleli, że ja ten wypadek miałam w taksówce. W szpitalu zachowali się strasznie, potem też. W ogóle nie spytali o Łukasza, nie poszli do niego. Rano dostałam od rodziców Łukasza przesyłkę – bukiet kwiatów, moi starzy wyrzucili je do śmieci!
Wygłosili mówkę, że podczas zwolnienia nie wolno mi nigdzie chodzić, albo oni zawiozą mnie sami. Powiedzieli, że jestem dorosła i nie zabiorą mi osobistych rzeczy, ale liczą na mnie i „mają do mnie zaufanie”. To znaczy, mogę używać telefonu i kompa, nie wychodzę, więc nie wiem, czy mi grzebią, nie mają zresztą hasła. Łukasza nazwali „alkoholikiem i mordercą”, którego noga nie postanie w naszym domu… Zjebka totalna.
On mi radzi, żebym poczekała, aż ochłoną. Dla mnie to jest jakiś matrix, ale się nie dziwię, że podchodzi do tego tak spokojnie, jego rodzice są fantastyczni, ojciec nawet nie zrobił mu szlabanu na auto, gdy zostaną naprawione drzwi.Nie wiem, co mam robić, jak z nimi rozmawiać i czy w ogóle. Niedługo skończy mi się karta w telefonie, czuję się jak w areszcie. Nie pozwalają mi nawet wyprowadzać psa, żebym czasem „nie poszła w miasto”. Nie wiem, co im odbiło. Myślałam, że może mama Łukasza coś mi poradzi, pogada z moją, dzwoniłam do niej, ale grzecznie się wymówiła. Pewnie nie chce się mieszać i ja rozumiem.
Jaką zbrodnię popełniłam, że rodzice tak mnie traktują? Może ty wiesz, bo ja nie.
Pozdrawiam.
Kurka
***
Droga Kurko!
Spróbuj pomyśleć racjonalnie, odwrócić sytuację i postawić się na miejscu rodziców. Jesteś, jak sądzę, jedynaczką, chodzisz jeszcze do szkoły. Nawet jeśli nigdy jeszcze nie miałaś poważnego konfliktu z nimi i nie nadużyłaś ich zaufania, zawsze kiedyś jest ten pierwszy raz.
Rodzice są po prostu w szoku, ponieważ w ich odczuciu było zagrożone Twoje życie. Ich pierwsza reakcja była instynktowna i zrozumiała. To, co dzieje się teraz, jest przedłużeniem tamtego impetu. Rodzice w istocie przesadzają, ale daj im czas na uspokojenie się i dojście do ładu ze strachem, jaki przeżyli.
Zdecydowana i uporczywa niechęć do Łukasza jest dla mnie zastanawiająca. W momencie, gdy zobaczyli, że Ty jesteś cała i zdrowa, powinni byli teoretycznie zatroszczyć się o Jego los, jako Twojego chłopaka i regularnego gościa w Waszym domu. Zachowali się bardzo nietaktownie, także ze względu na Jego rodziców. Przypomnij sobie — czy na pewno wcześniej nie wydarzyło się nic, co mogło wywołać Ich, powiedzmy, rezerwę wobec Niego? Jeśli wszystko było w porządku, oznacza to tylko tyle, że Twoi rodzice są wyjątkowo impulsywni i nadopiekuńczy, gdy w grę wchodzi Twoje dobro.
Nie jest łatwo takie cechy zmienić. Będą, miejmy nadzieję, słabły wraz z upływem czasu i Twoim stopniowym usamodzielnianiem się, to naturalny proces. Nie byłabyś jednak zadowolona, gdyby zanikły zupełnie – zapewniam Cię. Zachowanie Twoich rodziców jest dowodem miłości, intensywnej, ale moim zdaniem nie zaborczej. Prowadzisz normalne życie dziewczyny w Twoim wieku, nie doświadczasz restrykcyjnych nakazów i zakazów, jak to czasem bywa w patologicznych relacjach rodzinnych. Sytuację po wypadku musisz, chcąc nie chcąc, zaliczyć do wyjątkowych i przeczekać, jak radzi Łukasz. Ale – nie biernie.
Nie wiem, ile wysiłku włożyłaś dotąd w nawiązanie spokojnej rozmowy z rodzicami. Musi do niej koniecznie dojść, i to jak najszybciej. Twoje milczenie czy „obrażanie się” rodzice mogą odebrać jako „przyznanie się do winy” i pogodzenie z ich zachowaniem. Tymczasem, powinni raz jeszcze usłyszeć od początku całą historię tamtego wieczoru, ze szczegółami. Ważne, by dotarło do nich po raz kolejny, że nie był w to „zamieszany” alkohol ani lekkomyślność Łukasza jako kierowcy. Warto to poprzeć oficjalnym raportem, który przecież musiał powstać. Najlepiej przemawiają fakty. A kiedy rodzice już ochłoną, należy delikatnie, ale stanowczo poruszyć z Nimi kwestię zaufania, do którego sami się odwołują. Musisz być w tej rozmowie stuprocentowo pewna swoich racji, tak, by zrozumieli, że mają do czynienia z osoba dorosłą, odpowiedzialną, która chce być traktowana poważnie i sprawiedliwie, bo na to zasługuje. Będzie to coś w rodzaju postawienia swoich warunków i granic, ale nie bój się tego. Musisz wyjść z inicjatywą, tylko wtedy atmosfera się oczyści.
Mama Łukasza postąpiła słusznie. Skoro jesteście dorośli, Łukasz powinien samodzielnie odzyskać dawną rolę w Waszym domu – oczywiście z Twoim wsparciem. To tylko kwestia przemyślenia taktyki. Możesz postawić rodziców przed faktem i zaprosić Go na herbatę – ważne, by nie występował w pozycji „winowajcy”, lecz zwyczajnie, Twojego chłopaka, który też ucierpiał w wypadku i liczy na zrozumienie. Gips na ręce ma szansę dodatkowo rodziców zmiękczyć:).
Życzę udanych negocjacji i zawsze bezpiecznej drogi!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze