Mój ideał się rozpada!
CEGŁA • dawno temuJestem już prawie spakowany. Jedną nogą stoję w progu, zakładam nieprzemakalną kurtkę, strasznie nie chce mi się wychodzić w ten deszcz… Ale nie, nie tylko deszcz mnie powstrzymuje. Resztka wątpliwości i nadziei, że wszystko się odkręci, ułoży prawidłowo. W głowie mojej dziewczyny. Kocham ją i nie chcę żadnej innej. Tylko coraz częściej boję się wracać do domu. Co dziś usłyszę, jakie wydumane zarzuty? I boję się, że pewnego dnia nie wrócę wcale.
Witam Cię, Cegło!
Jestem już prawie spakowany. Jedną nogą stoję w progu, zakładam nieprzemakalną kurtkę, strasznie nie chce mi się wychodzić w ten deszcz… Ale nie, nie tylko deszcz mnie powstrzymuje. Resztka wątpliwości i nadziei, że wszystko się odkręci, ułoży prawidłowo. W głowie mojej dziewczyny.
Ewa jest cudownym zjawiskiem. Ładna, inteligentna, po strategicznie wybranych studiach trafiła prestiżową pracę. Dba o siebie, uprawia sport, ma zawsze czas dla mnie. Nie mam się do czego przyczepić i nigdy nie zrozumiem, czemu wybrała mnie: rozwodnika, który skrzywdził swoje dzieci, uciekając od żony jak spanikowany tchórz, bo już nie dawał rady sprostać jej wymaganiom.
Bardzo bym nie chciał, żeby sytuacja się powtórzyła, ale jestem tylko człowiekiem. A może wolisz: tylko facetem. Od 2 lat walczę o szczęście i harmonię w tym związku. Idę na kompromisy, mam zaufanie, nie szperam po torebkach, komórce, mailach. Szanuję Ewę i tę część Jej życia, która nie zazębia się z moim. Bo każdy człowiek taki wycinek duszy ma. Ma też do niego prawo. I wcale nie muszą to być mroczne tajemnice, których większość ludzi się boi w związku. Nie wiem, czy przodują w tym kobiety, ale Ewa na pewno.
Teraz stanęliśmy na tym symbolicznym progu rozstania, ponieważ moja dziewczyna zabroniła mi pójść samemu na przyjęcie gwiazdkowe w mojej firmie. Owszem, zgadzam się, że takie imprezy dla pracowników bez osób towarzyszących nie są do końca fair, ale też nie każdą firmę stać na podwójny wyszynk. Czasami to sprawa wynikająca z braku kasy, nie klasy.
Ewa tego nie przyjmuje do wiadomości. Po pierwsze dlatego, że w Jej biurze impreza jest „rodzinna”, po drugie, dla Niej ważniejsze – zwyczajnie mi nie ufa. Już tłumaczę: rok temu podczas sylwestra „otarłem się ciałem” o ciało nieznajomej, trochę rozbrykanej pani podczas tańca. W mózgu Ewy zdarzenie to rozciągnęło się do półgodzinnej orgii, której ja byłem inicjatorem. I potem już było piekło. Ewa podskakiwała na krześle i rozlewała herbatę na dźwięk każdego SMS-a w moim telefonie, a brak szczegółowej relacji o nadawcy był dla Niej śmiertelną obrazą. W zasadzie tak to wygląda do dziś, pominę żenujące detale Jej inwigilacji. Nauczyłem się już to znosić, nawet akceptować. Raz tylko pękłem w lecie: kupiłem na ulicy 20 pornosów po 5 złotych i pojechałem z kolegami na męski weekend. Chciałem o tym z nimi pogadać, ale niewiele z tego wynikło. Oni nie znają prawdziwej Ewy – tylko tę piękną, uśmiechniętą, czułą dla mnie. Ona nigdy nie robi scen przy świadkach ani nikomu się na mnie nie skarży – w tym sensie jest autentyczną damą i mówię to bez ironii. Co więc mogłem usłyszeć od kumpli? Ano, że szukam dziury w całym, bo mam wspaniałą dziewczynę, po prostu ideał, a nie jakąś wymuskaną, kłamliwą zdzirę, i o co mi w ogóle chodzi?
Chodzi mi o to, Cegło, że trudno żyć z ideałem. Czasem Jej to mówię: pozostań idealistką, ale nie ideałem, bo ja za Tobą nie nadążę. Jestem zwyczajny, popełniam błędy i najczęściej umiem się do nich przyznać. Skrzywdziłem w życiu kilka osób, lubię oglądać boks i politykę, używam 3 razy tej samej chusteczki jednorazowej. Nie przeszkadza mi to, że Ewa lubi słuchać Bajmu i oglądać po raz 55. Bodyguarda, choć dla mnie to kultura ckliwa i nie z mojej bajki. Ewie natomiast, szczególnie od roku, przeszkadza we mnie wszystko.
I tu się robi problem, ponieważ jestem chyba raczej przyzwoitym człowiekiem. Nigdy Jej nie zawiodłem i właśnie dlatego czuję dyskomfort, gdy jestem traktowany jak notoryczny oszust. W chwilach bezsilności wydaje mi się, że pomyliłem się co do Niej. Widziałem wzruszający idealizm i wysokie standardy moralne, taką niemal dziewiczą emocjonalność, a może to jest po prostu patologia? Jakaś obsesja kontroli, chęć uwięzienia kogoś, kto wcale nie zamierza uciekać, zaprasowania go w kancik i wciśnięcia do szufladki z napisem „mój facet”?
Ewo, wysłuchaj mnie. Na to nie mogę się zgodzić. Jeśli zaczniesz stawiać mi ultimata i odbierać wolność, ja postawię się Tobie i zabiorę swoje rzeczy. Czy tego właśnie chcesz? Przestałaś mnie kochać? Może prościej by było szczerze to powiedzieć.
Cegło, kocham tę kobietę i nie chcę żadnej innej. Tylko coraz częściej boję się wracać do domu. Co dziś usłyszę, jakie wydumane zarzuty? I boję się, że pewnego dnia, już całkiem niedługo, nie wrócę wcale. A będzie to krok desperacki, bo jestem już po trzydziestce i naprawdę wierzyłem, że wreszcie znalazłem to, czego szukam. Spokój i równowagę.
Taki sobie Andrzej
***
Witaj, Andrzeju!
Statystycznie to spokój i równowagę odnajdujemy w okolicach emerytury – o ile jest dostatecznie wysoka:). Zwłaszcza z uczuciami nie bywa tak prosto, jak byśmy sobie życzyli. Każdy związek czegoś nas uczy, ale nie w każdym udaje się naprawić błędy z poprzedniego. To tak nie działa. Zawsze rozpoczynamy naukę od zera. A Ty przerabiasz dopiero drugi rozdział w swoim życiu i już jesteś zniecierpliwiony, że nie idzie Ci gładko. Nie oczekuj zbyt wiele od siebie ani od Ewy – na pewno nie cudu.
Myślę, że w tym związku dopuściłeś się „niedopatrzenia przez zapatrzenie”. Przyznaj – co właściwie wiesz o swojej dziewczynie? Kogo w Niej widzisz? Na jakich podstawach Ją oceniasz? Według mnie na dość wątłych.
Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to Ty próbujesz zaszufladkować Ewę, nie na odwrót. I że nieproporcjonalnie dużo czasu poświęcasz na analizowanie siebie, zamiast zastanowić się przez chwilę nad Jej uwarunkowaniami, motywacjami etc.
No bo spójrzmy, co tu mamy. Spotkałeś ideał, hę? I ten ideał zaczyna brykać, a od brykania tworzą się na nim brzydkie rysy i pęknięcia? To chyba nie tak, Andrzeju, wybacz. Czy nigdy nie przemknęło Ci przez myśl, że nie każda piękna, inteligentna, dobrze zarabiająca kobieta jest pewna siebie, wyluzowana, zrównoważona i wolna od bolesnych doświadczeń? Mnie się zdaje, że takich kobiet generalnie jest wręcz mało. To dopiero byłby ideał!
Proponuję zejść na ziemię i poszukać źródeł zachowania Ewy. Może żyje pod presją zdobywania świata, a w środku skrywa jakieś kompleksy, niedoleczone rany po poprzednim chłopaku, który Ją na przykład okłamał, upokorzył, porzucił dla „lepszej” lub „gorszej”? Co Ci wiadomo na ten temat? Może podejrzliwość Ewy nie jest skierowana konkretnie przeciwko Tobie, lecz wynika z Jej ogólnej niewiary w szczerą miłość, lojalność, prawdomówność ze strony mężczyzn. Jeśli wyolbrzymia drobiazgi (a wierzę w Twój opis tamtej sytuacji z sylwestra), każde zdarzenie interpretuje na Twoją niekorzyść, to w gruncie rzeczy działa przeciwko… sobie. To swoją wartość poddaje w wątpliwość. Podczas gdy Ty dostrzegasz jedynie histeryczny brak zaufania z Jej strony, Ona być może czuje się zagrożona z powodu niskiego poczucia własnej wartości, żyje w przekonaniu, że nie zasługuje na miłość. Nawet na Twoją. Nawet, jeśli składałeś liczne dowody, że kochasz.
Człowiek niepewny, przerażony wizją samotności zachowuje się czasem irracjonalnie. Przede wszystkim jednak wymaga mnóstwo uwagi i cierpliwości, o której już Ci wspominałam. Jeśli są między Wami rzeczy wspaniałe, które sprawiły, że zakochaliście się w sobie, na pewno warto powalczyć z tymi, które ten związek mogą zepsuć. To truizm, ale nie da się tego załatwić inaczej, niż szczerą rozmową. I to szybko, bo spójrz, do czego doszło: już odpowiadasz Ewie ultimatum na ultimatum, a to kiepski kierunek.
Musicie jeszcze dużo czasu poświęcić na wzajemne poznanie swoich słabości, tego wszystkiego, co „siedzi” w Was najgłębiej. Ewa powinna zrozumieć, dlaczego Jej nieufność Cię demobilizuje i upokarza. Ty masz prawo dowiedzieć się, czemu padasz ofiarą Jej nieuzasadnionych podejrzeń. Pamiętaj, że spakowanie walizki, mimo że wydaje się karkołomnym krokiem, w gruncie rzeczy jest najłatwiejsze. Ucieczka od problemu wymaga minimum wysiłku. Smutek przychodzi dopiero w chwili, gdy dociera do nas, co straciliśmy.
Nie rezygnuj z Ewy pod wpływem impulsu czy jesiennego zniechęcenia. Pogadajcie raczej o tym, czego każde z Was potrzebuje, by czuć się kochanym i zarazem wolnym od strachu.
Trzymam za was kciuki!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze